matka! Mnie te zmiany zaskakują codziennie i nie chodzi tutaj tylko o te powszechne oczywistości takie jak to że bez snu naprawdę można się obyć albo że nowozałożona bluzka w tempie ekspresowym może być poplamiona kaszą, bananem lub też glutkiem ;) Chodzi mi raczej o to, że przy rozszerzaniu diety malca i staraniu się dawania mu tego co najlepsze człowiek otwiera się na nowe smaki i kulinarne horyzonty. Gdyby ktoś powiedział mi jeszcze rok temu, że pokocham kaszę jaglaną i będę z niej tworzyć w kuchni co rusz to nowe pozycje dla domowników kazałabym się popukać takiemu delikwentowi w głowę... ;) Jednak jestem w swoim życiu o krok mądrzejsza, starsza no i chyba przez to bardziej świadoma chociaż mówią, że na starość ludzie robią się coraz bardziej uparci więc już sama nie wiem jak to ze mną jest... ;) Jedno jest pewne: naleśniki jaglane skradły moje serce, podbiły podniebienia domowników i jestem pewna, że na stałe wejdą do mojej kuchni, bo są po prostu pyszne! :) Skąd przepis? Z kilku źródeł sklejone do tzw. 'kupy' i voila! Są! Oto i one naleśniki jaglane słodzone daktylami!! Pyszności!!
Składniki: na ok.10-12 naleśników
12-13 łyżek ugotowanej kaszy jaglanej (moja ugotowana była z solidną porcją daktyli)
3-4 łyżki mąki ziemniaczanej
1 jajko
1/2 szklanki śmietanki kokosowej
2 szklanki ciepłej wody
2 łyżki oleju rzepakowego (u innych kokosowy u mnie rzepakowy ;) )
Wszystkie składniki zmiksować na gładką masę gdyby ciasto było zbyt gęste dodać więcej ciepłej wody jeśli za rzadkie dodać skrobi ziemniaczanej.
Gotowe ciasto wylewać na bardzo mocno rozgrzaną patelnię (wcześniej lekko natłuszczoną) smażyć do momentu aż brzgi będą pięknie brązowe wtedy delikatnie i ostrożnie przerzucić naleśnik na drugą stronę.
Rada: Naleśniki jaglane są bardzo delikatne więc i delikatnie trzeba się z nimi obchodzić - po 3 osobiście przeze mnie zepustych doszłam do wprawy i smażyło mi się je jak zwykłe poczciwe glutenowe naleśniczki.
Podawać z ulubionymi dodatkami u nas prezesik miał z musem z mango zaś reszta rodziny z domową 'Czekośliwką
Pięknie sie usmażyły! A naleśniki, zwłaszcza te jaglane bywają kapryśne ;)
OdpowiedzUsuńDziękuję :) oj tak troszkę musiałam się natrudzić aby zaczęły wychodzić mi takie jak na zdjęciu :)
UsuńPozdrawiam :))
Przepięknie wyglądają! Dla pięknego zdjęcia no i nawet człowiek nauczy się idealnie smażyć naleśniki! :) Pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńPrzypomniałaś mi, że dawno nie jadłam naleśników. Biorę się za smażenie.
OdpowiedzUsuńNie miałem dziś pomysłu na obiad :) Przecież mogę zrobić naleśniki!
OdpowiedzUsuń