poniedziałek, 30 maja 2016

Kompot z rabarbaru i mięty

Kompot rzecz banalna, rzecz przaśna, napój, u niektórych budzi wspomnienia beztroskiego dzieciństwa a u innych wzdrygnięcie na myśl o kompocie serwowanym w szkolnej stołówce. Jedni się z niego naśmiewają, że taki zwyczajny, pospolity inni nienawidzą za ilość cukru a jeszcze inni tak jak ja kochają go za smak, wspaniały kolor i cudowny aromat! Kompot to jest rzecz wspaniała! Świetnie chłodzi i orzeźwia a do tego w przeciwieństwie do wszelkich napojów kolorowych cukier w nim zawarty i tak wychodzi blado... ;)
Historia kompotu z rabarbaru sięga w moim życiu czasów dzieciństwa kiedy pojawiał się w naszym ogrodzie rabarbar moja mama zawsze gotowała ogromny gar kompotu z rabarbarem w roli głównej. Pychota! Ostatnio zakupiłam sobie cały solidny pęczek rabarbaru postanowiłam ugotować solidną porcję rabarbarowego trunku aby nie było nudno dodałam dla orzeźwienia miętę i wyszło wspaniale. Jeśli ktoś poszukuje wiosennego orzeźwienia polecam skorzystać z przepisu :)

Składniki:
1,5l wody
5-6 łodyg rabarbaru
spory pęczek mięty (ja dałam swoją z ogródka)
4 łyżki cukru

Wodę z cukrem zagotować.
Dodać wyszorowany rabarbar, pokrojony w kostkę (nie obieram ze skóry - chyba, że jest niezdrowa, w plamy i inaczej się nie da).
Do rabarbaru dorzucić miętę. Całość gotować nie więcej niż 5minut. Zdjąć z gazu, wystudzić.




Przepiękne zdjęcia wykonała Judyta z Lord Project :)

środa, 25 maja 2016

Tradycyjny kotlet schabowy

Kotlety schabowe zna każdy, każdy też ma swoje ulubione - od babci, mamy, cioci lub teściowej. W moim przypadku dziwna sprawa, bo ulubionych schabowych nie miałam do czasu aż wreszcie przygotowałam właśnie te z tego przepisu! W moim rodzinnym domu były schabowe ale jakoś nie zapadły mi w pamięć, bo u nas raczej obok schabowych królowały i brylowały na stole inne kąski ;)  O patencie moczenia mięsa w mleku słyszałam już z wielu źródeł czyt. TV, internet, książki, wreszcie nadszedł czas aż odważyłam się cenne informacje zastosować w swojej kuchni!  I żałuję tylko jednego... że nie zrobiłam tego wcześniej!! Kotlety przygotowane w ten sposób są genialne! 

Składniki:
8 kotletów schabowych
3 średnie cebule
sól, pieprz
mleko
smalec
2 jajka
bułka tarta

Kotlety rozbić, posolić i popieprzyć.
W głębokim naczyniu układać warstwami mięso cebulę, zalać mlekiem i układać kolejna warstwę - do wykończenia składników. Mleka powinno być tyle aby przykryło całkowicie mięso.
Odstawić na kilka godzin a najlepiej na noc.
Po tym czasie wyjąć mięso z mlecznej marynaty, lekko osuszyć na ręczniku papierowym.
Panierować mięso w mące, następnie w  rozkłóconym jajku z odrobiną soli i pieprzu. na końcu w bułce tartej.
Na patelni rozgrzać smalec, kłaść kotlety, smażyć na złoty kolor na średnim ogniu.
Podawać z ziemniakami, młodą kapustą lub mizerią. Obiad idealny!

poniedziałek, 23 maja 2016

Pizza z kindziukiem i czosnkiem niedźwiedzim

Ta pizza to taki mój spontaniczny wybryk kulinarny, który okazał się tak pyszny, że nie mogę się nim z Wami nie podzielić!
Pewnej pracowitej soboty kiedy podjęłam się pieczenia chlebka dla znajomej i robiąc po drodze jeszcze milion innych rzeczy zostałam zmuszona do wymyślenia sposobu na zagospodarowanie nadmiernej ilości ciasta drożdżowego tak powstała pizza dzisiaj tutaj prezentowana.
Ciasto było pyszne ale tak naprawdę głównie chodzi o to co znalazło się na wierzchu. Z racji iż była to pizza spontaniczna i nie miałam czasu na zbędne wydziwianie i gotowanie mojego ulubionego sosu (klik) powstała zupełnie nowa odsłona cudownego placuszka o włoskich korzeniach :)

Składniki:
Ulubione ciasto na pizzę (u mnie najbardziej sprawdza się to klik)


Sos: 
3 łyżki koncentratu pomidorowego
1 łyżka wody
1 łyżka suszonych pomidorów i ziół prowansalskich
sól i cukier do smaku

Obłożenie:
8 plasterków kindziuka
1 mała czerwona cebula
4-5 obranych i pokrojonych w plasterki pieczarek
1 łyżka posiekanego czosnku niedźwiedziego lub szczypiorku
1 kulka mozzarelli

Sos:
Wszystkie składniki na sos wymieszać.
Ciasto rozłożyć na okrągłej blaszce, posmarować sosem.
Na sos ułożyć plasterki kindziuka, pieczarki i pokrojona w piórka cebulę.
Ułożyć pieczarki, posypać startym serem, posypać czosnkiem niedźwiedzim.
Zapiekać w piekarniku w 200 stopniach przez ok. 15min. (trzeba pilnować aby pizza się nie przypaliła)

piątek, 20 maja 2016

Kokosowa kremówka z ananasem i rabarbarem

To ciacho to moja wesoła twórczość na temat kokosowej kremówki Ewy Wachowicz, do której przymierzałam się od tamtych wakacji - jak widać troszkę mi się zeszło kiedy plan przekułam w czyn ale lepiej późno niż wcale! ;) Ciasto w mojej odsłonie je wzbogacone o warstwę owocową, która wg mnie jest strzałem w 10 i powoduje, że ciasto jest ciekawe i godne prezentacji nawet na imprezowym stole. Co więcej to ciasto zrobi nawet największy pieczeniowy laik! Prostota i smak to oczywiście to co jest w mojej kuchni najważniejsze takie też jest to ciasto proste w wykonaniu jednak nadzwyczajnie smaczne! Warto dodać, że jest to pierwsze prawdziwe ciacho pieczone w moim super nowym piekarniku więc niewątpliwie mam do niego wyjątkowy sentyment wszak to ciasto premierowe... ;)

Składniki: (na dużą blachę 28cm x 38cm)
Ciasto kruche:
1/2 kostki masła
1/2szkl. zimnej wody
1/2szkl. cukru
2szkl. mąki
2 jajka
1 opak. cukru wanilinowego
1,5 łyżeczki proszku do pieczenia

Masło posiekać z mąką dodać pozostałe składniki zagnieść pospiesznie ciasto. Blaszkę wyłożyć papierem do pieczenia po czym wylepić blaszkę ciastem.

Krem owocowy:

4 laski rabarbaru
1 średnie jabłko
6 plastrów ananasa z puszki
1/3szkl. syropu z zalewy z ananasa 

Owoce obrać i pokroić w kostkę (niezbyt mała). Wrzucić do garnka, dolać syrop i gotować na małym ogniu do momentu aż owoce puszczą sok, zmniejszyć ogień trzymać na ogniu do momentu aż nadmiar wody odparuje i owoce ładnie zgęstnieją.
Przestudzić.

Masa budyniowa:
1l mleka
2 budynie śmietankowe
1 budyń waniliowy
4 łyżki cukru

Odlać 1 szkl. zimnego mleka pozostałe mleko zagotować.
W zimnym mleku rozrobić oba smaki budyni i cukier wlać do wrzącego mleka energicznie mieszając do momentu aż budyń zgęstnieje. 

Ciasto posypać bułką tartą i wyłożyć przestudzone owoce po czym wylać masę budyniową.

Przygotować warstwę kokosową:
200g wiórek kokosowych
2 jajka
1/2 szkl. drobnego cukru
1/2 kostki roztopionego i przestudzonego masła

Oddzielić żółtka od białek. Białka ubić na sztywną pianę, stopniowo dodawać cukier i miskować do momentu aż cukier się rozpuści i piana stanie się gęsta i lśniąca. Dodać żółtka, delikatnie wymieszać. Dodać wiórki i roztopione masło, delikatnie wymieszać i wyłożyć na masę budyniową.

Ciasto włożyć do rozgrzanego do 180 stopni piekarnika na ok. 40-50 ustawiając blaszkę na najniższym poziomie pieca (to ważna uwaga inaczej kokos z wierzchu się spiecze a ciasto w środku będzie surowe a tego przecież nie chcemy... ;) )



Piękną oprawę graficzną mojej kremówce zapewniła Judyta z Lord Project.

środa, 18 maja 2016

Ryba pod pomidorową pierzynką wg Eli

Gdy wracam sama z pracy i jadę autem dobre 30 minut zazwyczaj staram się wykorzystywać ten czas na rozmowy telefoniczne z bliskimi wtedy mój bluetooth jest rozgrzany do czerwoności a ja szczęśliwa, że mogę sobie bezkarnie pogadać. 3/4 rozmów jakie odbywam to rozmowy z moją kochaną Elą, z którą czasami brakuje drogi aby wszystko obgadać. Pewnie ktoś sobie zaraz pomyśli skąd taki dziwny wstęp do przepisu?! No to już wyjaśniam podczas ostatniej rozmowy Ela opowiedziała mi o super przepisie na przepyszną rybkę! A tak się składało, że wspomniana rybka rozmrożona czekała na mnie tego dnia w domu! Resztę składników miałam również pod ręką więc długo się nie zastanawiając podjęłam rybne wyzwanie! :) Wyzwanie jak najbardziej owocne ryba wyszła przepyszna! Na pewno jeszcze nie raz przygotuję ją w taki sposób, bo jest wspaniała! Co prawda u Eli ryby były układane warstwowo ja ze względu na ograniczoną ilość sztuk 3 raczej na warstwy pozwolić sobie nie mogłam więc wyszła wersja pojedyncza niemniej pyszna ;)


Składniki: (na 6 porcji)

6 kawałków dobrej filetowanej ryby (dorsz, morszczuk)
500g pieczarek
2-3 łyżki pikantnego ketchupu
10dag żółtego sera
1/2 łyżeczki suszonego tymianku
1/2 łyżeczki suszonego czosnku
1 łyżka masła
mąka do obtoczenia ryby

Rybę rozmrozić, osuszyć ręcznikiem papierowym oprószyć solą i pieprzem cytrynowym. Odstawić na 30min do lodówki.
Pieczarki pokroić w plasterki usmażyć na 1 łyżce masła, gdy woda odparuje dodać czosnek i tyminak, Chwile podsmażać, dodać ketchup, podsmażyć 1min.
Rybę obtoczyć w mące usmażyć na patelni z odrobiną oleju. Przełożyć 3 kawałki ryby na spód średniej wielkości naczynia żaroodpornego. Na Rybę wyłożyć 1/2 pieczarek posypać 1/2 startego na dużych oczkach sera żółtego. Na ser ułożyć pozostałą rybę, pieczarki i ser.
Zapiekać w 180 stopniach przez ok. 10 minut.

piątek, 13 maja 2016

Kiełbaski grillowane w cukinii z sosem BBQ

Ten przepis zrodził się w mojej głowie podczas burzliwego rozmyślania nt. czym ugościć moich biesiadników? Pewnie większość stwierdzi, że są smaczniejsze i bardziej wykwintne rzeczy od kiełabsy w cukinii ale już Wam tłumaczę dlaczego tym razem padło na poczciwą kiełbaskę... Kilka dni przed majówką umówiłam się z moją kochaną Anetką na kawę, podczas miłego babskiego gadania o wszystkim i o niczym wpadłyśmy na pomysł, żeby podczas majówki zorganizować małe ognisko gdzie zjemy pierwszą w tym sezonie "kiełbę" ;) Niestety aura pogodowa pokręciła nam plany mimo wszystko chęć spotkania była mocniejsza niż ulewny deszcz tego dnia. Aby przechytrzyć pogodę postanowiliśmy, że spotkamy się u mnie - jak postanowiliśmy tak zrobiliśmy! ;) Pomyślałam, że jeśli ma być to spotkanie zamiast ogniska nie ma sensu rezygnować z kiełbasy zwłaszcza jeśli funkcja grill w moim nowym piekarniku naprawdę daje radę! Po obmyśleniu strategii i tego, że chcę przygotować grillowane kiełbaski przyszła kolej na wymyślenie ciekawej formy jej podania długo się nie zastanawiając wpadłam na cukinię, która teraz jest wspaniale soczysta, delikatna, po prostu przepyszna! :) Po dodaniu do listy składników cukinii stwierdziłam, że potrzebuję do dopełnienia dania jakiś fajny sos - padło na sos barbecue, który wyszedł idealnie! Przepis tutaj.
Kiełbaski z cukinią smakowały wszystkim, zniknęły wszystkie! ;) Ja swoje ze względu na aurę pogodową przygotowałam w piekarniku z funkcją grill jednak jestem pewna, że na normalnym grillu wyją jeszcze smaczniejsze!



Składniki:
8 kiełbasek długości małej cukinii w miarę prostych
4 małe cukinie
sos barbecue (klik)
10 dag żółtego sera




Cukinię umyć, przekroić wzdłuż, łyżeczką wydrążyć środek,lekko posolić gdy puści wodę wytrzeć ręcznikiem papierowym.
Kiełbaski naciąć i ułożyć na rozgrzanym grillu, podpiec do momentu aż będą takie 'wpół' gotowe.
Cukinię również położyć na chwilę na grilla.
Gdy kiełbaski będą na wpół upieczone zdjąć je z grilla. Podpieczoną cukinię posmarować w środku sosem barbecue i ułożyć kiełbaski, posypać serem i zapiec w piekarniku.
Jeśli chcemy przygotować takie kiełbaski na grillu pakieciki cukinii z kiełbasą zawinąć w folię aluminiową tak jak kaszankę.






Oprawę graficzną dla moich kiełbasek zapewniła Judyta z Lord Project


wtorek, 10 maja 2016

Domowy sos barbecue

Sos barbecue  nigdy nie należał do moim kulinarnych faworytów przez wiele lat omjałam go szerokim łukiem. Pamiętam jak będąc u mojej siostry w Niemczech zajadałam się grillowanymi przysmakami jednak sos barbecue nigdy nie skradł tam mojego serca ba! Na samą myśl o jego smaku odwracałam wzrok w drugą stronę stołu! Niespodziewanie i zupełnie spontanicznie nie wiem nawet skąd doznałam olśnienia! Domowy sos barbecue - trzeba zrobić! Pod wpływem chwili zasięgnęłam lektury i kilka dni później nadarzyła się okazja by go przygotować. Wyszedł wspaniały! Lekko słodki, troszkę kwaśny no i do tego obłędnie aromatyczny! Wg mnie jeden z lepszych sosów jakie przygotowałam na grilla w swoim życiu! Po prostu genialny, musicie go zrobić! Sprawdzi się wspaniale zarówno jako marynata do mięs jak i cudowny sos sam w sobie do kiełbasek, chipsów i innych grillowych przekąsek.


Składniki:
1 puszka pomidorów bez skórki (krojonych)
1 mała cebula
1 duży ząbek czosnku
2 łyżki oleju rzepakowego
2 łyżki octu balsamicznego
1/3szkl. cukru
4 łyżki sosu sojowego
2 łyżki sosu sos worcestershire
1/3 łyżeczki gorczycy
1/3 łyżeczki cynamonu
1/3 łyżeczki ostrej czerwonej papryki
1/3 łyżeczki słodkiej papryki
1/3 łyżeczki kuminu (kmin rzymski)
1/3 łyżeczki kminku
1/2 łyżki wędzonej papryki

Cebulę i czosnku drobno posiekać. Na rozgrzany olej wrzucić cebulę i chwilę podsmażyć, dodać czosnek, podsmażyć chwilkę aby czosnek oddał aromat, dodać pomidory, smażyć przez ok.5min.
Dodać sos sojowy, sos worcestershire, ocet, gotować ok.5minut.
Przyprawy utrzeć w moździerzu, dodać wraz z cukrem do reszty składników. Gotować do moemntu aż zgęstnieje.
Opcjonalnie można dodać kilka suszonych wędzonych śliwek na samym początku gotowania, wtedy na koniec sos należy zmiksować.
Gdy wolimy jednolity aksamitny sos polecam również zmiksowanie.


Kolejny już raz oprawę graficzną przepisu zapewniła nieoceniona Judyta z Lord Project :)

poniedziałek, 9 maja 2016

Zupa krem z brokułów i zielonego groszku.

Ta zupa to spuścizna mojego płynnego żywienia, które w sposób traumatyczny będę wspominać jeszcze długo. Wtedy dowiedziałam się, że płynne nie znaczy bardziej problematyczne w przełykaniu niż zwięzłe i stałe ;) Na szczęście coraz lepiej się czuję i dochodzę wreszcie do siebie stąd mam nadzieję na blogu niedługo zaroi się od wspaniałych przepisów a tymczasem zapraszam na wspaniałą zupę krem - naprawdę wspaniałą, bo należę do osób, które zup kremów nie uznają ;) 
Przepis podpatrzyłam u jednego z moich ulubionych szefów kuchni - Roberta Sowy. Połączenie groszku i brokułów bardzo mi się spodobało i ugotowałam garnek właśnie takiej zupy. W smaku jest wyrazista i po prostu pyszna więc nie zwlekajcie biegnijcie po brokuła do sklepu i zaczynajcie gotować! :)

Składniki: (na 4 solidne porcje)
700ml bulionu drobiowo-warzywnego
200g zielonego mrożonego groszku
1 średniej wielkości brokuł
1 cebula
2 ząbki czosnku
50g serka topionego
100ml śmietanki 12%
łyżeczka słodkiej papryki
1 łyżeczka ziół prowansalskich
świeżo zmielony pieprz do smaku
sól

Cebulę drobno posiekać wrzucić na rozgrzaną patelnię z odrobiną klarowanego masła wrzucić cebulę, zeszklić. Dodać pokrojony w plasterki czosnek. Podsmażyć. Na patelnię wlać dwie chochle bulionu, zamieszać, dodać do pozostałego bulionu.
Do gotującego się wywaru wrzucić oczyszczone i podzielone na mniejsze kawałki różyczki brokuła oraz groszek, gotować do miękkości. Dodać serek pokrojony w kostkę, gotować do momentu aż się rozpuści. Dodać zioła i przyprawy. Zmiksować zupę na gładki krem po czym dodać śmietankę i ponownie zagotować. 
Podawać z grzanką lub groszkiem ptysiowym.

sobota, 7 maja 2016

Pasta z czosnku niedźwiedziego z olejem rzepakowym.

Tak! Nareszcie!! Za sprawą Izy, która nie raz już okazała się moim wybawieniem w sprawach pozyskania surowców kulinarnych (patrz nalewka z aronii) - dzięki Iza!! :)  Po tylu latach udało mi się zostać szczęśliwą posiadaczką  kosza pysznego czosnku niedźwiedziego!! O tym co to jest i z czym to się je możecie poczytać praktycznie każdym blogu więc oszczędzę sobie teorii ;) Jedyne co dodam z mojej strony to do czego można użyć pasty, na którą poniżej :) Pastę można użyć do wszelkiego rodzaju farszów, sosów, dipów itd. może nam również posłużyć jako baza do niedźwiedziego pesto (robi się tak to z bazylii), nasza pasta wspaniale sprawdzi się również jako smarowidło na upieczone grzanki! Jak widzicie sposobów na jej wykorzystanie jest co nie miara dlatego zachęcam do wypróbowania i stworzenia własnej wersji tej zieloniutkiej pasty! Jedyne o czym trzeba pamiętać to czas, który płynie nie ubłagalnie i sprawia, że lada moment a czosnek przerośnie i nie będzie aż tak smaczny więc raz dwa dość pisania sio zbierać czosnek! :) 
Składniki podaję orientacyjnie każdy może je dopasować pod siebie i ilość liści jakie posiada.

Składniki:
liście czosnku niedźwiedziego (u mnie duża plastikowa miedniczka ciężko podać przelicznik na kg czy szklanki ;) )
sok z cytryny (ja na swoją porcję dałam sok z 1/2 cytryny)
sól do smaku (powinno być jej całkiem sporo aby czosnek był dobrze przyprawiony, poza tym sól będzie nam służyć za naturalnym konserwant, który przedłuży żywotność naszej pasty)
olej rzepakowy (u mnie pół szklanki - ilość taka aby pasta nabrała aksamitnej konsystencji)

Liście czosnku niedźwiedziego umyć, osuszyć i drobno pokroić.
Partiami blendować liście czosnku na gładką masę stopniowo dodając olej rzepakowy.
Gdy liście będą zmiksowane na gładką masę dodać sól i sok z cytryny. 
Dokładnie wymieszać i przełożyć do słoiczków. Wierzch pasty zalać olejem tak aby pokryła cały wierz pasty - w ten sposób odetniemy dopływ powietrza i trwałość naszej pasty się wydłuży.
Gotowe słoiczki szczelnie zamknąć i przechowywać w chłodnym i ciemnym miejscu (ja swoją trzymam w lodówce - żywotność pasty datuję na około 2-3 miesiące chociaż nie zakładam aby tyle wytrwała... ;)

Ps. Ten przepis bierze udział w konkursie dlatego poniżej przedstawiam swoją propozycję hasła na promowanie tego narodowego złotego dobra!

Olej rzepakowy jest naturalnym źródłem steroli roślinnych oraz witaminy E i dlatego uważam go za nasze narodowe złoto w płynie! Niech codzienna dieta każdego Polaka zawiera w sobie ten wspaniały dar naszej Polskiej ziemi.



piątek, 6 maja 2016

Botwinka z boczkiem i kaszą jęczmienną

Buraczki to jedno z tych warzyw, które nigdy mi się nie znudzą! :) Uwielbiam je pod każdą postacią sok, jarzynka do obiadu na ciepło, w sałatce, w zupie, po prostu jestem burakową pożeraczką! Bardzo mnie to cieszy, bo prócz genialnego smaku dzięki burakom mogę podreperować wiele funkcji swojego organizmu, które z różnych przyczyn mogą od czasu do czasu podupadać ;) Mimo, że buraki kocham całym sercem to jestem w ich materii raczej raczkująca stąd na blogu jedynie dwie zupy z ich udziałem (Chłodnik Babci Stasi i Zupa buraczków babci Stasi) jak dobrze widzicie obie zupy to spuścizna mojej kochanej Babci Stasi, za sprawą której buraki kocham od dziecka! U mnie w domu burak stał zawsze mocno więc i w moim nowym domu próbuję przeforsować go i wywindować przynajmniej na równi z wszechobecną uwielbianą i wychwalaną ponad niebiosa kapustę i fasolę... ;)
Inspiracją do tej zupy były zalegające już dość długo woreczki z pyszną botwinką, którą zamroziłam podczas ostatniego sezonu gdy zostałam szczodrze obdarowana przez moje kochane znajome, które w tym miejscu serdecznie pozdrawiam! Anetko, Wandziu! Bez Was ten przepis by nie powstał! ;) Zupa w tym wydaniu została zainspirowana przepisem Pauliny Stępień z kotlet.tv (kolejny już raz czerpię inspiracje z jej wspaniałej książki) z powodu braku niektórych składników powstała nieco inna odsłona zupy Pauliny, która jest już bardziej zupą Agnieszki... ;) Pyszna, sycąca i treściwa może spokojnie robić nam za cały obiad ;)



Składniki:
2l wody
20dag włoszczyzny
1 duża marchewka
1 mała pietruszka
20dag boczku wędzonego
400g botwinki (liście z buraczkami)
1/2 puszki krojonych pomidorów
3-4ziarenka ziela angielskiego
2 listki laurowe
1 łyżeczka tymianku
1 ząbek czosnku
100g kaszy jęczmiennej perłowej

Boczek pokroić w drobną kostkę usmażyć na suchej patelni aż się lekko zezłoci.
W międzyczasie wstawić wodę, wrzucić włoszczyznę, listek laurowy, ziele angielskie i tymianek zagotować.
Dodać pokrojona w grubsze plasterki marchewkę i pietruszkę gotować 6-7minut.
Dodać botwinkę i podsmażony boczek, gotować kolejne 6-8minut.
Po tym czasie dodać kaszę i pomidory, gotować do momentu aż kasza zrobi się miękka.
Przyprawić do smaku solą i pieprzem.



Zdjęcia autorstwa Judyty z Lord Project :)

środa, 4 maja 2016

Prosty domowy chleb (dla początkujących)

Dzisiaj będzie o chlebie. Pamiętam jak dziś kiedy z mamą chodziłam do GSu (tak to były czasu GSów ;) ) po świeży chleb prosto z pieca z chrupiącą skórką i cieplutkim pulchnym wnętrzem. Najlepiej smakował jeszcze ciepły posmarowany masłem i posypany solą ach na samą myśl ślinka cieknie! Zapach pieczonego chleba kojarzy mi się również z moją kochaną Babcia Niną, która mieszka przy piekarni i za każdym razem gdy odwiedzam ją w godzinach wieczornych a w jej mieszkaniu są otwarte okna towarzyszy nam genialny zapach świeżo wypiekanego chleba! Dzisiejszy przepis może nie ma aż tyle wspólnego z tym chlebem, o którym pisałam przed chwilą jednak jego smak jest równie wspaniały a zapach unoszący się na cały dom podczas pieczenia równie genialny jak ten z piekarni obok mojej babci!!
Przepis pochodzi z książki 'Mała wielka uczta' autorstwa Pauliny Stępień z kotlet.tv po raz kolejny się nie zawiodłam, bo wyszło pysznie! :) Rzadko się zdarza aby w jednej książce mieściło się tyle smakowitych przepisów!! Rękami i nogami podpisuję się pod tą książką i kto jej nie ma zachęcam do kupna, bo to naprawdę ogromna skarbnica fajnych, prostych i szybkich przepisów! Dzisiaj na blogu przedstawię Wam mój pierwszy chleb! Chleb co prawda na drożdżach i mące pszennej ale pomimo to bardziej smakuje jak chleb niż bułka więc tego się trzymamy, że to właśnie mój pierwszy chleb w życiu! Na takie na zakwasie przyjdzie jeszcze pora a tymczasem zachęcam Was do wypróbowania przepisu prezentowanego poniżej jest naprawdę super! W oryginale autorka proponuje dodanie rodzynek ja jednak poszłam w klimaty bardziej wytrawne i dodałam suszonych pomidorów oraz odrobinę kminku wyszedł genialnie i to nie jest jedynie moja subiektywna opinia a opinia wszystkich degustujących! :)

Składniki: (na mały bochenek)

300g mąki pszennej
100ml ciepłej wody
7g suszonych drożdży
szczypta soli lub też dwie wg uznania
4 suszone pomidory drobno pokrojone
1/2 łyżeczki kminku
1 łyżka cukru

Mąkę wymieszać z drożdżami, solą i cukrem, wlać wodę lekko zagnieść dodać pomidory i kminek, zagniatać przez ok.5-10 min. Gdy ciasto będzie gotowe odstawić je na 30 minut do wyrośnięcia.
Po tym czasie uformować bochenek, ułożyć na blaszce, przykryć ściereczka i odstawić w ciepłe miejscu na 40minut. Po tym czasie chlebek piec w 200 stopniach przez ok. 20-25min.
Aby skórka była miękka autorka przepisu poleca wstawić naczynie z wodą, ja ten krok pominęłam, bo testowałam funkcje w piekarniku przeznaczoną do wypieku chleba i ciast drożdżowych - muszę przyznać funkcja daje radę! ;)
W najbliższej przyszłości mam plan upiec podobny chlebek tylko ze zmienionymi składnikami efekt końcowy na pewno poznacie na blogu! :)

wtorek, 3 maja 2016

Wrap z tuńczykiem i suszonymi pomidorami - Lunchbox do pracy

Tak jak już tutaj wspominałam za sprawą znalezienia przepisu na idealne placki do tortilli wpadłam w istny szał zawijania! Wreszcie mogę wcinać tortille bez wyrzutów sumienia! No, może z lekkimi zakwasami od wałkowania ciasta ale to mi zupełnie nie przeszkadza :) Ba, teraz wreszcie moje pracownicze lunchboxy dostały nowe życie. Przy okazji piątku postanowiłam zawinąć w placki rybę a że w lodówce stało pół puszki samotnego tuńczyka to postanowiłam go wykorzystać. Smutna stała też kukurydza i dwa samotnie pływające w słoiczku suszone pomidory, stwierdziłam, że całość współgra ze sobą cudownie i będzie świetnym farszem do moich placków. Smak przerósł moje oczekiwania i aż wstyd się przyznać ale sama siebie chwaliłam, bo naprawdę było za co! Tortilla z tuńczykiem to od tego czasu jedno z moich ulubionych śniadań w pracy. Pycha!

Składniki:
2 placki tortilli
½ puszki tuńczyka w kawałkach z wody
3 łyżeczki majonezu
1 łyżeczka musztardy
2 suszone pomidory
2 łyżki kukurydzy konserwowej
sól, pieprz do smaku
2 liście sałaty lodowej
2 plastry cebuli czerwonej
½ strąka czerwonej papryki

Tuńczyka delikatnie rozgnieść dodać 1 łyżeczkę majonezu, musztardę, kukurydzę, pomidory pokrojone w paski oraz sól,pieprz I odrobinę soku z cytryny. Całość wymieszać. Na plackach rozsmarować pozostały majonez. Posypać porwaną na drobniejsze kawałki sałatą. Na sałatę dać tuńczykowy farsz posypać cebulą oraz papryką pokrojoną w paski. Ciasno zawinąć (najpierw złożyć boczne brzegi po czym zawijać od dołu do góry – jak gołąbka) Najlepiej w tej formie zawinąć ciasno placek jeszcze w folię aluminiową i odstawić do lodówki (jeśli robimy przekąskę dzień wcześniej). Gdy chcemy tortille pałaszować od razu pomijamy krok z folią i lodówką :)



Przepiękne zdjęcia moich przepysznych wrapów wykonała Judyta z Lord Project

poniedziałek, 2 maja 2016

Lifting bloga - początek ciekawej i inspirującej współpracy z Lord Project!

Stali czytelnicy mogą zauważyć, że mój blog przeszedł lifting! Strona zyskała przepiękne logo, które wykonała moja znajoma Judyta z  Lord Project. Z Judytą poznałam się w Radzionkowie na świątecznych warsztatach kulinarnych organizowanych przez Kingę Paruzel, od razu poczułyśmy braterstwo dusz i przez cały dzień działałyśmy jak dobrze zgrany team! Nasza znajomość na warsztatach się nie skończyła, stale mamy ze sobą kontakt, lubimy pisać i wymieniać poglądy na tematy wszelakie! Pewnego wieczoru dostałam od niej wiadomość, w której zaproponowała połączenie sił i współpracę na blogowej płaszczyźnie. Łącząc siły ja dostarczam obiekt kulinarny czyli prościej mówiąc gotuję-robię to co lubię jednym słowem spełniam się, zaś Judyta robi z tego obiektu prawdziwe dzieło kulinarne i również wyżywa się artystycznie - robi piękne zdjęcia! Czyli połączenie idealne, każda strona jest zadowolona! :)

Mam nadzieję, że już wkrótce będziecie mieć okazję podziwiać piękne fotografie moich dań zarówno tych, które są już na blogu jak również tych, które dopiero ujrzą blogowe światło!

Dzięki Judycie i jej graficznym zdolnościom jestem szczęśliwą posiadaczką własnego cudownego logo, o którym marzyłam co najmniej od roku!! Świeży powiew wleciał na bloga i mam nadzieję, że będzie niósł mnie i moje poczynania kulinarne coraz wyżej i dalej a Wy w tej wędrówce będziecie mi towarzyszyć i gotować razem ze mną! :)