Smak tej szynki to smak mega dzieciństwa, który na nowo odkryłam na Podkarpaciu. Taką szynkę robi moja teściowa na święta Wielkanocne, ja przygotowałam ją po prostu ot tak aby mieć 'coś swojego' na kanapki. Wyszła przepyszna! Krucha, przepysznie słona po prostu idealna. U mnie w towarzystwie świeżego chleba i tartego chrzanu stanowi połączenie iście królewskie, ugotujcie swoje szynki i przekonajcie się sami!! :)
Składniki:
1,2-1,5 kg szynki wieprzowej
ok. 6-7 łyżek soli
woda do gotowania
Szynkę umyć, osuszyć, obsypać solą w szklanym lub plastikowym pojemniku tak aby powstała cienka solna skorupka. Pozostawić w lodówce na 3dni. Po trzech dniach szynkę opłukać z soli i włożyć do garnka. Wlać wodę tak aby tylko lekko przykryła szynkę. Gotować na małym ogniu godzinę od momentu zagotowania. Ogień ma być naprawdę mały, szynka ma sobie przez ten czas pyrkać. W trakcie gotowania spróbować wodę jeśli jest naprawdę bardzo słona to dolać czystej wody aby ją rozcieńczyć.
Gdy szynka jest ugotowana pozostawić ją do całkowitego wystygnięcia. Kroić w plastry i zajadać.
Taką szynkę można przechowywać w lodówce dość długo u mnie leżała 10dni po tym czasie wylądowała w zapiekance... ;) Tradycyjne wydanie tej szynki serwowane jest w Wielkanocnym Białym barszczu, który jadam dopiero od 3 lat ale to już historia na inny wpis... ;)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz