piątek, 29 września 2017

Ciasto Duma Teściowej

Obecny tydzień, który chyli się ku końcowi i dobrze, bo patrząc na niego z perspektywy świeżoupieczonego rodzica był dość wyczerpujący i mimo, że wiem, że w słowniku rodzica weekend nie występuje to jakoś lżej mi na duszy, że nadszedł upragniony piątek. Przy tak intensywnym tygodniu aż dziw bierze, że udało mi się wyrobić z blogowym postanowieniem i rzutem na taśmę napisać przepis na słodki piątek! Dzisiejszą gwiazdą jest przepyszne warstwowe ciasto, które dostało ode mnie miano jednego z moich ulubionych a musicie wiedzieć, że ciasta z masą kręcą mnie najmniej. Jednak ten placek to zupełnie inny wymiar placków z kremem! Jest delikatny, nie zapycha, nie zamula po prostu idealny. Swoją nazwę wziął po prostu od tego, że mam go od swojej teściowej i stwierdzam wszem i wobec,  że naprawdę jest jej dumą! Musicie wiedzieć, że moja teściowa jest dla mnie mistrzynią przekładanych placków z kremem jednakże tym skradła moje serca doszczętnie! :) Jeśli jesteście ciekawi czym się tak bardzo zachwycam po prostu musicie sami spróbować przygotować to ciacho! Jest naprawdę warte każdej minuty spędzonej w kuchni na jego przygotowanie! PYSZOTA! :)

Składniki:

Biszkopt z ulubionego przepisu (u mnie niezmiennie ten)

Masa Budyniowa:
2szkl. mleka
1/2szkl. cukru
1 łyżeczka masła
3 łyżki mąki ziemniaczanej
1 łyżka mąki pszennej
2 opak. cukru wanil.
1 kostka margaryny


Masa Krówkowa:
1 puszka gotowej masy kajmakowej

Masa Śmietanowa:
3 śnieżki
1 pełna szklanka mleka
3 łyżeczki żelatyny + 1/2 szklanki wody do rozpuszczenia

Dodatkowo:
prażone migdały
1 duże opakowanie herbatników kakaowych

Przygotować masę budyniową:
1szkl. mleka zagotować z cukrem i cukrem waniliowym oraz 1 łyżeczką masła.
Do szklanki zimnego mleka dodać mąkę ziemniaczaną i pszenną, wymieszać. Wlać do gotującego się mleka. Zagotować, stale mieszając by budyń się nie przypalił. Przestudzić.
1 kostkę margaryny utrzeć na puch , stale ucierając stopniowo dodawać masę budyniową, utrzeć na gładką masę.


Na upieczony biszkopt wyłożyć masę budyniową, przykryć warstwą herbatników. 
Na herbatniki rozsmarować masę kajmakową, przykryć drugą warstwą herbatników.
Śnieżki ubić w 1 pełnej szklance mleka na sztywno, następnie dodać do niej rozpuszczoną w 1/2 szklanki gorącej wody żelatynę, całość wymieszać. Wyłożyć na herbatniki.
Płatki migdałowe podprażyć na patelni, wyłożyć na warstwę śmietany. Całość schłodzić.
Ciacho smakuje obłędnie!

środa, 27 września 2017

Schab suszony cioci Broni

Ciocia Bronia to moja przyszywana cioteczka z wyboru, która jest naprawdę moją bratnią duszą. Gdy kilka miesięcy temu przyjechała do mnie w spiekocie lipcowego słońca aby pomóc mi wdrożyć się w matczyne obowiązki prócz rodzicielsko-pielęgniarskich patentów podzieliła się ze mną kilkoma naprawdę wspaniałymi przepisami wśród nich znalazł się również tytułowy schab suszony w pończosze, o którym gdzieś tam już się spotkałam niemniej jednak zawsze wydawało mi się, że jest przy nim dużo roboty i zachodu Broncia uzmysłowiła mi, że przygotowanie tej wędliny to naprawdę bułka z masłem! Aż dziw bierze, że tak łatwo jest zrobić wędlinę dojrzewającą w domowym zaciszu! Schab smakuje wspaniale jedyne o czym trzeba pamiętać to by kroić go naprawdę w cieniutkie niczym firaneczki plastry, bo wtedy smakuje najlepiej! :)

Składniki:
1kg schabu
1/2 szklanki cukru
1/2 szklanki soli gruboziarnistej
1/2 łyżeczki ostrej papryki
3 ząbki czosnku
1 łyżeczka majeranku
4 pokruszone liście laurowe
4 kulki ziela angielskiego
8-10 ziarenek pieprzu
1 łyżeczka suszonej pietruszki

Schab umyć, osuszyć, oczyścić z tłustych błonek, natrzeć cukrem, zamknąć w szczelnym pojemniku i odstawić do lodówki na 24h.
Po tym czasie schab umyć pod wodą, osuszyć, natrzeć solą, ponownie zamknąć w szczelnym pojemniku i odstawić do lodówki na kolejne 24h. Po tym czasie umyć pod wodą i osuszyć.
W moździerzu rozetrzeć wszystkie przyprawy oraz przeciśnięty przez praskę czosnek. Mieszankę przypraw wetrzeć starannie w mięso. Natarte mięso zamknąć w szczelnym pojemniku i pozostawić na kolejne 24 godziny. Po tym czasie mięso włożyć do zwykłej pończochy, zawiązać i powiesić w przewiewnym miejscu na 6-7 dni, po tym czasie wyjąć schab z pończochy i przełożyć do szczelnego pojemnika, przechowywać w lodówce.

poniedziałek, 25 września 2017

Pasta z tuńczyka i awokado

Wraz z Fit Poniedziałkiem przychodzę do Was z przepisem na pyszną pastę z awokado - sama nie wierzę. że to piszę pyszna pasta z awokado... Dotychczas moja przygoda z awokado  kończyła się fiaskiem byłam święcie przekonana, że już nigdy nie będzie mi z tym owocem do momentu aż otrzymałam przepis na ciekawą pastę na kanapki właśnie z awokado pomyślałam, że dam mu tym przepisem ostatnią szansę. Awokado się chyba przestraszyło, bo rzeczywiście wyszło pysznie! Tylko trzy składniki a smak nieziemski! Poza smakiem moc witamin i pomysł na fit smarowidło do chleba jak dla mnie po prostu pasta idealna!

Składniki:
1 dojrzałe awokado
1/3 kostki sera typu feta (Favita z Mlekowity)
1 puszka tuńczyka w oleju 
świeżo mielony pieprz

Awokado rozgnieść widelcem z serem oraz odsączonym tuńczykiem, całość wymieszać, doprawić pieprzem. Zjadać na chrupiących tostach z żytniego chleba na zakwasie w towarzystwie pomidora :)

poniedziałek, 18 września 2017

Jak gotować z małymi dziećmi i nie zwariować

Dzisiaj mimo Fit Poniedziałku gościnny wpis jak dla mnie najlepszej Matki Polki jaką znam! Ala to moja przyjaciółka z czasów studiów gdzie patrząc na jej podejście do życia nikomu nawet nie przeszło przez myśl, że zostanie topową matką polką rocznika '89! ;) Ala od niedawna prowadzi bloga Praktyczny Dom, Praktyczne Biuro gdzie sprzedaje swoje patenty jak być doskonałą matką i nie zwariować a jest w tym zdecydowanie ekspertem, bo poza trójką uroczych dzieci ogrania męża, dom i pracę na kilku płaszczyznach jednocześnie, po prostu kobieta petarda! Dosyć wstępu czas na znakomity wpis jak to mawiają bloggerzy Lifestyle'owy o tym jak gotować z małymi dziećmi i nie zwariować :) Zapraszam do lektury! <3

Witam wszystkich czytelników najznakomitszego bloga o gotowaniu, jaki przyszło mi odwiedzić  
Nie śmiałabym się nawet równać z mistrzem gotowania, dlatego nie będzie tu żadnej tajemnej receptury, która podbije Wasze kubki smakowe. Zamierzam za to podzielić się kilkoma złotymi radami JAK GOTOWAĆ. A dokładniej JAK GOTOWAC PRZY DZIECIACH. Bo co z tego, że mamy wspaniały przepis, skoro Bąble skutecznie uniemożliwiają chociażby odmierzenie dwóch szklanek mąki… 

Jako Matka Polka trójki małych dzieci wiem, że gotowanie przy dzieciach to nie lada wyzwanie. „Mamo, pić!”, „Ona mi zabrała!”, „Gdzie moja małpka?” Szukasz małpki - z garnka kipi. Szykujesz picie – przypala się. Może lepiej pizza na telefon…? A może zabrać się za gotowanie gdy Bąbel zaśnie?
Nie, nie, nie. Nie chodzimy na łatwiznę. Wszystko jest możliwe w Praktycznym Domu. Oto kilka sprawdzonych sposobów:


Noworodek/niemowlę. 

Moje dzieciaki w okresie niemowlęcym najwięcej spały… w kuchni  Czyż może być przyjemniejszy dźwięk do spokojnego zasypiania niż szumiący nad głową okap…? Maluch do wózka, wózek do kuchni, okap na całego, do tego ukochany kocyk i smok do dzioba. Maluch chrapie, a Mama spokojna, bo ma dziecko na oku i spokojnie może gotować. Polecam!


Bawiące się niemowlę/małe dziecko. 

Kto powiedział, że dziecko może się bawić jedynie w pokoju? Moje regularnie tarzały się po podłodze w wejściu do kuchni  Bąbel na matę/ miękką kołdrę/ krzesełko ze stoliczkiem, zabawki pod ręką, a Mama gotuje obok. 


Młodsza córcia gotuje z mamą (zdjęcie archiwalne)

Małe dziecko. 

Tu już pełne pole do popisu, bo i możliwości dużo. Początkowo poniższe zabawy miały miejsce na małym stoliczku, przy małym krzesełku, postawionym (a jak!) na samym środku kuchni, z czasem Bąble przeniosły się na duży kuchenny stół, a ja zyskałam dodatkowy metr kwadratowy przestrzeni do ganiania z solą, pieprzem czy papryką…:


  • Kącik plastyczny/manualny Mama gotuje, a Bąbel przy stoliczku obok rysuje/ maluje farbami/ wycina z gazet/ przykleja zebrane na spacerze liście/ lepi z ciastoliny/ buduje z piasku kinetycznego. Narzucamy odpowiedni temat, pół godzinki nasze!
Mama gotuje, a Dziewczyny malują. Starsza z farbami, Młodsza z matą wodną – zabawa na całego, a sprzątania prawie wcale!

  • Ryż (lub kasza jęczmienna – tańsza :P) Kupujesz kilogram ryżu/kaszy, układasz na stoliku łyżeczki, garnuszki, talerzyki, miseczki a Bąbel przesypuje, nakłada, rozdziela, bawi się w gotowanie. I Ty również 
  • Wspólne gotowanie.To wersja hard-core, ale satysfakcja Bąbla gwarantowana. Pozwalasz Bąblowi sobie pomóc. Pomoc oczywiście polega na trzykrotnym wydłużeniu czasu przygotowania posiłku i trzykrotnie większym bałaganie, ale przynajmniej Bąbel ma zajęcie. Moje dziewczyny regularnie myją w zlewie warzywa na zupę, odmierzają łyżeczki przypraw czy szklanki mąki, mieszają, przyprawiają mięso, czy wybierają w jakiej kolejności należy obrać ziemniaki. Najpiękniejsza jest ta duma, kiedy serwują tacie zrobiony przez siebie obiad… 
  • Starsza pomaga w przygotowaniu obiadu.
  • Małe co nieco… Dać dzieciom paczkę chrupek/paluszków/cukierków i ugotować obiad to chyba dość znany patent. Tylko co nam po tym, skoro dzieci najedzą się głupot i misternie upichconego obiadu już nie tkną. Jeśli już mam czymś zając Bąblowe buźki, stawiam na ryż lub pszenicę preparowaną. Ciężko się tym najeść, ale sam proces pochłaniania tych małych, niezbyt kalorycznych ziarenek na jakiś czas zajmie Bąble…
  • „Jaka to melodia?” – teleturniej przy garach. Zaczynasz nucić jakąś piosenkę – dobrze znaną Bąblowi – i czekasz aż „załapie” co to za utwór. U nas sprawdzało się rewelacyjnie już w wieku 1,5 roku!!!
  • Zmywarka. Jeśli akurat masz niedawno zmyte naczynia, daj Bąblowi zadanie specjalne – posegregować sztućce. Wyciągnij wcześniej z koszyczka wszystkie noże i inne niebezpiecznie elementy, koszyczek na stół, Bąbel na krzesło i do roboty! Zanim Bąbel dzielnie opróżni koszyczek, Ty zdążysz przygotować zupę 
Dziewczyny w ferworze segregowania sztućców

  • Porządki w kuchni. Nie wiem jak Wasze Bąble, ale moje Dziewczyny od małego rwą się do miotły i gąbek… Dlatego często z tego korzystam, również przy gotowaniu. Bąble dostają w rękę gąbki do mycia naczyń i szorują te nasze kuchenne szafeczki zamaszystymi ruchami. Chwilę później w ruch idzie miotła, zmiotka i szufelka – zabawa na całego, a drugie danie prawie gotowe!
Jeśli spodobały Wam się pomysły podrzucone przez Alę zapraszam do niej na bloga -> Praktyczny Dom, Praktyczne Biuro  <- po więcej rodzicielskich patentów. Zapraszam również do dzielenia się swoimi patentami w komentarzach :) Pozdrawiam!




czwartek, 14 września 2017

Domowy sos słodko-kwaśny

Dziecko śpi - matka pisze :) Ze względu na fejsbukowe poruszenie z prędkością światła dzielę się z Wami przepisem na przepyszny sos słodko-kwaśny bez zbędnych składników, ulepszaczy i innych nieciekawych składem dodatków... ;) Sos jak dla mnie jest idealny, warzywa w nim są wspaniale chrupkie no po prostu cymesik! Musicie spróbować! :)

Składniki: (na solidną porcję sosu dla całej rodziny)
2 pojedyncze filety z kurczaka
1 łyżka przyprawy złocistej do kurczaka - u mnie KAMIS
2 marchewki
2 cebule
1 średnia czerwona papryka
400g przecieru pomidorowego
4 łyżki cukru
sok z dwóch cytryn
sok z 1 pomarańczy
1 puszka ananasa
1 mała puszka kukurydzy
1 mała puszka pędów bambusa
1 szklanka zimnej wody
1 czubata łyżka mąki ziemniaczanej
sól do smaku

Kurczaka pokroić w kostkę wmieszać z przyprawą, odstawić na pół godziny jeśli mamy czas, następnie usmażyć.
Marchew pokroić w słupki, paprykę w cienkie paseczki, cebulę w piórka, ananasa w drobną kostkę.
Cukier rozpuścić na patelni - garnku z grubym nieprzywieralnym dnem.
Do rozpuszczonego cukru wlać sok z cytryny, pomarańczy oraz zalewę z ananasa. Zagotować.
Dodać przecier zagotować.  Wrzucić marchew, paprykę oraz cebulę, gotować 5-6minut. Dodać ananasa i kukurydzę gotować następne 2-3 minuty.
W szklance zimnej wody rozrobić mąkę ziemniaczaną wlać do gotującego się sosu, całość zagotować.

Dodać podsmażonego kurczaka. Podawać z ryżem i surówką z kapusty z tego przepisu.

środa, 13 września 2017

Zupa minestrone po mojemu

Do tej zupy przymierzałam się ładnych parę tygodni gdy wreszcie nadszedł odpowiedni moment rozpoczęłam jej produkcję! :) Po zaznajomieniu się z przepisem na kilku blogach m.in. Olga SmileKwestia Smaku rozpoczęłam improwizowanie we własnym garze... ;) Zupa wyszła naprawdę pyszna a do tego mega treściwa i zdrowa czyli same plusy żadnych minusów bilans zdrowotno-smakowy jak najbardziej na plus :) Zupa świetnie sprawdzi się w jesienne dni gdy talerz ciepłej strawy pociesza zmęczone słotną pogodą dusze wszystkich sympatyków wiosny i lata ;) Spróbujcie koniecznie a w komentarzu dajcie znać jak Wam wyszło i czy smakowało... ;)

Składniki: (na solidny gar zupy 8-10 porcji dla dorosłych ludzi)

1,5l warzywnego bulionu
2 puszki pomidorów krojonych
250ml przecieru pomidorowego
3 średnie marchewki
3 średni cebule lub 2 duże
1 średnia pietruszka
4-5 gałązek świeżej naci selera
1 puszka białej fasolki
250g zielonej fasolki szparagowej
30-40 dkg cukinii pokrojonej w kostkę
2 ząbki czosnku
1 płaska łyżka słodkiej wędzonej papryki
1 łyżeczka ostrej papryki lub 2 strączki małej papryczki piri piri w zalewie
sól, pieprz do smaku
ugotowany makaron - u mnie były kokardki (nie doczekały się zdjęcia, resztę zjedliśmy z makaronem, który został z rosołu... ;)
tarty parmezan do posypania

Cebulę, marchew, pietruszkę pokroić w kostkę.
Cebulę zeszklić na oleju w głębokim garnku lub na patelni gdy nie mamy garna z grubym nieprzywierającym dnem, dodać pietruszkę i marchew, całość podsmażyć 5-6 minut. Następnie wcisnąć przez praskę czosnek i podsmażyć ponownie uważając aby nie spalić czosnku, dodać posiekaną nać selera. Całość zalać gorącym bulionem, zagotować. Dodać pomidory, przecier i fasolkę szparagową - ponownie zagotować. Dodać cukinię oraz fasolkę z puszki wraz z zalewą oraz przyprawy. Zagotować. Wyłączyć gaz i odstawić na pół godziny aby odpoczęła.
Na talerz włożyć porcję makaronu, zalać zupą i posypać tartym parmezanem.

środa, 6 września 2017

Sałatka brokułowa z boczkiem i orzechami

Przez nasz dom ostatnimi czasy ze względu na naszą nową rodzinną sytuację przetacza się mnóstwo gości a wraz z gośćmi lepiej lub gorzej wychodzi mi ich goszczenie :) Pewnej soboty odwiedzili nas znajomi nie byłabym sobą gdybym za punkt honoru nie postawiła sobie zrobienia czegoś nowego do przekąszenia z tej okazji. Słodką stronę zapewniły zamrożone wcześniej muffinki, które po odmrożeniu poratowały mnie pod względem deseru dzięki temu mogłam poświęcić troszkę więcej uwagi dla słonych smaków... ;) Przygotowałam dwie sałatki jedną z przepisu cioci Broni (klik) i drugą znalezioną w internecie na jakiejś anglojęzycznej stronie dotyczącej diety paleo, obie pyszne, obie nowe po prostu idealne! Jak wszyscy wiemy w oceanie przepisów na sałatki coraz trudniej znaleźć taki, który smakiem i przygotowaniem mógłby zaskoczyć na szczęście mi się udało! Brokuły w tym wydaniu są przepyszne i szybkie w wykonaniu. Towarzystwo chrupiących kawałeczków boczku, orzechów i słodkich rodzynek skropione banalnie prostym sosem majonezowo-cebulowym stanowią naprawdę godne polecenia połączenie! Spróbujcie koniecznie! :)

Składniki: (na średnią salaterkę sałatki)
1 brokuł (500g)
15 dag boczku pokrojonego w paseczki
1/4 szklanki posiekanych orzechów włoskich (można podprażyć na patelni aby bardziej chrupały)
1/2 szklanki rodzynek sułtańskich

Sos:
1 mała bardzo drobno posiekana czerwona cebula
1 szklanka majonezu
2 łyżeczki octu jabłkowego
solidna szczypta soli
odrobina świeżo mielonego pieprzu

Brokuł oczyścić, podzielić na szypułki, wrzucić do wrzątku (uprzednio posolony i odrobinę posłodzony) gotować przez 4-5minut, wyjąć z wody przełożyć do lodowatej wody aby nie straciły koloru. Odsączyć w wody.
Boczek usmażyć na suchej patelni na rumiano, odsączyć na ręczniku papierowym z nadmiaru tłuszczu.
Przygotować sos: wszystkie składniki wymieszać.
Brokuły, rodzynki, orzechy i połowę boczku oraz sos wymieszać razem, delikatnie aby nie uszkodzić brokułów. Gotową sałatkę posypać pozostałym boczkiem.

poniedziałek, 4 września 2017

Zapiekanka z fasolką szparagową i sosem pietruszkowym

To danie inspirowane było przepisem Jurka Sobieniaka, który podpatrzyłam w Pytaniu na Śniadanie. Co prawda w programie Jurek Sobieniak przygotowywał fasolkę szparagową ja popłynęłam z tematem nieco dalej... :) Z racji, że w mojej lodówce tradycyjnie czekały produkty, które nie mogły już dłużej czekać na swoje pięć minut a co więcej mój głodny M. czekał na jakiś treściwy obiad stąd powstała zapiekanka, na którą przepis poniżej. Zapiekanka jest niezwykle lekka ale również za sprawą kaszy treściwa polecam wszystkim fanom cukinii, kaszy orkiszowej, fasolki szparagowej, pietruszki - po prostu dla każdego coś miłego! :)

Składniki: (na 5-6porcji)
100g kaszy orkiszowej
1 średniej wielkości cukinia
20dag żółtej fasolki szparagowej
30dag filetów z piersi kurczaka zamarynowanych wg własnych upodobań u mnie w przyprawie Toskańskiej
10-15dag wędzonej boczku - można pominąć

Sos:
1 pęczek pietruszki
1/2 szklanki rosołu
1 spory ząbek czosnku
5 dag sera mozzarella

Cukinię pokroić w kostkę blanszować na odrobinie oleju dosłownie 2-3minuty.
Ugotowaną kaszę wymieszać z ugotowaną al'dente fasolką oraz blanszowaną cukinią. Dodać podsmażony na złoto boczek pokrojony w kostkę. Wszystko wymieszać, wyłożyć do naczynia do zapiekania.
Na wierzch ułożyć kawałki kurczaka.
Pietruszkę zblendować z rosołem. Wymieszać z mozzarellą pokrojoną w bardzo drobną kostkę.
Gotowym sosem pietruszkowym polać całość. Wstawić do piekarnika rozgrzanego do 180stopni, piec 30-35minut.

piątek, 1 września 2017

Dżem z cukinii

Cukiniowy zawrót głowy w mojej kuchni trwa nadal! Z czystym sercem mogę stwierdzić, że w tym roku letnie warzywo No 1 w mojej kuchni to cukinia! Jem ją na obiad i namiętnie przetwarzam za mną tradycyjnie już ketchup z cukinii oraz sos do spaghetti w planie mam cukinię w zalewie octowej a nie dalej niż dwa tygodnie temu poczyniłam dżem z cukinii! Bardzo fajny lekko kwaskowaty idealny do placuszków, naleśników lub po prostu samodzielnego wyjadania łyżeczką ze słoika w chwilach słodkiej słabości... ;) Przepis mam od Eli i do jego wykonania zbierałam się aż dwa lata! Na szczęście wreszcie mi się udało i nie żałuję, bo nareszcie mam trochę cukiniowego słońca na słodko zamkniętego w słoiczkach :) Dżem z cukinii to w tym roku również wybawienie ze względu na biedę jaka panuje u mnie w owocach z przydomowych drzew i krzewów (jedynie maliny obrodziły uf!) oraz wysokich cen owoców na straganach podyktowane długą zimną wiosną (handlarze zawsze znajdą powód by zarobić...). Tyle wywodu wszystkich chętnych zapraszam do wypróbowania przepisu i pozostawienia swojej opinii w komentarzu poniżej :)

Składniki:  (6 słoiczków po 200ml)
2,5kg cukinii obranej ze skóry i pozbawionej gąbczastego środka i nasion
8 łyżek cukru (ja dałam 6)
3 łyżeczki kwasku cytrynowego
2 galaretki brzoskwiniowe (w oryginalne są pomarańczowe)

Cukinię pokroić w kostkę, podgotować do momentu aż część się rozgotuje ale gdzie nie gdzie będą jeszcze całe kawałki, połowę tak ugotowej cukinii odłożyć do miski, pozostałą część zmiksować/zblendować. Kawałki cukinii dodać do tej zmiksowanej, wsypać kwasek i cukier, zagotować do momentu aż zgęstnieje (z cukinii odparuje jeszcze woda - o ile takowa jeszcze będzie).
Na koniec do gorącej cukinii wsypać galaretki, wymieszać dokładnie do momentu rozpuszczenia. Przelać do wyparzonych słoików, zakręcić, postawić do góry dnem do wystygnięcia.