czwartek, 28 kwietnia 2016

Sos pieczarkowy

Sos pieczarkowy w tej wersji odkryłam sama, Ameryki pewnie przez to nie odkryłam jednak uważam, że to najlepszy sos jaki można wyczarować w domowym zaciszu!! Ten sos sprawi, że każdy nawet najbardziej banalny kawał mięsiwa stanie się daniem wykwintnym i przepysznym! W swoim życiu miałam do czynienia z sosem pieczarkowym babci Stasi, który jest zgoła inny niż ten, który prezentuję dzisiaj ale na sos babci Stasi przyjdzie jeszcze kolej i gwarantuję Wam, że doczeka się osobnego wpisu. Dzisiaj natomiast zapraszam i zachęcam do wypróbowania najprostszego na świecie sosu pieczarkowego, który wyjdzie każdemu nawet największemu laikowi!! Na samą myśl o tym sosie mam ślinotok! Po prostu nie umiem opanować moich ślinianek jak tylko pomyślę o smaku i aromacie jaki ten sos niesie za sobą. Dłużej już nie wytrzymam, podaję przepis! :)


Składniki:
500g pieczarek
1 łyżeczka suszonego tymianku
1/2 łyżeczki suszonego czosnku
1 łyżka masła
300ml śmietanki kremówki 30%
sól, pieprz odrobina soku z cytryny do smaku

Pieczarki oczyścić i pokroić niezbyt drobno. Jeśli pieczarki są średniej wielkości wystarczy przekroić je na 4 części.
Masło rozpuścić na patelni dodać pieczarki, smażyć do momentu aż woda z nich odparuje wtedy dodać czosnek i tymianek, lekko podsmażyć. Wlać śmietankę, przyprawić solą, pieprzem i odrobiną soku z cytryny. Gotować do momentu aż sos zgęstnieje od czasu do czasu mieszając by się nie przypalił.


piątek, 22 kwietnia 2016

Ptysie z kremem wiśniowym z zaparzanych białek.

Zaliczyłam kolejny poziom kulinarnego wtajemniczenia! Na listę swoich poczynań kulinarnych wpisałam pianę z białek zaparzanych! Do tego kremu zabierałam się już ładnych parę lat! Piana z zaparzanych białek kojarzy mi się nierozerwalnie z ptysiami w moim dzieciństwie. Pamiętam jak dziś smak ptysi z różowym kremem , który teraz wydaje mi się niemiłosiernie sztuczny i napakowany chemią ale wtedy to było po prostu niebo w  gębie! ;) Ta sama miła w strukturze i smaku pianka towarzyszyła mi przy degustacji ciepłych lodów zwanych murzynkami z cukierni o tej samej nazwie, o której rozpisywałam się przy okazji przepisu na Amerykanki.  Po raz kolejny posiadanie mojej nowej osobistej kuchni przyczyniło się do tego, że pomysł długo dojrzewający w mojej głowie przekułam w czyn! :)

Składniki:

Ciasto parzone:
1szkl. mąki
1szkl. wody
1 kostka masła
4 jajka

Wodę zagotować z masłem gdy zacznie wrzeć dodać mąkę i energicznie mieszać. Gdy w garnku uformuje się kula a na dnie pojawi się charakterystyczny biały nalot, zdjąć garnek z ognia. Przestudzić. Przestudzone ciasto zmiksować z jajkami.
Blachę do pieczenia wyłożyć papierem do pieczenia. Szprycką wyciskać porcję ciasta (wielkość ok. 3-3,5cm). Piec 20-25minut w piecu rozgrzanym do 220stopni.
Przestudzone ptysie przekroić wzdłuż na pół.

Pianka:
2 białka
3/4szkl. cukru
100ml soku wiśniowego
50ml soku z cytryny
słoiczek konfitury wiśniowej

Białka ubić na sztywno. W garnku zagotować wodę. Na garnek postawić miskę z pianą z białek i stale ubijać, partiami stale dodawać cukier stale ubijając. Cienką strużką wlać sok z wiśni i cytryny. Ubijać do momentu aż piana zacznie obsychać po bokach wtedy zdjąć miskę z garnka i ubijać do czasu wystygnięcia piany.
Gotową pianę przełożyć do rękawa cukierniczego, za pomocą szprycki wykładać porcję kremu na dolną część przekrojonego ptysia robić to po brzegu ciastka tak aby po środku zostało miejsce na konfiturę. W środek każdego ptysia włożyć łyżeczkę konfitury. Przykryć drugą częścią ptysia.
Można oprószyć cukrem pudrem.

środa, 20 kwietnia 2016

Niedzielny rosół.

Korzystając z mojego osobistego kuchennego królestwa gotuję jak szalona a sprawia mi to taką frajdę, że dokumentuję każde danie, które tam przygotowuje! :) Ostatnio nadszedł czas na rosół! Ktoś powie, że przepis banalny i każdy ma swój najlepszy może i tak! Ale uważam, że blog bez przepisu na rosół to jak przysłowiowy  żołnierz bez karabinu! ;) Pewnie jak większości z Was również i mi rosół kojarzy się z niedzielnym domowym obiadem.  Jako mała dziewczynka pamiętam jak co niedziela na naszym stole gościł pyszny rosół! Co prawda w mojej obecnej kuchni rosół w czystej postaci jest raczej rzadkim gościem jednak służy mi jako baza do wielu zup.

Składniki:
3l wody
2 średnie marchewki
1 średnia pietruszka
1 mały por
1 mała cebulka opalona nad ogniem lub w piekanriku
2 skrzydełka z kurczaka
1 udko z kurczaka
1 łyżka domowej bulionetki (klik)
2 ziarenka ziela angielskiego
2 listki laurowe
1/2 pęczka świeżej natki pietruszki

Do wody włożyć kurczaka oraz warzywa. Zagotować. Dodać przyprawy i bulionetkę. Gotować na maleńkim ogniu przez 2 godziny.
Po tym czasie rosół zdjąć z ognia przecedzić przez sito. Marchewki pokroić w plasterki, natkę pietruszki posiekać dodać do rosołu.
Podawać z makaronem.

Rosół można wzbogacić o podroby i dodać kurze wątróbki i żołądki.


poniedziałek, 18 kwietnia 2016

Nocna gryczanka z cynamonem i sosem owocowym

Nastał poniedziałek kolejny Fit Poniedziałek! Chociaż biorąc pod uwagę moją dietę przez ostatnie dwa tygodnie słowo FIT a raczej głodówka towarzyszy mi nieprzerwanie... ;) Na szczęście przyjmowanie posiłków w postaci płynnej i półpłynnej wreszcie nie sprawia mi aż tak wielkiego bólu więc nareszcie mogę zjeść coś co niekoniecznie jest rozmoczonym w mleku biszkoptem... ;) Na tapetę dzisiaj idzie gryczanka, na którą przepis znalazłam u Kingi Paruzel, którą osobiście bardzo lubię za to jak gotuje i za to jakie ma podejście do ludzi i otaczającego ją świata! Naprawdę fajna z niej babka! Przepis oczywiście nieco zmieniłam pod siebie gdyż ilość mleka jak dla mnie za bardzo rozwodniło gryczankę i zrobił z niej koktajl a przecież chciałam zjeść coś bardziej zawiesistego więc robiąc gryczankę po raz kolejny postanowiłam zredukować ilość wody ;)

Składniki:
3 łyżki kaszy gryczanej niepalonej
4 migdały
1 banan
70ml mleka
1/3 łyżeczki cynamonu
1/3szkl. owoców poziomkowych (u mnie truskawki)
1 łyżeczka płatków migdałowych

Kaszę i migdały zalać wodą i odstawić na noc.
Rano kaszę odcedzić na sicie, włożyć do blendera dodać pokrojonego banana, mleko i cynamon. Zmiksować na gładką masę.
Truskawki zmiksować na mus.
Gryczankę przełożyć do miseczki polać sosem owocowym i posypać płatkami migdałowymi.

Oryginalny przepis tutaj.

piątek, 15 kwietnia 2016

Jabłecznik bez jajek p. Wiesi

To ciacho znam od LO i niezmiennie jest wśród moich ulubionych! Z przepisem spotkałam się po raz pierwszy w u mamy mojego znajomego w czasach licealnych obok tego ciasta w moją smakową pamięć zapadły mi najlepsze gołąbki na świecie - nigdzie indziej nie jadłam tak pysznych! Oraz kotlety mielone! Te trzy pozycje to po prostu było niebo w gębie! Na same wspomnienie aż ślinka cieknie! No i jak z szarlotką udało mi się zachomikować przepis tak w materii gołąbków i mielonych do perfekcji muszę dochodzić metodą prób i błędów sama ;) Dzisiaj jednak piszę o deserze więc wróćmy do tytułowej szarlotki! Jej przygotowanie jest arcyproste, bo nawet jabłek nie trzeba kroić musimy pokusić się jedynie o ich obranie, przekrojenie na pół i wycięcie gniazd nasiennych i tutaj wydaje mi się, że czasu schodzi się najwięcej, bo zagniecenie ciasta to już pikuś! ;) Szarlotka jest genialna do tego stopnia, że wydaje mi się, że wśród szarlotek jest najbardziej elegancka i wytworna! Nic nie przesadzam! Mówię jak jest! :)

Składniki: (na standardową blachę do pieczenia 36x24cm)
6-8 dużych jabłek (najlepiej szara reneta)
3szkl. mąki pszennej
1 kostka masła
1/2szkl. cukru pudru
200g serka waniliowego homogenizowanego
2 łyżeczki proszku do pieczenia
1 opakowanie cukru wanilinowego (1 łyżka)
garść orzechów włoskich/laskowych
garść rodzynek
cynamon do posypania

Mąkę zagnieść z serkiem homo następnie dodać masło, cukier puder, cukier wanilinowy i proszek do pieczenia. Całość zagnieść na elastyczne ciasto.
Jabłka obrać, przekroić na pół i wykroić gniazda nasienne.
Blachę wyłożyć papierem do pieczenia.
Ciasto podzielić na dwie części, pierwszą rozwałkować na wielkość blach (ja zawsze zaginam papier do pieczenia wzdłuż krawędzi blachy po czym bezpośrednio na papierze wg tych krawędzi rozwałkowuję ciasto - świetny patent!).
Na pierwszy placek ciasta ułożyć jabłka jedno przy drugim.
Jabłka posypać cynamonem, w rowki między jabłkami wrzucić posiekane orzechy i rodzynki.
Przykryć drugim płatem ciasta.
Wstawić do rozgrzanego do 180stopni pieca i piec przez ok. 60minut.
Jeszcze ciepłe ciasto posypać cukrem pudrem,

wtorek, 12 kwietnia 2016

Omlet z mozzarellą

Witam wszystkich po krótkiej przerwie spowodowanej reperowaniem mojego zdrowia :) Niestety wycinanie migdałków okazało się dość mocnym wyzwaniem i przez to blog zaczął obrastać w kurz... Mimo, że nadal mój stan zdrowia jest daleki od tego sprzed zabiegu wyrzuty sumienia, że nic się tutaj nie dzieje nie dają mi spokoju i muszę coś opublikować. Na szczęście jestem takim trochę przepisowym chomikiem i mam parę rzeczy w swojej poczekalni, które czekają aby wyjść na światło dzienne - dzisiaj swoich 5-ciu minut doczekał się pyszny omlet! Pyszny omlet, na którego jak na razie mogę tylko popatrzeć z utęsknieniem, bo moja dieta opiera się głównie na kisielach, budyniach i jogurtach więc sami widzicie, że nie ma czym się chwalić na blogu, bo żeby to był chociaż kisiel domowej roboty a tu nie, mój wycieńczony organizm pozwala mi jedynie na przygotowanie takiego  pospolitego, z torebki - na więcej nie mam na razie siły. Ale dosyć biadolenia, czas podać przepis na pysznego omleta, który spokojnie zastąpi Wam obiad w kryzysowej sytuacji lub będzie pysznym i dostojnym śniadaniem.

Składniki:
2 jajka
2 suszone pomidory
łyżka posiekanej świeżej bazylii
4-5 zielonych oliwek
sól, pieprz do smaku
1 łyżeczka oleju z suszonych pomidorów
3 plasterki mozzarelli


Jajka ubić na puszystą masę, dodać posiekane oliwki i bazylię, doprawić solą i pieprzem.
Suszone pomidory pokroić w paseczki, podsmażyć na łyżeczce oleju z suszonych pomidorów.
Wlać na patelnię masę jajeczną, na małym ogniu poczekać aż się zetnie. Na omlet położyć plastry mozzarelli i złożyć na pół. Chwilkę potrzymać na ogniu aby ser się rozpuścił zdjąć z ognia i zajadać :)

Przepis inspirowany: Qchenne Inspiracje