piątek, 28 października 2016

Dorsz zapiekany ze szpinakiem i serem feta

Ryby każdy wie, że są zdrowe, że trzeba jeść ich dużo i często każdy wie a kto z Was jada ryby przynajmniej 3 razy w tygodniu? No właśnie... Mam podobnie chociaż ostatnimi czasy staram się rybę jeść przynajmniej dwa razy w tygodniu co na wynik 0 razy w miesiącu wygląda całkiem nieźle.
Ryby osobiście lubię bardzo chociaż z ich przygotowaniem często miewam problem, bo jestem wychowana w kulturze ryby w panierce i tyle na ten temat :) Z rybami nie mam takiego polotu w wymyślaniu dań jak z innymi produktami jednak staram się i co rusz robię krok do przodu co by nie popaść w panierkowej matni... ;) W poprzedni piątek postanowiłam przygotować dorsza jednak ani panierka, ani marynata curry nie wchodziły w grę, bo mi się najzwyczajniej w świecie przejadły... ;) Ruszyłam wodze fantazji i wyczarowałam dorsza pod zieloną pierzynką z dodatkiem sera feta. Wyszło obłędnie! Sama nadziwić się nie mogłam, że wyszło tak dobre! :) Po prostu niebo w gębie! Takiego zielonego dorsza polecam całym sercem na rodzinny uroczysty obiad oraz na pyszną kolację, jest po prostu tuż po Łososiu Petardzie moją ulubiona rybną pozycją! :)

Składniki:
60dag dorsza
450g mrożonego szpinaku
330g śmietanki 30%
2-3 ząbki czosnku

kawałek sera feta (ok. 3cm)
sól, pieprz, sok z cytryny do smaku

Dorsza rozmrozić, posolić, popieprzyć. Włożyć do naczynia do zapiekania.
Szpinak rozmrozić, gdy odparuje woda dodać przeciśnięty przez praskę czosnek, podsmażyć chwilkę przyprawić solą, pieprzem. Wlać śmietankę, zagotować. Ponownie spróbować i w razie potrzeby doprawić do smaku sokiem z cytryny i odrobiną przypraw.
Sos wylać na rybę, na wierzch posypać ser feta pokrojony w drobną kostkę. Całość przykryć pokrywką lub folią aluminiową. Zapiekać w 180 stopniach przy grzaniu góra dół przez 15 minut następnie zdjąć pokrywkę/folię i zapiekać kolejne 15minut.
Podawać z makaronem wstążki.

wtorek, 25 października 2016

Bruschetta z serkiem fromage

Historia tej przekąski nie jest zbyt długa jakiś czas temu gdy już doszłam do siebie po epizodzie z wycięciem migdałów postanowiłam spotkac się z Anetką, którą część czytelników zna osobiście a pewnie większa część z kilku wpisów, które na blogu o niej wspominają. No i właśnie Anetka miała do mnie wpaść na wieczorne pogaduchy dlatego też postanowiłam
zrobić coś dobrego na szybko, jak to zwykle bywa cały dzień głowiłam się i zastanawiałam co tu by zrobić, żeby było pyszne i żeby było nowe! :) Padło na te grzanki, które swoim pięknym zdjęciem urzekły mnie w książce z przepisami na dania z wykorzystaniem produktów mlecznych mlekovita. Oczywiście stan mojej lodówki i spiżarki zrewidował mój plan i z mlekovitowych grzanek pozostały fromage i pomidory...;) niemniej jednak nie można nic powiedzieć, bo grzaneczki wyszły pyszne i godne polecenia dlatego przechodzę do przepisu aby się nim z Wami podzielić! Mniam!

Składniki:
3 bułki worcałwskie (duże)
2 serki Formage czosnkowe
masło do posmarowania
sól do oprószenia

Sałatka:
3 duże, czerwone i słodkie pomidory
2 łyżki posiekanej świeżej bazylii
12-15sztuk czarnych oliwek
1 mała czerwona cebulka
1 mały ząbek czosnku
2 łyżki octu balsamicznego
2 łyżki oliwy z oliwek

Bułki pokroić w ukośne kromki każdą posmarować cienką warstwą masła (z obu stron) i przypiec w piekarniku tak aby boczki bułki stały się złociste zaś środek nie wysechł.
W czasie gdy bułki pieką się w piecu umyć i pokroić w kostkę pomidory. Do pomidorów dodać posiekaną czerwoną cebulkę, przeciśnięty przez praskę czosnek oraz posiekaną bazylię. Do pomidorów dodać również oliwki pokrojone w plasterki. Doprawić octem balsamicznym, oliwą, cukrem, pieprzem i solą. Wymieszać.
Podpieczone bułki posmarować warstwą serka fromage. Na wierzch kłaść porcję pomidorowej sałatki. Jeść od raz po przygotowaniu w towarzystwie dobrego trunku ;)

środa, 19 października 2016

Bigos

Historia bigosu w moim życiu sięga zamierzchłych czasów, które pamiętam jedynie z opowieści moich bliskich jak w wieku 3 lat byłam karmiona przez ciocię Krystynę bigosem! :) Więc jak widzicie tuż po mleku matki przyszedł czas na bigos! Bigos lubiłam zawsze przez każdy etap mojego życia jadłam go ze smakiem więc aż dziw bierze, że jeszcze nie dodałam przepisu na moim zdaniem najsmaczniejszy bigos wg Eli :)
Niestety byłam zbyt mała aby zapamiętać jaki patent na bigos miała moja babcia albo mama pamiętam, że spod ich ręki bigos był pyszny, niemniej pyszny bigos jadałam spod ręki mojej kochanej Eli, która to dała mi kilka cennych wskazówek jak ugotować naprawdę pyszny kociołek bigosu! Wiadomo, że ile gospodyń tyle przepisów na bigos. U mnie muszą być spełnione dwa podstawowe warunki: kwaśny, kiełbasowy (nie znoszę bigosu z czym popadnie - tak jestem dziwna). Nie znoszę kiedy w bigosie jest wszystko co zbywa w lodówce takiemu bigosowi mówię stanowcze nie! Dlatego Ci, którzy są zwolennikami gotowania bigosu wg metody co w lodówce to w garze mogą poprzestać czytanie na tym etapie ;)
Do ugotowania bigosu zmotywowała mnie pozostała po sałatkowym szaleństwie kapusta biała, która krzyczała zrób ze mnie bigos! Tak i tutaj kolejny szok. Tak, robię bigos z dodatkiem białej kapusty to u mnie norma :) To by było na tyle z szokujących bigosowych informacji. Zabieramy się za przepis.

Składniki: (na solidny gar bigosu)
75 dag kapusty kiszonej
1-1,5kg białej kapusty
75 dag dobrej gatunkowo kiełbasy wiejskiej lub innej mocno wędzonej - swojska najlepsza
200g przecieru pomidorowego
2 łyżki smalczyku z cebulką
10-12 suszonych śliwek
4-5 suszonych namoczonych wcześniej w wodzie grzybków (opcjonalnie).
1 duża cebula
liść laurowy, ziele angielskie, kminek mielony, owoc jałowca, sól, pieprz do smaku, słodka papryka w proszku, pieprz ziołowy

Kapustę białą poszatkować wrzucić do garnka, podlać szklanką wody zagotować i poddusić do miękkości.
Kapustę kiszoną pokroić nożem na drobniejsze kawałki, zalać wodą tyle aby przykryła wierzch kapusty. Ugotować do miękkości. Odcedzić dodać do białej kapusty.
Na patelni podsmażyć kiełbasę, dodać do kapusty.
Na tłuszczu z kiełbasy podsmażyć cebulkę pokrojoną w kostkę pod koniec smażenia dodać smalec całość podsmażyć następnie dodać do kapusty. Jeśli brakuje nam smalcu możemy wysmażyć 10 dag drobno pokrojonego wędzonego boczku.
Śliwki suszone pokroić w paseczki dodać do kapusty.
Jeśli ktoś zdecyduje się dodać grzybki, pokroić je podobnie jak śliwki i również dodać do kapusty.
Całość wymieszać, dodać pomidory i przyprawy dusić na małym ogniu ok. 2-2,5h
Następnego dnia bigos ugotować ponownie.
Bigos najlepiej smakuje po 2-3 dniach.

poniedziałek, 17 października 2016

Kotlety drobiowe z pietruszką.

Kotlety w tej wersji istnieją pod wieloma nazwami moje nazwałam oszukanymi drobiowymi, bo nie ma co się dziwić są oszukane i za pomocą ciasta, które wypełnia mięsne braki możemy otrzymać więcej pysznych kotletów niż z czystej postaci mięsa ;)
Przepis mam z mojej ulubionej książki Pauliny Stępień 'Moja Mała Wielka Uczta' po raz kolejny się powtórzę i powiem Wam, że sięgając po książkę po raz kolejny się nie zawiodłam! :) Pomysł na pyszne kotlety w takiej wersji znałam brakowało mi jednak idealnych proporcji - takich, przy których kotlety będą się pięknie smażyć na patelni bez rozwalania!

Dla wszystkich, którzy wahają się robić czy nie robić mówię: robić! Kotlety są pyszne, szybkie i do tego dzięki dodatkom można sobie powariować na ich temat. Ja do swoich prócz składników podanych przez autorkę postanowiłam dodać suszone pomidory, łyżkę majonezu i odrobinę sosu chili. Wyszło pysznie! W towarzystwie ziemniaków i słodkiej brukselki te kotlety to hit, który na długo pozostanie w moim kulinarnym menu!
Jeśli wydaje się Wam, że podobne kotlety na moim blogu widzieliście to macie rację! Kiedyś opublikowałam przepis na wersję z chińską nutą, które smakuje równie wspaniale ale nie ma to tamto z tymi kotletami, na które przepis poniżej mają jedynie wspólny składnik - filet z kurczaka i nic więcej! Dlatego zachęcam do wypróbowania i zostawienia komentarzu jak Wam wyszły i smakowały :)

Składniki:
600g piersi z kurczaka
60-80g sera fet
6-7 suszonych pomidorów
pęczek świeżej natki pietruszki
2 jajka
1/2 łyżeczki ostrego sosu chili
1 łyżka majonezu
8 łyżek mąki
4 łyżki mleka (u mnie ciut więcej)
sól, pieprz, ulubione przyprawy do smaku

Jajka wymieszać na gładką masę z majonezem, dodać mąkę oraz mleko wyrobić na ciasto o konsystencji dość gęstej śmietany (gęstsze niż na naleśniki).
Do masy wrzucić pokrojonego w drobną kostkę fileta, pokrojone w kostkę pomidory i ser feta oraz posiekaną natkę. Całość doprawić do smaku, porządnie wymieszać.
Na rozgrzanej patelni z odrobiną oleju kłaść łyżka porcję ciasta, smazyć na złoty kolor z obu stron.

Kotlety świetnie sprawdzą się zarówno jako pozycja obiadowa jak również imprezowa przekąską, do której świetnie będzie pasował sos czosnkowy.

piątek, 14 października 2016

Kinder Country

Kinder Country batonik znany i lubiany. Na ciasto z tego przepisu napatoczyłam się przeglądając fb. Spodobało mi się więc pospiesznie zapisałam przepis i postanowiłam wypróbować przy najbliższej okazji. Okazja nadarzyła się szybciej niż bym sądziła - odwiedziny Judyty i Kamila w ich nowym domu! Jako, że nie lubię iść do ludzi z pustą ręką postanowiłam sprezentować coś praktycznego a poza praktycznymi prezentami
postanowiłam rozpieścić ich nieco słodkim deserem. W internecie zachwytom odnośnie tego ciacha nie ma końca! A u mnie? No cóż powiem tak ja spodziewałam się po nim większych fajerwerków ale cała reszta konsumujących bardzo chwaliła więc postanowiłam przepis wrzucić głównie dla tych, którzy kosztowali i chcieliby odtworzyć w domu :) Zaletą tego deseru jest niewątpliwie szybkość jego wykonania oraz to, że przygotują go wszyscy mający ochotę na coś słodkiego, nawet Ci, którzy nie posiadają piekarnika... ;)
Ciacho w smaku jest przyjemne, nie za słodkie co mnie akurat miło zaskoczyło, wg mnie jest trochę mało przypominające kinder country i aby podrasować jego smak na bardziej batonikowy jeśli nadarzy się okazja aby przygotować go po raz kolejny to z pewnością skład masy poszerzę o dodatek mleka w proszku, które wg mnie postawi w tym przypadku przysłowiową kropkę nad i!

Składniki: (na blaszkę 24,5x28cm)

250g maślanych herbatników
2 tabliczki mlecznej czekolady
2 tabliczki białej czekolady
500ml kremówki
3 szklanki ekspandowanego ziarna żyta lub pszenicy (kupiłam w lidlu podobne do potocznie zwanego ryżu dmuchanego)
250g serka mascarpone
1/2 szklanki prażonych migdałów
ciemne kakao do posypania

W kąpieli wodnej lub mikrofali rozpuścić białą czekoladę.
Blaszkę wyłożyć folią lub papierem do pieczenia, ułożyć herbatniki.
W misce ubić 300ml śmietanki, dodać serek mascarpone lekko ubić. Powoli wlewać przestudzoną czekoladę, na koniec do masy wsypać ziarna żyta oraz posiekane i podprażone wcześniej orzechy. Całość wymieszać łyżką. Wyłożyć na herbatniki, przykryć drugą warstwą herbatników.
W kąpieli wodnej lub mikrofalówce rozpuścić czekoladę mleczną. Przestudzić.
Ubić 200ml śmietanki, połączyć z przestudzoną czekoladą, wyłożyć na herbatniki.
Wierzch posypać chrupkami ryżowymi, posypać kakao.
Wstawić do lodówki najlepiej na noc aby masa stężała.

Oryginalny przepis pochodzi ze strony p.Joli Caputy mój przepis inspirowany był przepisem podanym na portalu przyślij przepis!

środa, 12 października 2016

Słodko-maślana brukselka do obiadu

Moja historia z brukselką jest wyjatkowo krótka hmm a w zasadzie nie ma jej wcale... :)) Pamiętam jak jeszcze jako dziecko chodziłam z mamą na działkę a tam u babci Niny rosły takie śmieszne krzaczki z małymi kapustkami w wyglądzie podobały mi się bardzo w smaku ich nie znałam, bo moja rodzicielka nie pamiętam żeby jakoś szczególnie je w naszym domu przyrządzała. Gdy podrosłam brukselka kojarzyła mi się głównie z mieszanką mrożonych warzyw do upy jarzynowej, gdzie ich forma podania zupełnie do mnie nie trafiała były dla mnie po prostu fuj! Już wiem dlaczego! Po prostu była w zupie rozgotowana no i nie oszukujmy się ale każde rozgotowane warzywo jest "fuj". Nie dalej niż tydzień temu po raz kolejny sięgnęłam po książkę Pauliny Stępień Mała Wielka Uczta, którą kocham za proste, nieskomplikowane ale cały czas ciekawe i zaskakujące pomysły! Tak było i tym razem, gdy tylko zaczęłam wertować strony w poszukiwaniu obiadowej inspiracji znalazłam przepis na pełne danie, które już po samym przeczytaniu wydało mi się pyszne! Korzystając, że po raz kolejny gościłam na obiedzie moich kochanych teściów postanowiłam mój brukselkowy plan przekuć w czyn! Poza brukselkami podałam pieczone tymiankowe ziemniaczki oraz
oszczędne kotlety drobiowe z pietruszką. Wszystko wyszło bajecznie pyszne, zresztą nie zdziwiło mnie to w ogóle, bo jeszcze nie spotkałam się z przepisem z tej książki aby był niesmaczny, nieudany itd.! Na koniec apel do Pauliny Stępień! Paulino kiedy kolejna książka?? Wracając do naszej dzisiejszej brukselki polecam ją głównie tym, którzy mają lub mieli z nią podobne doświadczenia jak ja! Brukselka w tej wersji zmieni Wasz pogląd na to warzywo na 100% Gwarantuję!


Składniki:
400-500g oczyszczonej brukselki
1 łyżka masła
sól, pieprz
1 łyżeczka miodu

Kapustę wrzucić do posolonego wrzątku, gotować przez ok.5-6 minut po tym czasie kapuste odcedzić, wrzucić na patelnię z rozgrzanym masłem. Całość wymieszać tak aby kapustki były z każdej strony oblepione masłem. Całość podsmażać ok. 6-8minut często mieszając by kapusta się nie przypaliła.
Gorąca brukselkę polać miodem. Podawać od razu.

poniedziałek, 10 października 2016

Gruszki w occie

Miłością do przetworów zapałałam stosunkowo niedawno, bo jakieś trzy lata temu. Biorąc pod uwagę moje pitraszenie i mieszanie w garnkach od wczesnej młodości to naprawdę niedługo. Gruszki robiłam w swoim życiu po raz pierwszy i stwierdzam, że filozofii przy nich większej nie ma stąd myślę, że każdy przetworowy laik doskonale poradzi sobie z przetwarzanie gruszek.  Gruszki w occie to gruszki, które jadałam wyłącznie u mojej kochanej Babci Niny.
Nie przypominam sobie żebym takowe gruszki wcinała spod ręki mojej rodzicielki moja mama była natomiast mistrznia gurszek w syropie, które były miłością mojego życia i numerem 1 wśród słoikowych przetworów. Spowodowane było to pewnie tym, że gruszy na podwórzu nie mieliśmy i jeśli gruszki w moim domu się już pojawiły to były raczej rarytasem od święta niż pospolitym kompotem... ;) Gruszki w occie to coś co się pokocha ale znienawidzi obojętnie obok nich przejść się nie da ale myślę, że więcej jest tych co pałają do nich miłością niżeli tych, którzy z grymasem na twarzy omijają je szerokim łukiem. Do czego takie gruszki? Jako dodatek do mięs wszelakich tych na ciepło i tych na zimno. Według mnie takie gruszki świetnie wzbogacą również wszelkiego rodzaju sałatki, w których smaki słodko-kwaśne są mile widziane.

Składniki:

1kg twardych gruszek

Zalewa:
2,5 szklanki wody
90 ml octu spirytusowego
0,5 szkl. cukru
8 goździków
kawałek kory cynamonu

Gruszki obrać, wydrążyć gniazda nasienne, włożyć do miski z wodą zakwaszoną sokiem z cytryny lub kwaskiem cytrynowym (aby gruszki nie ściemniały).
Składniki zalewy zagotować w dużym garnku, gotować pod przykryciem około 10minut. po tym czasie włożyć gruszki i gotować na małym ogniu ok.5-8 minut. odcedzić łyżką cedzakową.
Podgotowane gruszki przełożyć do wyparzonych słoików, wlać zalewę (zwrócic uwagę aby w każdym słoikczku były goździki), zakręcić. Pasteryzować 10minut od momentu zagotowania.

piątek, 7 października 2016

Łosoś petarda!

Zastanawiacie się skąd ten tytuł? Stąd, że ten łosoś to geniusz wśród genialnych przepisów na łososia! Dla mnie taka petarda, że na samą myśli o nim mam ślinotok! Skąd mam przepis? Ze strony Kingi Paruzel Ale Babka! Gdybym moje lenistwo sięgało zenitu mogłabym przepisu Wam nie podawać jedynie ograniczyć się do odesłania na stronę niemniej jednak nie zrobię tego, bo umieszczając go również u siebie mam pewność, że mi nie zginie a uwierzcie stracić przepis na TAKIEGO łososia to była by ogromna strata!!
Łosoś z tego przepisu jest genialnie słodki, w punkt pikantny do tego wspaniale aromatyczny! Achów i Achów nie ma końca!! Chcecie wiedzieć jeszcze jedną rzecz na temat tego łososia? To szybkość jego wykonania biorąc pod uwagę, że najlepiej zamarynować go dzień wcześniej to później gwarantuję Wam, że w 20minut zrobicie obiad na miarę szefa kuchni!! Dodatki, które sobie do niego wymyśliłam okazały się wspaniałym dopełnieniem! Warzywa na patelnię marki Poltino, która ostatnio przywiozła mi wspaniałą paczkę okazały się pyszne i bez dodatkowych ulepszaczy (zwłaszcza jeśli chodzi o przyprawy dołączone do warzyw). Ogólnie muszę przyznać, że Poltino, firma, którą mam pod przysłowiowym 'nosem' robi niezłą konkurencję dla innych znanych marek głównie ze względu na ich nieskazitelny skład! Nawet zupy krem, które wypuścili ostatnio są bardzo smaczne a do tego skład nie odstrasza dlatego dla wszystkich zabieganych polecam po sto kroć!!
Kuskus z warzywami wspaniale się sprawdził w roli dopełnienia do pysznego słodko-ostrego łososia!

Składniki:
1 opak.dzikiego łososia z Alaski lub innego ulubionego łososia (ok. 300g)

Marynata:
1/4szklanki dobrego jakościowo sosu sojowego
1 łyżka octu ryżowego
1 łyżka miodu
1/2 łyżki świeżo startego imbiru
1/2 łyżeczki ostrego sosu chili (Sriracha)
2 ząbki czosnku
oliwa lub olej do smażenia
zielona cebulka

Dodatki:
1 opakowanie warzyw na patelnię (bez ziemniaków) u mnie Paryskie z Poltino
3/4 szklanki kaszy kuskus
wrzątek do kaszy (tyle aby przykryć całość)
sól, pieprz, odrobina czosnku

Składniki marynaty wymieszać, zanurzyć w niej łososia odstawić na min. 1h do lodówki (u mnie cała noc)
Kaszę kuskus posolić i popieprzyć zalać wrzątkiem, przykryć odstawić do czasu aż kasza zabierze cały płyn.
Na patelni na odrobinie oleju podsmażyć warzywa, lekko przyprawić wg uznania (u mnie przyprawy dołączone do mieszanki ponieważ okazało się, że mają całkiem sensowny skład!).
Na patelni rozgrzać odrobinę oliwy/oleju i położyć (skórą do dna patelni) łososia, smażyć przez dwie minuty na średnim ogniu, następnie przewrócić kawałki na drugą stronę i smażyć kolejne 2minuty. Po tym czasie skręcić ogień na koraliki, wlać pozostałą marynatę, dusić pod przykryciem 5minut.
Na talerzu położyć porcję kaszy kuskus z warzywami na kaszy ułożyć po dwa kawałki łososia.
Polać pozostałym na patelni sosem, posypać posiekanym szczypiorkiem.



środa, 5 października 2016

Pierogi z MasterChefa (z kindziukiem i kaszą gryczaną)

Hah! Tego postu również miało nie być jednak mój udział w MCh wzbudził wśród znajomych bliższych, dalszych a nawet tych zupełnie obcych ludzi tyle sympatii i dobrych emocji, że wrzucam przepis na pierogi, których zbyt mała ilość rozwścieczyła Magdę Gessler do czerwoności i rzucania talerzem! :)
Historia brakującego pieroga tak miał nazywać się dzisiejszy wpis jednak pomyślałam, że historia z brakującym pierogiem nie jest aż tak chwytliwa i postanowiłam nazwać je pospolicie, normalnie :)
Przepis na te pierogi miałam w swoim zaciszu kuchennym od dłuższego czasu kiedy to na Warsztatach Boscha Tomasz Jakubiak podpowiedział mi abym do moich pospolitych gryczanych z serem dodała kindziuka i długodojrzewający ser, jak poradził tak uczyniłam! Po powrocie do domu postanowiłam pierogi zrobić po swojemu owszem skorzystałam z rady wspaniałego szefa kuchni i kindziuk pozostał na pierwszym miejscu w farszu jednak porzuciłam dodatek sera dojrzewające na poczet naszego pospolitego sera białego i solidnej dawki pieprzu ziołowego. Wyszło jak? Obłędnie dobrze! Tak dobrze, że po skończonym lepieniu w programie (a raczej przerwanym, bo nie zdążyłam) ekipa montująca program podjadała mi go z miski :) No to chyba zły nie był? ;)
Przyznam szczerze i bez bicia, że mimo, że uwaga p. Magdy Gessler nie zrobiła na mnie większego wrażenia to jednak przez pewien czas z lepienia pierogów się wyleczyłam ;) Na szczęście trwało to krótko i już po kilku tygodniach zabrałam się za ponowne lepienie.
Pierogi z kindziukiem i kaszą są po prostu pyszne i Ci, którzy chcą ich zjeść do syta niech sobie nie udzielają, nie bawią się w porcje jak u Amaro i nagotują konkretny gar tak aby wszysycy mogli się najeść... ;)

Składniki:
50g kaszy gryczanej
12-15dag białego sera
8-10 plasterków kindziuka
1 mała cebulka
1/2 łyżeczki pieprzu ziołowego
łyżeczka majeranku


Ulubione ciasto na pierogi u mnie woda gorącą woda odrobina soli.

Kaszę ugotować. Przestudzić.
Na patelni rozgrzać łyżkę oleju, podsmażyć drobno pokrojonego kindziuka.
Podsmażoną kiełbasę dodać do kaszy wymieszanej z białym serem.
Na tej samej patelni rozgrzać łyżkę oleju i podsmażyć drobno posiekaną cebulkę. Usmażoną cebulę dodać do kaszy. Przyprawić pieprzem ziołowym, majerankiem i odrobiną zwykłego pieprzu.
Farsz dokładnie wymieszać.

Ciasto rozwałkować cienko.
Szklanką wykrawać kółka, kłaść porcję farszu i zalepiać. Gotować w posolonym wrzątku 2min. od czasu wypłynięcia (na wolnym ogniu).
Gotowe pierogi polać masłem lub okrasić usmażona na złoto cebulką :)

poniedziałek, 3 października 2016

Nalewka z ciemnych winogron [+18]

Nalewka z ciemnych winogron gości u mnie już po raz drugi. W tamtym roku gdy zostałam sowicie obdarowana ciemnym winogronem rozpoczęłam poszukiwania co by tu z nich wyczarować. Padło na galaretkę, na którą przepis podawałam rok temu, sok z ciemnych winogron oraz naleweczkę. Naleweczka okazała się tak pyszna, że nie doczekała się nawet zdjęć! Z tego powodu w tym roku przepis podaję od razu z uwiecznionym słojem, bo obawiam się, że w tym roku może być podobnie i zanim nalewka będzie fotogeniczna to już jej nie będzie... ;) Każdy komu mówiłam, że robię nalewkę z ciemnych winogron robił przy tym wielkie oczy i mówił nalewkę? Zrób lepiej wino! Ja jednak byłam nieugięta i postawiłam na nalewkę! Powiem Wam, że słusznie, bo nalewka jest przepyszna a do tego każdy kto ją pije jest zaskoczony nalewka z winogron?! :)
Po prostu pycha! Polecam spróbować zwłaszcza tym, którzy cierpią na nadwyżkę tych słodkich pachnących jesienią owoców!

Składniki: (ja robiłam od razu z dwóch porcji :) )
1kg ciemnych winogron
500g cukru
500ml spirytusu
100ml przegotowanej wody
2 goździki

Winogrona umyć, przebrać i przełożyć do słoja (lekko zgniatając by puściły sok).
Zasypać cukrem, odstawić w jasne i ciepłe miejsce na 3-4 dni po tym czasie dodać goździki, spirytus oraz wodę.
Całość wymieszać, odstawić w ciemne miejsce na min. 2 tygodnie (moje stały miesiąc, bo o nich zapomniałam), początkowo przez kilka pierwszych dni owoce w słoju lekko potrząsać.
Po upływie czasu owoce odcedzić na sicie wyłożonym gazą.
Rozlać do słoików, odstawić w ciemne miejsce na minimum pół roku - później delektować się winogronówką! :)

Printfriendly