czwartek, 5 lipca 2018

Najbardziej leniwe z leniwych

Dzisiaj przepis na najleniwsze z leniwych :) Wiadomo, że ile kucharzy tyle przepisów na leniwe u mnie w domu nie były to zbyt popularne kluski ze względu na połączenie sera i ziemniaków niemniej jednak w moim osobistej nowej rodzinie taka wersja leniwych ma branie u wszystkich :) 
Ta wersja ze względu na brak ziemniaków wydała mi się kusząca zwłaszcza, że w domu mam teraz kluksową latorośl stąd gdy zobaczyłam przepis na leniwe u Alanatkowe BLW postanowiłam nie zwlekać i jeszcze tego samego dnia wzięłam się do pracy jedyne zmiany, które poczyniłam to dodanie wanilii oraz podzielenie składników przez pół - wychodzą wtedy dwie całkiem spore porcje dla głodnej dziatwy :) Trzyskładnikowe leniwe to zbawienie dla wszystkich głodnych kluskowych smaków, którzy nie mają całego dnia na stanie w kuchni i robienie klusek :) To również świetny patent dla wszystkich matek, które cierpią na brak pomysłów na obiad na tzw. 'szybko' gdy dziecię woła mama AM teraz, już, natychmiast! :)

Składniki:
1/2 szklanki kaszy manny
250g białego sera (najlepiej zmielonego - wtedy możemy pominąć kwestię problematycznych grudek, które niektórym dzieciom z pewnością zrujnują jedzenie ;) )
1 duże jajko
ziarenka z 1 laski wanilii (można pominąć)
mąka ziemniaczana do podsypania

Wszystkie składniki zagnieść. Odstawić do lodówki na 15minut.
Po tym czas rwać porcję ciasta, rolować na stolnicy podsypując lekko mąką ziemniaczaną.
Wrzucać na posolony wrzątek. Gotować na małym ogniu do wypłynięcie.
Podawać z roztopionym masłem, bułką tartą, sosem owocowym lub czym tam nam fantazja przyniesie do głowy :)

wtorek, 3 lipca 2018

Wegańskie brownie na mleku słonecznikowym

Dzisiaj będzie o blogu, który bogactwem swoich
zdrowych przepisów aż kipi, uwielbiam czytać wpisy fasolki i czerpać z nich inspiracje do swojej kuchni. W zakładce na telefonie przepisy do wypróbowania połowę pozycji stanowią przepisy właśnie od Swojsko z Fasolką :) Któregoś dnia za punkt honoru postawiłam sobie zrobienie wegańskiego ciacha zwłaszcza, że w lodówce miałam nadwyżkę tytułowego mleka słonecznikowego. Brownie z tego przepisu jest zwarte, ciężkie i w zasadzie mimo, że wegańskie i dalekie od moich smaków to na swój sposób intrygująco dobre! Stąd podaję Wam ten przepis abyście sami wyrobili sobie na jego temat zdanie :) 

Składniki:
3 szklanki mleka słonecznikowego
3 szklanki ugotowanej kaszy jaglanej
1 szklanka daktyli
1 szklanka namoczonego słonecznika
5 łyżek cykoriady w płynie (odsyłam do autorki w komentarzach jest podany zatępnik)
3 łyżki siemienia lnianego
8 łyżek karobu
2 łyżki mąki gryczanej
2 łyżki mąki z ciecierzycy
2 łyżki inuliny
mąka kokosowa oraz olej kokosowy do wysypania formy
dodatkowo dałabym 2-3 łyżki miodu dla tych co lubię wyrazistą słodycz (ew. inne zdrowsze słodzidło)

Siemię lniane zmielić na proszek. Daktyle zalać gorącą wodą i moczyć przez 15minut. (następnie odsączyć).
Wszystkie składniki poza inuliną i mąkami zmiksować na gładką masę.
Dodać mąki oraz inulinę i energicznie wymieszać trzepaczką.
Przelać do tortownicy 24cm wysmarowanej olejem kokosowym oraz mąką kokosową.
Piec 1 godzinę w 180stopniach.

Karmel:
1 szklanka daktyli namoczonch w gorącej wodzie
1/2 szklanki moreli
3-4 łyżki masła orzechowego 

Wszystko zmiksować na gładki krem, gdy będzie zbyt gęsty dodać nieco gorącej wody.
Gotowym karmelem posmarować przestudzone brownie. Wstawić do lodówki najlepiej na noc.

Źródło przepisu: http://swojskozfasolka.blogspot.com/2016/07/brownie-mleku-sonecznikowym.html



piątek, 15 czerwca 2018

Truskawkowy Miś

Ciasto Miś powstało zupełnie przypadkiem a to
przez brak czasu na truskawkową chmurkę i totalne zainteresowanie wszystkim co zabronione w kuchni plątającej się między nogami mojej latorośli ;) Ciacho wyszło lekkie jak chmurka, delikatnie słodkie z rozpływającym się w ustacg biszkoptem, po prostu rewelacja :) Jeśli jesteście spragnieni wakacyjnych smaków szorujcie do kuchni i zróbcie swoją wersję Misia :) - jeśli jesteście naprawdę leniwi albo upał skutecznie odstarsza Was od włączenia piekarnika ciacho - deser świetnie wyjdzie również na biszkoptach ze sklepu. Wszystkich, którzy doszukują się prawdziwego niedźwiadka w cieście uprzedzam, że nazwa jest zupełnie spontaniczna i przypadkowa a nasunęła mi się poprzez biszoptowe misie na wierzchu ciasta :)

Składniki: (blach 34x38cm)
1 duże opakowanie biszkoptów / lub biszkopt z tego przepisu.
500g truskawek + 1 łyżka cukru do posypania.
330ml śmietanki kremówki 30%
1 duży serek danio waniliowy lub ew. 2 o standardowych rozmiarach
1 łyżka galaretki truskawkowej 
2 łyżeczki żelatyny
2 galaretki cytrynowe + 3 szklanki wody
truskawki do dekoracji

Jeśli korzystamy z biszkoptów układamy je na blaszce wcześniej wyłożonej papierem. 
Jeśli korzystamy z upieczonego biszkoptka to wystudzony należy przekroić wzdłuż na dwa równe blaty, jeden ułożyć w blaszce wyłożonej papierem do pieczenia natomiast z drugiego foremką do ciastek powycinać misie.
Truskawki pokroić w kostkę i zasypać 1 łyżką cukru, następnie gdy puszczą sok odcedzić je na sitku.
Śmietanę ubić na sztywno.
Do miseczki wlać 100ml gorącej wody, w której nalezy wymieszać galaretkę i żelatynę do całkowitego rozpuszczenia. Do rozpuszczonej galaretki i żelatyny dodać łyżke ubitej śmietany i wymieszać aby całość lekko przestygła. Letnią śmietnę z galaretką i żelatyną delikatnie dodać do pozostałej śmietany dobrze wymieszać, na koniec dodać odsączone truskawki i ponownie delikatnie wymieszać. 
Krem wyłożyć na biszkopty lub nasączony wcześniej odrobiną przegotowanej wody z cytryną biszkopt. Na wierzch kremu układać biszkoptowe misie (lub zwykłe biszkopty) oraz truskawki (wedle upodobania i własnego poczucia estetyki) . Wstawić do lodówki aby stężało.
W tym czasie rozpuścić w 3 szklankach wody galaretki cytrynowe. Ostudzić i pozostawić do lekkiego tężenia. 


Tężejącą galaretką zalać ciasto, ponownie wstawić do lodówki przynajmniej na kilka godzin a najlepiej na cał a noc.

czwartek, 14 czerwca 2018

Słodki dżem truskawkowy bez cukru i innych słodzideł (metoda janginizacji)

Dżem truskawkowy chyba jeden z ulubionych
przetworów większości Polaków a może i nawet całego świata. Pysnziutki, słodziutki, przypominający nam o słonecznych dniach i bezstorskim letnim truskawkowym obżarstwie. W czasach mojego dzieciństwa pamiętam dokładnie jak na bułeczce maślanej lub rogaliku na cienkiej warstwie masła spoczywał ten dostojny jegomość -dżem truskawkowy! Do dzisiaj na samą myśl leci mi ślinka! Odkąd sama jestem matką chcę dać mojemu prezesikowi to co najlepsze tak też jest z dżemem gdy tylko dowiedziałam się od naszego znajomego Jacka o metodzie janginizacji owoców postanowiłam spróbować co prawda czekać musiałam całą zimę i wiosnę ale było warto! Oczywiście jak to przy tak spektakularnych nowinach bywa podeszłam do tematu z pewną dozą niepewności no bo jak to?! Słony dżem?! To nie może się udać! ;) Jednak ciekawość wzięła górę i gdy tylko weszłam w posiadanie należytej ilości truskawek postanowiłam pomóc wcielić w życie! Dżemy metodą janginizacji naprawdę wychodzą słodkie! Co prawda do megasłodyczy z dżemów sklepowych im daleko ale naprawdę dają radę! :) Ja swoje podrasowałam jeszcze dodatkiem pektyny co by mi się dziady nie rozlewały na kromkach i naleśnikach niemniej jednak niektórzy po prostu gotują truskawki np. 3 dni pod rząd po 30-40minut i podobno też konsystencja jest ok ja jednak nie byłam aż tak cierpliwa ponadto trzy godziny gotowania truskawek to w moim mniemaniu w słoiczku pozostaną tylko truskawki z nazwy... ;) Ok. Do rzeczy.

Co to jest janginizacja doczytałam tutaj. 
Janginizacja to nic innego jak wytrącanie naturalnych cukrów zowoców przy użyciu odrobiny soli, magia? Nie czysta chemia... :D i to nie taka co truje człowieka a taka, która człowiekowi sprzyja... ;)

Składniki: (wyszło mi 10małych słoiczków)

2kg truskawek
1/2 małej łyżeczki soli himalajskiej lub innej niejodowanej (lepiej dać mniej niż przesolić)
garnek z grubym dnem
1 opakowanie pektyny (na 2kg owoców)

Truskawki umyć, wyszypułkować pokroić na mniejsze kawałki a małe zostawić w całości.
Posypać solą i postawić na malutki gaz na 30minut często mieszając. Wystudzić odstawić na noc do lodówki.
Ponownie delikatnie zagotować, dodać pektynę, wymieszać gotować jeszcze przez 10minut po tym czasie dżem rozlać do słoików zakręcić, obrócić do góry dnem i poczekać aż wystygną, zanieść do spiżarki, zajadać gdy sezon truskawkowy minie... ;)

poniedziałek, 11 czerwca 2018

Wegański smalec - fasolowa pasta do chleba

Od dłuższego już czasu (w zasadzie od kilku lat)
zabierałam się za przygotowanie w zaciszu swojej kuchni pastę fasolową zwaną wegańskim smalcem. Wreszcie nadszedł moment, w którym dojrzałam do tej decyzji aby plan przekuć w czyn! A raczej zmusiła mnie do tego zalegająca już od dłuższego czasu fasola... ;) Powiem tak jeśli robiąc tą pastę będziecie myśleli, że naprawdę wyjdzie Wam pyszniutki smalec ze skwarkami cudownie aromatyczny, gładziutki i po prostu pyszniutki to od razu możecie przestać czytać resztę, bo niestety ale srogo się zawiedziecie jeśli natomiast jesteście ciekawi jak smakuje fasola zrobiona z podsmażoną cebulką w wersji na kanapki lub do naleśników to zapraszam do dalszej lektury. Pasta fasolowa okrzyknięta przez mojego męża - 'niewiadomoczym' (nie sugerujcie się jego zdaniem... ;) ) to miła odmiana dla wszsytkich pasztetów, serków i wątrobianek do smarowania pieczywa co więcej taka pasta po podrasowaniu świetnie sprawdzi się jako farsz do np. naleśników na wytrawnie :) )Przejdźmy do przepisu.

Składniki:
1,5 szklanki białej fasoli jaś
1/2 czerwonej cebuli
1/4 strąka czerwonej papryki
2 ząbki czosnku
1/2 łyżeczki wędzonej papryki
1/2 łyżeczki soli
szczypta majeranku
pieprz do smaku

Fasolę namoczyć w dużej ilości wody (najlepiej na noc) następnie wodę wylać, zalać fasolę tak aby woda zakryła całą fasolę, gotować na wolnym ogniu do miękkości w razie potrzeby dolać wody ( u mnie praktycznie cała się wygotowała). Fasolę ostudzić. Zmiksować na gładką pastę.
Cebulkę i czosnek drobno posiekać, zeszklić na oleju. Ostudzić. Dodać do fasoli.
Paprykę drobno posiekać wraz z przyprawami dodać do reszty składników dobrze wymieszać, przełożyć do słoika smarować na kanapki lub naleśniki.

czwartek, 7 czerwca 2018

Pierogi ze szpinakiem i kaszą jaglaną

Pierogi ze szpinakiem to chyba moje ulubione niemniej jednak
zawsze mam z nimi problem, że szpinakowy farsz jest dość oklapły a co za tym idzie pierogi są raczej z tych płaskich niż pękatych co powoduje, że zjeść ich można dwa razy tyle co np. ruskich jako pomysłowa Matka Polka podczas ostatniego lepienia głowiłam się co by tu zrobić aby farszu było więcej pierwsza myśl biały ser! No ok dobra fajnie ale gdyby tak jednak chcieć zrobić coś mniej mlecznego? Od razu przypomniało mi się jak to zupełnym przypadkiem podczas miksowania kaszy jaglanej z jogurtem stwierdziłam, że po niedokladnym zblendowaniu wyszedł mi całkiem spoko jaglany serek ;) I tak oto postanowiłam mój jaglany ser biały wrzucić do szpinakowego farszu! Efekt? Pysznie, treściwie i zdrowo! Czego chcieć więcej?

Składniki: (ok.50 - 60 sztuk)

Ciasto
3-3,5 szklanki mąki pszennej
1 i 1/3 szklanki gorącej wody
łyżka oleju

Z podanych składników zagnieść elastyczne ciasto. Przykryć ściereczką aby nie obeschło.

Farsz:
1 szklanka suchej kaszy jaglanej
2 szklanki wody
100g jogurtu naturalnego
1 opakowanie mrożonego szpianku
4 ząbki czosnku
1 kostka sera feta (można pominąć)
pieprz do smaku

Kaszę przepłukać pod gorącą wodą wrzucić do posolonego lekko wrzątku ugotować na sypko.
Przestudzoną kaszę lekko zmiksować z jogurtem.
Szpinak podsmażyć na patelni gdy odparuje z niego woda dodać przeciśnięty przez praskę czosnek, podsmażyć chwilkę aż czosnek puści aromat, wkruszyć ser feta dokładnie wymieszać. Dodać kaszę, przyprawić pieprzem.
Ciasto rozwałkować dość cienko (ale nie za cienko! ok. 2-3mm) szklanką wykrawać kółka, kłaść porcję farszu zlepiać wrzucać na posolony wrzątek gotować do wypłynięcia. Omaścić cebulką uprażoną na złoto.


wtorek, 29 maja 2018

Naleśniki jaglane

Powiem tak jak macierzyństwo zmienia życie kobiety wie każda
matka! Mnie te zmiany zaskakują codziennie i nie chodzi tutaj tylko o te powszechne oczywistości takie jak to że bez snu naprawdę można się obyć albo że nowozałożona bluzka w tempie ekspresowym może być poplamiona kaszą, bananem lub też glutkiem ;) Chodzi mi raczej o to, że przy rozszerzaniu diety malca i staraniu się dawania mu tego co najlepsze człowiek otwiera się na nowe smaki i kulinarne horyzonty. Gdyby ktoś powiedział mi jeszcze rok temu, że pokocham kaszę jaglaną i będę z niej tworzyć w kuchni co rusz to nowe pozycje dla domowników kazałabym się popukać takiemu delikwentowi w głowę... ;) Jednak jestem w swoim życiu o krok mądrzejsza, starsza no i chyba przez to bardziej świadoma chociaż mówią, że na starość ludzie robią się coraz bardziej uparci więc już sama nie wiem jak to ze mną jest... ;) Jedno jest pewne: naleśniki jaglane skradły moje serce, podbiły podniebienia domowników i jestem pewna, że na stałe wejdą do mojej kuchni, bo są po prostu pyszne! :) Skąd przepis? Z kilku źródeł sklejone do tzw. 'kupy' i voila! Są! Oto i one naleśniki jaglane słodzone daktylami!! Pyszności!!

Składniki: na ok.10-12 naleśników 
12-13 łyżek ugotowanej kaszy jaglanej (moja ugotowana była z solidną porcją daktyli)
3-4 łyżki mąki ziemniaczanej
1 jajko 
1/2 szklanki śmietanki kokosowej 
2 szklanki ciepłej wody
2 łyżki oleju rzepakowego (u innych kokosowy u mnie rzepakowy ;) )

Wszystkie składniki zmiksować na gładką masę gdyby ciasto było zbyt gęste dodać więcej ciepłej wody jeśli za rzadkie dodać skrobi ziemniaczanej.
Gotowe ciasto wylewać na bardzo mocno rozgrzaną patelnię (wcześniej lekko natłuszczoną) smażyć do momentu aż brzgi będą pięknie brązowe wtedy delikatnie i ostrożnie przerzucić naleśnik na drugą stronę.

Rada: Naleśniki jaglane są bardzo delikatne więc i delikatnie trzeba się z nimi obchodzić - po 3 osobiście przeze mnie zepustych doszłam do wprawy i smażyło mi się je jak zwykłe poczciwe glutenowe naleśniczki.

Podawać z ulubionymi dodatkami u nas prezesik miał z musem z mango zaś reszta rodziny z domową 'Czekośliwką

środa, 9 maja 2018

Zapiekany kurczak z boczkiem i pieczarkami

Ten przepis to jak zwykle w takich przypadkach spuścizna
czyszczenia lodówko-zamrażarki... ;) Gdy w zamrażarce czekały już gotowe pieczarki a w lodówce miałam kubeczek śmietany i kawałek boczku wybór obiadowego menu był oczywisty... Nie wiem jak Wy ale ja jestem ogromną fanką połączenia śmietany kremówki z podsmażonymi grzybami i delikatnym mięsem drobiowym jak dla mnie to połączenie to pewniak smaku, który zawsze dobrze się sprawdzi a to na imieninowym biesiadowaniu, rodzinnym obiedzie lub uroczystej kolacji ze znajomymi. Spróbujcie koniecznie, bo dodatek podsmażonego boczku sprawia, że na samą myśl o tym kurczaku cieknie mi ślinka... :) Sekretem jest użycie odpowiedniego boczku, który w żaden sposob nie będzie różowy i błyszczący tutaj potrzeba swoskiego boczku, który nie dość, że nie zniknie nam na patelni (nie ma w nim wody) to jeszcze da porządany aromat! Manim!

Składniki: (na 5-6 porcji)

3 pojedyncze filety z kurczaka
przyprawa staropolska do drobiu (ew. suszony czosnek, sól, pieprz, suszony koperek, suszona pietruszka, liść lubczyku,)
330ml śmietanki kremówki
500g pieczarek pokrojonych w ćwiartki (jeśli większe to w grubą kostkę) podsmażone na maśle przyprawione suszonym czosnkiem i tymiankiem
20 dkg boczku wiejskiego
1 duża cebula
sól, pieprz cukier do smaku ( z solą ostrożnie, bo boczek jest słony)

Filety pokroić w grube paski i przyprawić, odstawić na min. 30 minut do lodówki (ja swoje zostawiłam na całą noc).
Na patelni podsmażyć boczek - gdy lekko się zezłoci dodać cebulę. Całość podsmażyć aż cebulka stanie się szklista.
Boczek wraz z cebulą dosączyć z tłuszczu - TŁUSZU NIE WYLEWAĆ!!!
Na tłuszczu z boczku obsmażyć piersi z kurczaka i przełożyć do naczynia żaroodpornego.
Na kurczaka posypać boczek z cebulą.
Do usmażonych pieczarek wlać śmietankę i zagotować, doprawić do smaku. Zalać kurczaka.
Naczynie do zapiekania przykjryć pokrywką lub zawinąć szczelnie folią, piec 20minut w 180stopniach.
Po tym czasie zdjąć pokrywkę/folię i piec przez kolejne 15minut aby kurczak ładnie przypiekł się z wierzchu.

poniedziałek, 7 maja 2018

Owsiane Fit batoniki bez pieczenia


Fit Poniedziałki goszczą u mnie nieprzerwanie
na blogu może nieco rzadziej ale Ci, którzy są spragnieni przepisów na dania Fit i nie tylko odsyłam do archiwum tam ponad 500 przepisów na dania smaczne, zdrowe i te mniej zdrowe również. Jako pracująca Matka Polka cierpię na chroniczny brak czasu a co za tym idzie moje blogowe dziecię jest ostatnio nieco zaniedbywane i mimo, że w ciągu tygodnia przynajmniej 5 razy postanawiam, że zawieszam jego działalność to wprost proporcjonalnie do tych zamierzeń spotykam się z odzewem z Waszej strony ażbym pod żadnym względem nie porzuciła bloga i masz Ci babo placek! Takim oto sposobem zupełnie nie na temat przechodzę do dzisiejszego przepisu, który wg mnie jest totalną petardą!! Podpatrzyłam go w książce Kingi Paruzel 'Fit Słodkości', z której ostatnimi czasy czerpię najwięcej inspiracji na małe co nieco... ;) Te batony to po prostu hit! Są idealne! Słodkie mimo braku cukru, cudownie mięciutkie a zarazem chrupiące no po prostu wszystkim Fit zapaleńcom polecam z czystym serce, bo są po prostu pyszne! :)



Składniki:
1,5 szklanki płatków owsianych błyskawicznych (ja dałam zwykłe lekko rozdrobnione w młynku)
1/2 szklanki suszonych moreli
1/2 szklanki suszonych daktyli
1/2 szklanki masła orzechowego
1 szklanka migdałów
1/2 szklanki suszonej żurawiny
3/2 szklanki wiórek kokosowych
2 łyżki nasion konopii (pomięłam - dałam 3 łyżki chia- zamiast dwóch jak jest napisane poniżej)
2 łyżki nasion chia
1/2 łyżeczki różowej soli himalajskiej
2 łyżeczki esktraktu z wanilii (pominęłam, bo nie miałam)
3 łyżki syropy klonowego (pominęłam w to miejsce dałam 1 łyżkę miodu)

Piekarnik rozgrzać do temp 180 stopni z fukncją grzania góra dół. Na blachę wyłożoną papierem do pieczenia ułożyć płatki owsianek i wiórki kokosowe, podprażyć w piekarniku na złoty kolor, wyjąć, wystudzić.
Suszone daktyle i morele zalać wrzątkiem tak aby przykrył owoce, zakryć spodkiem, odstawić na 10-15minut, następnie oddcedzić.
Wymoczone owoce wraz z masłem orzechowy, ekstraktem wanilii oraz syropem klonowym umieścić w malakserze, zmiksować na gładką masę.
Do dużej miski wsypać podpieczone płatki i wiórki, posiekane migdały, żurawinę, sól, nasiona konopii oraz chia - wszystko wymieszać. Dodać masę z owoców i masła orzechowego i znów dobrze wymieszać - ja wyrobiłam masę ręką. Na blachę o wymiarach 20x25cm wyłożoną papierem do pieczenia wyłożyć mieszankę i równomiernie docisnąć ją do dna. Wstawić do lodówki aż całość zastygnie. Kroić w dowolne kształty.

piątek, 4 maja 2018

Fit gniazdka bez mleka i cukru w dwóch polewach

Nie oszukujmy się Fit Słodycze jakkolwiek nie były by pyszne to
jednak nie mają startu z normalnymi łakociami pełnymi tłuszczu, cukru i śnieżnobiałej mąki... ;) Niemniej jednak wychodząc na przeciw moim osobistym potrzebom postanowiłam podziałać w tej materii i odchudzić nieco moje ulubione gniazdka z ciasta ptysiowego, którymi zajadałam się jeszcze jako podlotek mieszkając w Drawsku Pomorskim i czerpiąc z dobroci ówczesnej kultowej cukiernii o wdzięcznej nazwie 'Murzunek', która osładzała mi moje dziecięce chwile ciepłymi lodami, najlepszymi drożdżówkami z serem jakie w życiu jadłam, amerykankami, pączkami serwowanymi przez przemiłą starszą Panią 'do rączki zapakowany tylko w papierową serwetkę, żeby nie ubrudzić paluszków no i tytułowymi gniazdkami oczywiście!
Z racji mojego dziecięcia, któremu niekoniecznie jest mi po drodze dawanie tłuszczów trans od wczesnych lat dziecięcych (wiem, że później i tak tego nie uniknę więc ten process staram się jak najmocniej przeciągnąć w czasie) postanowiłam zgłębiść temat ciasta ptysiowego bez margaryny i masała a z... olejem! Wyszło naprawdę super!! W zasadzie to ciacho niczym nie różni się o tego z margaryną więc na 100% zostaje ze mną na dłużej gdy miałam już za sobą sukces z ciastem parzonym na oleju postanowiłam pójść o krok dalej i zrobić do moich gniazdek fit polewy no i tutaj też było miłe zaskoczenie niemniej jednak wszystkim, którzy oczekują, że te polewy będą rzeczywiście 1:1 z tymi pełnymi cukru i tłuszczu to niestety muszę Was rozczarować do białego lukru to im raczej daleko niemniej jednak zachęcam do wypróbowania, bo są naprawdę fajne i całkiem smaczne! :)

Składniki: (na ok.15 sztuk)
1 szklanka mąki pszennej orkiszowej
1/2 szklanki oleju
1 szklanka wody
4 jajka

Wodę i olej zagotować, wsypać mąkę i energicznie mieszać do momentu aż powstanie gładka kula ciasta. Wystudzić. Zmiksować z 4 jajami (dodawać jedno po drugim stale miksując).
Gotowe ciasto przełożyć do rękawa cukierniczego z dość grubą końcówką.
Na blaszce wyłożyć papier do pieczenia i za pomocą rekawa cukierniczego formować gniazdka - jeśli nie dysponujemy odpowiednio dużą końcówką nakładanie ciasta możemy po prostu powtórzuć kręśląc jedno kółko w drugim.
Piec w 200 stopniach ok. 30-35 minut aż gniazdka dobrze wyschną.
Przestudzić na kratce do pieczenia zrobić polewę.

Kokosowa:
2 łyżki pasty kokosowej
2 krople stweii lub inny słodzik
4- 6 łyżek gorącej wody

Wszystkie składniki dobrze wymieszać aż powstanie polewa, posmarować gniazdka.

Migdałowo-kakaowa
3 łyżki masła migdałowego (można dać orzechowe)
2 łyżki wody
1 łyżeczka gorzkiego kakao
1 łyżka melasy karobowej lub innego słodzidła

Masło rozpuścić z wodą na małym ogniu dodać kakao i melasę, energicznie wymieszać polać gniazdka.

poniedziałek, 23 kwietnia 2018

Chlebek gryczano-owsiany

W pieczeniu chlebów jakimś ogromnym
eksprtem nie jestem ale mam za sobą kilka naprawdę udanych prób I mimo, że żaden z upieczonych przeze mnie chlebów nie był na zakwasie to nadal jestem z nich dumna I powoli przygotowuję się do zakwasowego przedsięwzięcia... ;) Jeśli chodzi o dzisiejszą propozycję to jest to niezwykle modny bo bezglutenowy wypiek 100% fit nie dość, że fit to jeszcze obłędnie dobry! Wszyscy, którzy lubią zwięzłe chleby o dość ciężkiej konsystencji w ciemno mogą brać się za pieczenie tego smakołyku a Ci co spoglądają na wszystkie fit przepisy z pewną dozą rezerwy polecam jednak się odważyć I spróbować, bo naprawdę warto! Co prawda wypiek do ekspresowych nie należy, bo z gryką trzeba pobawić się dwa dni to niemniej jednak warto, bo jak już ta odleżakuje swoje to naprawdę czyni cuda I staje się przepyszną bazą do chlebka... :) Przepis to kolejna pozycja z książki 'Jedz Pysznie z niskim IG' Magdaleny Makarowskiej, która pochłonęła mnie doszczętnie! Codziennie weruje strony tej książki I szukam inspiracji do mojej kuchni a że przepisów jest ponad 200 to mam w czym wybierać... :) I jeszcze mała ciekawostka - przez bardzo długi czas sceptycznie podchodziłam do takich różnych fit nowinek niemniej jednak troche z przymusu a troche z ciekawości te fit przepisy naprawdę mnie wciągęły I połknęłam przysłowiowego Fit bakcyla!


Składniki: na podłużną blaszkę o wymiarach jeśli użyjemy dłuższej chlebek będzie niższy)
2 szklanki kaszy gryczanej niepalonej
5 łyżek płatków owsianych
1 łyżka suszonej cebuli (ja nie miałam pominęłam)
1 łyżka suszonych ziół prowansalskich
2 łyżki nasion konopii lub słonecznika (dałam słonecznik)
2 łyżki pestek dyni
2 łyżki sezamu czarnego lub białego (ja dała łyżkę sezamu białego I łyżkę czarnuszki)
2 łyżki oliwy (u mnie olej rzepakowy)
1 łyżeczka soli himalajskiej (u mnie zwykła)
2 łyżki orzechów włoskich (pominęłam)


Kaszę wypłukać i zalać wodą tak, żeby zakryć ją całkowicie. Odstawić na noc na blat kuchenny (tak aby temp. była pokojowa). Nazajutrz (popołudniem) odlać gęstą kleistą wodę I dolać świeżej znów tak aby przykryła całą kaszę, odstawić na kolejną noc. Po całej nocy i całym dniu odlać gęsty śluz i zmiksować kaszę przy pomocy malaksera lub innego rozdrabniacza, powstanie puszysta masa, przełożyć ją do miski wymieszać z pozostałymi składnikami, przełożyć do blaszki wyłożonej papierem do pieczenia.
Wstawić do rozgrzanego do 170 stopni piekarnika na 60 minut.
Upieczony chlebek wyjąć z blaszki, ostudzić. Gdy chleb zupełnie wystygnie można go kroić.

piątek, 20 kwietnia 2018

Fit ciasteczka jak Pieguski/Kruszynki

Ci co śledzą mój Instagram wiedzą, że
zaopatrzyłam się ostatnio w książkę Kingi Paruzel 'Fit Słodkości' no i nie jest również tajemnicą, że jestem ogromną fanką Kingi z powodu jej normalności i autentyczności w tym prze kolorowanym wirtualnym świecie nie tylko z tego powodu ją cenię doceniam ją głównie z powodu świetnych przepisów, które jak dotąd wszystkie były przepyszne, proste i sprawiające duże frajdy podczas przygotowania. Wracając do książki - jest to naprawdę skarbnica mnóstwa wspaniałych przepisów na dobrze znane wszystkim słodkości tylko w wersji Fit. Nie ma co się oszukiwać Fit Słodkości charakteryzują się jedynie tym, że brak w nich masła, białego cukru i innych dość mocno kontrowersyjnych produktów, na których cały świat cukierniczy stoi, jeśli ktoś liczy, że słodycze z książki Kingi nie tuczą to niestety je również trzeba jeść w zdroworozsądkowych ilościach... ;) Przechodząc do meritum - ciasteczka, na które przepis znajdziecie poniżej to drugi przepis, który zrobiłam z książki Fit Słodkości i jak przy pierwszym smak był wspaniały jednak konsystencja muffinek dla mnie pozostawiała wiele do życzenia tak te ciastka to jak się zwykło mawiać PETARDA! Są obłędnie pyszne, aromatyczne no i można je chrupać z mniejszym wyrzutem sumienia niż kruszynki z Biedronki, które z moim M. darzymy ogromnym uczuciem! Do przepisu z pewnością wrócę jeszcze nie raz, bo jest po prostu fantastyczny i tym razem postaram się trzymać ściśle podanych składników :) Jedyne co na przyszłość bym zmieniła to redukcja słodzidła na mniejszą ilość, bo po prostu jak dla mnie wyszło trochę za słodko (dla mnie za słodko?! Możecie sobie to wyobrzić? :D)


Składniki: (na około 15 sztuk)
1 i 3/4 szklanki mąki owsianej ( u mnie płatki owsiane zmielone na mąkę)
3/4 szklanki cukru trzcinowego (następnym razem dam 1/3 bo naprawdę wyszły mega słodkie!) edit: po kolejnym pieczniu śmiało mogę Wam polecić zamianę cukru na ksylitol wyszło naprawdę słodko i pysznie!
1 łyżka mielonego siemienia lnianego
1/4 łyżeczki sody oczyszczonej
1/4 szklanki mleka sojowego (ja dałam migdałowe, bo innego nie miałam)
1/3 szklanki oleju rzepakowego
szczypta soli


Do miski przesiać mąkę owsianą, sól i sode.
W drugiej misce wymieszać siemię i mleko sojowe, dodać cukier i olej mieszać ok. 1 minutę (ja ubijałam mikserem, bo zamiast siemienia dałam po prostu jajko wtedy też można pominąć mleko roślinne, bo dajemy je ze względu na to aby siemię 'zżelowało jak biało jaja kurzego).
Mokre składniki oraz posiekaną gorzką czekoladę dodać do suchych składników, całość wymieszać dokładnie łyżką.
Na blaszce wyłożonej papierem do pieczenia łyżeczką do herbaty nakładać porcję ciasta w odstępach ok. 1,5cm.

Moje uwagi:
1. jeśli nie lubicie zbyt słodkich ciastek tak jak pisałam wcześniej zredukujcie cukier, możecie również posłodzić erytrolem, cukrem kokosowym, syropem z agawy lub daktyli.
2. siemię wraz mlekiem sojowym można zastąpić 1 średnim jajkiem
3. jeśli lubicie waniliowy aromat w ciasteczkach koniecznie dodajcie kroplę esencji waniliowej wtedy wyjdą naprawdę przepyszne!

wtorek, 10 kwietnia 2018

Zupa krem z pieczonych warzyw i żółtego grochu

Co to macierzyństwo robi z człowieka... słodycze
są dla mnie za słodkie, polubiłam zupy kremy a sen dłuższy niż trzy godziny wydaje mi się czymś abstrakcyjnym I może nie było by w tym nic dziwnego gdyby nie to, że wcale mi to nie przeszkadza :) Dzisiaj będzie o kolejnej zupie krem, którą poczyniłam dla swoich chłopaków. Skąd przepis? Będąc na mini urlopie na moim kochanym Górnym Śląsku u jeszcze bardziej Kochanej przyszywanej rodzinki buszując w książkach Agnieszki napatoczył się mi przepis na tytułową zupę czytając składniki I sposób przygotowania stwierdziłam, że może być całkiem ciekawie no I postanowiłam sprawdzić go w swojej własnej kuchni :) Intuicja mnie nie zawiodła krem wyszedł bardzo dobry zupełnie inny od wszystkich, które do tej pory robiłam w swojej kuchni. Wszyscy, którzy lubią nowości I lubią zupy kremy koniecznie muszą spróbować tego przepisu :)


Składniki: (na 4-6 porcji)
10 dag łuskanego grochu
1l wody
1 średniej wielkości korzeń selera
1 duża pietruszka
1 duża marchew
1 ząbek czosnku
1/2 pęczka natki pietruszki
4 łyżki oliwy
1 łyżeczka gruboziarnistej musztardy
sól, pieprz, gałka muszkatłowa, oregano do smaku


Groch ugotować w 1 l wody.
Pietruszkę, seler I marchew umyć, obrać I pokroić w grubą kostkę. Lekko skropić oliwą i oprószyć pieprzem. Wraz z ząbkiem czosnku w łupince ułożyć na blaszce  wyłożonej papierem do pieczenia.
Piec 30-40 minut az warzywa się lekko zrumienią.
Przestudzić. Czosnek obrać. Warzywa i czosnek dodać do grochu, całość zmiksować.
Doprawić musztardą I przyprawami.


Nałożyć do talerzy, posypać natką pietruszki.

środa, 28 marca 2018

Pulpeciki z mięsa z rosołu

Odkąd zostałam pełnoetatową Matką Polką
namiętnie i wydawało by się, że bez przerwy w mojej kuchni gotuję gar rosołu nie żeby mój potomek żywił się wyłącznie rosołem o co to nie! Ale tak się składa, że mam teraz w domu prawdziwego konesera zup wszelakich od kremów, które lubi po tatusiu po każdą inną zupę, którą ugotuje mu rodzicielka... :) I jak z zupami nie ma problem, bo zjadamy je razem z nim bardzo chętnie tak mięso, które zostaje nam z rosołu już niekoniecznie znajduje w naszym domu amatorów a szkoda, bo wiadomo jak to matka to z czego gotuję teraz rosół nie jest przypadkowe wybieram albo swojskiego kogutka, który jeszcze kilka godzin wcześniej dumnie przechadzał się po polu lub kurczaka z wolnego chowu bez GMO z Lidla, w którym rozlubowałam się przeogromnie, bo jest naprawdę smaczny! :) No to żeby nie marnować mięsiwa zaczęłam przeczesywać internet czy aby na pewno ktoś nie zrobił z niego jakiegoś smacznego pożytku iiiii... oczywiście, że tak! Na stronie Przyślij Przepis Pani Monika publikuje przepis idealny! Przepis tak dobry, że nawet wróg numer jeden gotowanego mielonego mięsa mój M. zachwycił się do tego stopnia, że powiedział :pyszne! Z czego to jest? A ja z szelmowskim uśmiechem powiedziałam, że nie powiem po czym po chwili oczywiście musiałam mu powiedzieć, bo zaczął podejrzewać obecność wątróbki oraz żołądków drobiowych! :) Pulpeciki są delikatne, puchate no po prostu fantastyczne! Zróbcie koniecznie, bo przypadną do gustu zarówno tym najmłodszym jak i starszym domownikom! :)


Składniki: (na około 21 sztuk)
30 dag mięsa ugotowanego z rosołu (u mnie kura I indyk)
1 kajzerka + mleko lub woda do namoczenia
1 jajko
1 mała cebula + ja dałam cebulkę, która gotowała się w rosole
1 mały ząbek czosnku
1 łyżka posiekanej natki pietruszki
3 łyżki kwaśnej śmietany 18%
250-300ml rosołu
1 łyżka mąki
1 szklanka zimnej wody
sól, pieprz, cukier do smaku
olej do smażenia


Mięso, namoczoną bułkę, czosnek i cebulę przepuścić przez maszynkę na drobnych oczkach.
Dodać żółtko, natkę pietruszki, sól i pieprz do smaku. Białko ubić na sztywno delikatnie wmieszać w masę. Z masy formować pulpeciki rozmiaru orzecha włoskiego, obtaczać w mace I smażyć na złocisto na odrobinie oleju.
Podsmażone pulpeciki zalać rosołem do 2/3 wysokości pulpetów, gotować 15 minut na średnim ogniu. Po tym czasie w miseczce wymieszać śmietanę, wodę oraz mąkę następnie do zawiesiny dodać kilka łyżek gorącego rosołu. Ogień skręcić na minimum ostrożnie wlać śmietankę, wymieszać doprowadzić do wrzenia, dodać 2 czubate łyżki koperku, wymieszać ewentualnie ponownie doprawić do smaku.
Podawać z ulubionymi dodatkami u mnie kasza orkiszowa i buraczki.

piątek, 23 marca 2018

Mazurek śmietankowo-porzeczkowy

Ostatnimi laty mam 'fazę' na czarna porzeczkę po prostu rozkochałam się w jej cudowanie kwaśnym smaku, którego nie można pomylić z żadnym innym smakiem! Jak dobrze wiecie moje świąteczne propozycje dla Was to co roku przedstawienie nowości z lat ubiegłych (praktycznie nigdy nie robię przepisów świątecznych przed świętami na bloga - nie lubię, nie mam czasu i najzwyczajniej w świecie jak coś robię do jedzenia po to aby świętować  trzy tygodnie przed świętami tylko stricte na święta! Koniec kropka.) Tego mazurka stworzyłam rok temu na Wielkanoc 2017 wyszedł przepyszny! Oczywiście przepyszny dla tych, którzy lubią słodkości, lubią smak mleka w proszku i lubią czarną porzeczkę... ;) w innym razie przepis nie przypadnie Wam do gustu... ;) 

Składniki: (standardowa blacha 34x38cm)

Ciasto kruche:
2 szklanki mąki
3 żółtka
1 szklanka śmietany
25dag masła lub margaryny
1/2 szklanki cukru pudru
1 łyżeczka proszku do pieczenia 
1 łyżka cukru waniliowego

Mąkę, kakao oraz proszek przesiać.
Dodać żółtka, śmietanę, masło oraz cukier (ewentualnie odrobinę więcej mąki jeśli ciasto będzie zbyt lepkie). Uformować kulę, zawinąć w folię, wstawić do lodówki na 30 minut). Po tym czasie rozwałkować na grubość 1-1,5 cm, podnosząc brzegi na 2-3 cm ułożyć na posmarowanej tłuszczem blaszce (u mnie na papierze do pieczenia).
Wstawić do nagrzanego do 180 stopni piekarnika.
Jeszcze gorące ciasto posmarować grubą warstwą dżemu porzeczkowego - dobrze schłodzić.


Masa:
1/2 szklanki mleka
1/2 szklanki cukru
1/2 kostki masła lub margaryny
2 szklanki mleka w proszku

Mleko, cukier i masło gotować na małym ogniu do momentu aż cukier się rozpuści.
Odstawić z ognia, dodać przesiane przez sito mleko w proszku - ja to robię stopniowo torszkę przesieję, wymieszać do ładnego połączenia i tak krok po kroku aż mleko się skończy a masa będzie gładka.
Masę wyłożyć na dżem porzeczkowy, udekorować wg uznania.

Dodatkowo
słoik dżemu z czarnej porzeczki
czekolada, bakalie do dekoracji - tutaj jest dowolność

wtorek, 20 marca 2018

Śląska sałatka warstwowa (sałatka z kurczakiem i pieczarkami)

Nie wiem jak Wy ale ja mam tak, że jeśli jakiś przepis otrzymam od kogoś kogo znam lepiej już gorzej to już zawsze przy przygotowywaniu potrawy z tej receptury myślę sobie o tym właśnie od kogo i w jakich okolicznościach przyszło mi ją jeść po raz pierwszy :) Tak też jest z sałatką, na którą przepis poniżej. Śląska Sałatka Warstwowa to raczej tytuł roboczy nadany przeze mnie z potrzeby zatytułowania wpisu. Historia tego przepisu ma już blisko 15 lat! (Sama się zdziwiłam, że aż tyle!!) wtedy to jako młoda nastoletnia dziewucha każde możliwe wolne spędzałam na Śląsku (tak tak nie pomyliłam się na Śląsku a ściślej rzecz ujmując Górnym Śląsku) jako, że mieszkając na Pomorzu jod i świeże powietrze miałam na co dzień to aby 'złapać' równowagę swoje wakacje lubiłam spędzać w zupełnie skrajnym do tego co otaczało mnie przez cały rok otoczeniu ;) Wracając do sałatki to miałam okazję jej skosztować podczas ferii zimowych, gdy uraczyła mnie ją Monika - siostra Tomka, córka Pani Halinki - tej od Tego Pysznego Ciasta Klik!. Nie pamiętam już dokładnie czy sałatkę robiła Monia czy jej mama ale to naprawdę nieważne! Ważne, że przepis skrzętnie zachowałam i przy okazji ostatnich Świąt Wielkanocnych 2017 przygotowałam ją na biesiadowanie u Babci Kazi - wyszła tak samo dobra jak ta, którą jadłam kilkanaście lat temu na Śląsku :) Jeśli szukacie nowego pomysłu na świąteczną sałatkę to z czystym sercem polecam właśnie ją, bo jest naprawdę pyszna! :) 

Składniki:
50dag piersi z kurczaka
30 dag cebuli czerwonej
10 jajek
2 słoiki pieczarek marynowanych (małych lub jeden duży)
1 słoik ogórków konserwowych
1 słoik majonezu (400ml)
sól, vegeta, pieprz do smaku

Mięso posolić, dodać trochę vegety, pieprzu, poddusić 10 minut, podlać trochę wodą, ostudzić. Pokroić w kostkę.
Cebulę pokroić w cieniutkie piórka.
Cebulę i ogórki pokroić w cienkie plasterki.
Jajka pokroić w kostkę.

Układać warstwami:

1) jajka - posolić
2) odciśniętę z nadmiaru soku ogórki
3) kurczak
4) cebula
5) odciśnięte z nadmiaru zalewy pieczarki
6) majonez (majonez najlepiej rozsmarować dopiero przed podaniem na stół).

Aby podnieść walory estetyczne sałatki można ją posypać szczypiorkiem lub natką piteruszki.

Uwaga - ja oczywiście w pośpiechu wszystko pokroiłam w plasterki i też wyszło pysznie. to w jaki kształt pokroicie składniki zależy od Was ;)

piątek, 16 marca 2018

Najszybszy sernik na zimno jak chatka puchatka

Dzisiaj historia jak to pączki serowe zmieniły się
w szybki sernik na zimno smakujący niczym chatka puchatka – czary? Nie zwykłe lenistwo! Końcem karnawały ambitnie postanowiłam usmażyć serowe pączki, które chodziły za mną od dłuższego czasu. Chęć ich usmażenia była tak ogromna, że nawet zaopatrzyłam się już w solidny kawałek swojeskiego sera, który za sprawą mojego najlepszego przyjaciela w kuchni Bosch  MSM 67170 stał się twarogiem trzykrotnie mielonym o smaku twarogu a nie jak to jest zazwyczaj z serami z wiaderka o smaku śmietany... Wracając do głównego wątku smażenia pączków - macierzyńska rzeczywistość zmieniła moje plany bardzo szybko i z pączkowych planów został tylko ser, który nie mógł już dłużej czekać i wołał z otchłani lodówki – zużyj mnie! Dużo się nie zastanawiając wymyśliłam, że zrobię z niego najprostszy sernik na zimno w wersji ekspres – smak chatki puchatka wyszedł zupełnie przypadkiem... J

Składniki: (małe naczynie o wymiarach 20cm x 15cm)
500g sera białego zmielonego
1 galaretka pomarańczowa
1 duże opakowanie herbatników
50g gorzkiej czekolady + 3-4 łyżki wody

Naczynie wyłożyć herbatnikami.
Galaretkę rozpuścić w ½ szklanki gorącej wody. Ser zmiksować na puszystą masę pod koniec miksowania gdy ser będzie wystarczająco napowietrzony stale miksując wolną stróżką wlać lekko przestudzoną galaretkę , zmiksować na gładko.
Wylać na wyłożone herbatnikami dno naczynia.
Masę serową przykryć kolejną warstwą herbatników.
W rondelku rozpuścić czekoladę z wodą, gdy czekolada będzie zbyt gęsta rozrzedzić dorobiną wody.

Herbatniki posmarować polewą czekoladową. Całość wstawić do lodówki na kilka godzin a najlepiej na całą noc.

środa, 14 marca 2018

Krem z brokułów jak w Pizza Hut

Zupy krem jak wiecie nie są moimi faworytkami
w kuchni niemniej jednak ze względu na mojego M., który za nimi przepada oraz mojego F., który za maminymi zupami ogólnie przepada (bez różnicy czy to zupy krem, krupnik czy barszcz – trafiło mi się dziecko smakosz lubi i próbuje jak do tej pory wszystko). Od czasu do czasu ‘machnę’ jakiś krem tak było i tym razem mąż domagał się szybkiego obiadu ja za bardzo nie miałam pomysłu co zrobić innego i tak oto powstał krem z brokułów inspirowany zupą, którą zajadałam się jeszcze w Szczecińskiej Pizzy Hut gdy od czasu do czasu z moją przyjaciółką pozwalałyśmy sobie na Lunch 15minut za 15zł, który składał się z zupy oraz dania głównego do wyboru zupa krem z brokułów przygotowana w tamten sposób wzbudza u mnie ślinotok do tej pory. Jakie to szczęście, że za sprawą zalegających w zamrażarce brokułów i słoika esencjonalnego rosołu w lodówce wzięłam się za przygotowanie własne wersji tej obłędnie pysznej zupy! Nie przesadzam jest genialna a ja jako kremowy sceptyk wiem co mówię...;)

Składniki: (na 2 solidne lub 3 mniejsze porcje lub 4 porcje takie na ‘przystawkę’)
750ml bulionu (dowolny – u mnie drobiowo-warzywny ugotowany na kaczce i kurczaku)
1 duży por pokrojoiny w piórka
1 duży brokuł (u mnie mrożony – może być świeży)
1 duży ząbek czosnku
50g serka topionego śmietankowego
2 kopiate łyżki posiekanego koperku (u mnie z racji pory roku mrożony)
1 łyżka masła
3 łyżki oleju

Dodatkowo:
Olej lniany do polania

W garnku o grubym dnie rozpuścić masło i olej.
Wrzucić por lekko zeszklić, dodać przeciśnięty przez praskę czosnek – podsmażyć do momentu aż czosnek uwolni swój aromat.
Dodać podzielonego na różyczki brokuła, całość wymieszać i chwilę podsmażyć.
Wlać gorący bulion, wymieszać, i gotować na wolnym ogniu do momentu gdy brokuł będzie miękki.
Dodać serek, pogotować do momentu aż się rozpuści.
Dodać koperek i wyłączyć gaz.
Całość zblendować na gładki krem.
Doprawić do smaku solą, pieprzem i cukrem.

Rozlać do talerzy, polać 1 łyżeczką oleju lnianego, wetknąć grzankę, można posypać koperkiem.

piątek, 9 marca 2018

WZ-tka

WZ-tka to ciastko kultowe I zna je chyba każdy.
W dzieciństwie podobnie jak z całą masą innych ciast z Wztką nie było mi po drodze w zasadzie rozsmakowałam się w ninej dopiero ostatnio przy okazji gdy upiekłam ją sama :) Z tego co kiedyś zasłyszałam to proste czekoladowe ciasto przełożone bitą śmietaną wzięło swoją nazwę od trazy WZ w Warszawie gdzie podobno po raz pierwszy zaczęła być serwowana – ot ciekawostka.
Moja Wztka może ktoś powie, że prawidziwie klasyczną Wztką nie jest, bo ciast niby murzynkowe a jednak z innego przepisu niż ten, w którym gotujemy tłuszcz, cukier i kakao... ;) Niemniej jednak uważam , że moja wersja Wztki tonaprawdę strzał w 10! Bo nie dość, że ciacho bardzo szybko się robi to dodatkowo jest bardziej czekoladowe i wilgotne niż klasyczne ciastko w Wztce. Dla spostrzegawczych tak, macie rację to jest to samo ciasto co w przepisie na Kinder Cake po prostu jestem nim zachwycona do tego stopnia, że zaczynam kreakować różne wariacje na jego temat ba! Powiem więcej! Będę go piec aż do znudzenia! A jeśli przyjdzie mi robić tort z ciemnym ciastem to z pewnością już zawsze będę korzystać właśnie z tego przepisu! Wracając do Wztki moja Wztka to było ciasto urodzinowe, które wszystkim posmakowało a w oczach mojej najwierniejszej testerki smaków Judyci było tak perfekcyjne, że nie mogła uwierzyć, że to cytuję: ‘nie z cukierni!!’ ;) Ot Judyta wie jak sprawić jubilatce przyjemność... :D Dosyć Wztkowych wywodów przechodzimy do pieczenia... ;)

Składniki:

Ciasto: (na blaszkę o wym. 24x28cm)
1 i ¾ szklanki mąki pszennej tortowej
1 szklanka cukru
1 cukier wanilinowy
¾ szklanki kakao
1 płaska łyżeczka proszku do pieczenia
2 łyżeczki sody
2 jajka
1 szklanka maślanki
½ szklanki oleju
1 szklanka gorącej kawy zaparzonej z dwóch łyżeczek

Mąkę wymieszać z kakao, proszkiem do pieczenia i sodą – przesiać do drugiej miski następnie delikatnie wymieszać z cukrem i cukrem wanilinowym.
W osobnej misce wymieszać jajka, maślankę i olej (jak na muffinki). Wlać do suchych składników wymieszać łyżką. Gdy ciasto będzie gładkie wlac gorącą kawę i znów wymieszać na gładką masę.
Masę wylać na blaszkę o wymiarach 24x28cm (wcześniej wyłożonej papierem). Piec do suchego patyczka w 180 stopniach przez około 50minut.
Ciasto całkowicie wystudzić, przekroić wzdłuż na dwa placki.

Krem:
500ml śmietany kremówki
2 łyżeczki cukru pudru
2 łyżeczki żelatyny woda do rozpuszczenia żelatyny

W miseczce zalać żelatynę odrobiną wody (tak aby przykryła żelatynę) nastpnię rozpuścić żelatynę w kąpieli wodnej lub przy pomocy mikrofalówki (dosłownie na kilka sekdund – nie można doprowadzić do wrzenia żelatyny, bo wtedy straci swoje właściwości żelujące).
Śmietanę ubyć na sztywno pod koniec ubijania dodać cukier puder.
Do rozpuszczonej żelatyny dodać 2 łyżki śmietany, wymieszać.
Wyłożyć na ciasto (2 łyżki pozostawić do dekoracyjnych kleksów na wierzchu).

Polewa:
100g gorzkiej czekolady
80ml słodkiej śmietanki

Czekoladę połamać na kawałki, zalać gorącą śmietanką, wymieszać do momentu aż czekolada się rozpuści, polać wierzch ciasta. Odczekać aż czekolada stęże, zrobić dekoracyjne kleksy z bitej śmietany.

Ciasto schłodzić, kroić na kawałki, zajadać w miłym towarzystwie przy filiżance dobrej kawy.

Printfriendly