czwartek, 31 grudnia 2015

Kabanosy curry w cieście francuskim

Ostanio zostaliśmy zaproszeni na warsztatową imprezę do naszych znajomych. Oczywiście czułam na sobie presję żeby zrobić coś czego moi znajomi jeszcze nie poznali a do tego był jeszcze jeden warunek musiałam wymyślić coś ultraszybkiego, bo tego samego dnia zadeklarowałam pomoc w przygotowaniu imprezy imieninowej moich teściów. Jak wiadomo człowiek się nie rozdwoi stąd trzeba było sprytnie kombinować. Na pomysł kabanosów w cieście francuskim na bank już ktoś wpadł niemniej jednak ja swoje urozmaiciłam przyprawą curry, która okazała się strzałem w 10! Taka kuchnia fusion ciasto francuskie polskie kabanosy i indyjskie curry! :)  Te małe maleństwa są naprawdę warte grzechu nie tylko ze względu na smak ale również łatwość i szybkość wykonania robi się je wliczając proces pieczenia ok.20minut!

Składniki:
10 kabanosów (mogą być smakowe - u mnie zagościły zwykłe tradycyjne z Sokołowa)
1 opak. ciasta francuskiego (330g)
przyprawa curry
jajko do posmarowania

Ciasto pokroić w długie paski (wzdłuż krótszego boku) owijać kiełbaski. Gdy mamy do czynienia z długimi kabanosami owinięte kiełbaski przekroić na 3 część, jeśli krótsze można przekroić na pół. Jajko rozmącić posmarować owinięte kiełbaski, posypać przyprawą curry. Wstawić do pieca rozgrzanego do 200stopni na ok.10min. aż się pięknie zarumienią

poniedziałek, 28 grudnia 2015

Wiejski półmisek imprezowy

Organizowanie imprez to jest coś co sprawia mi mnóstwo przyjemności i pobudza mnie to działania. Gdy na horyzoncie pojawia się jakaś impreza czuje się jak ryba w wodzie. Planowanie menu, lista zakupów, wreszcie czyste szaleństwo w kuchni to jest to co lubię najbardziej. Za każdym razem nowe przyjęcie to nowe wyzwania ponieważ za każdym razem staram się wymyślić nowe menu tak aby zaskoczyć gości :) stąd moi znajomi mówią, że organizowanie imprez z moim blogiem to czysta przyjemność wchodzą w dział sałatki, przekąski lub też imprezy i menu gotowe. Ja juz tak łatwo nie mam i jednak co przyjęcie dwoję się i troję co by tu zrobić aby zaskoczyć. Kolejna propozycją do zakładki imprezy może nie jest skomplikowana aczkolwiek może komuś podczas planowania prywatki się przyda toteż dzielę się i wrzucam pomysł na wiejski imprezowy półmisek.

Składniki (na 1 duży talerz)
30dag sera żółtego
30dag kiełbasy swojskiej / wiejskiej
4-5 ogórków kiszonych
pomidorki koktajlowe do dekoracji
natka pietruszki
wykałaczki

Ser pokroić w kostkę. Kiełbasę w grubsze plastry (ok.3cm) podobnie zrobić z ogórkami.
Nabijać na wykałaczkę ser, kiełbasę i ogórka.
Układać na półmisku, udekorować pomidorkami oraz gałązkami natki pietruszki.

czwartek, 24 grudnia 2015

Wesołych Świąt Bożego Narodzenia!

Moje święta w tym roku zaskoczyły mnie ogromnie! Za sprawą przeciągającego się remontu naszych czterech kątów cała świąteczna zawierucha została przyćmiona doborem firanek, dodatków do łazienki oraz całą masą innych rzeczy totalnie nieświątecznych. W tym roku nie było ani większego planowania obszernego menu, ani hucznego pieczenia pierników z całą masą kolorowego lukru w tle co więcej o mały włos a choince bym zapomniała! Czy żałuję? Nie! Sprawiliśmy sobie z M. najlepszy prezent świąteczny własny zaciszny kąt co prawda wisienka na torcie w postaci własnej osobistej kuchni będzie dopiero po Nowym Roku to i tak energia i radość z własnej sypialni rozpiera mnie do granic możliwości!

W tym euforycznym stanie życzę Wam moi drodzy czytelnicy wspaniałych Świąt Bożego Narodzenia! Niech ten świąteczny czas rozgrzeje Wasze serca, spędzając czas z bliskimi wykorzystajcie każdą daną Wam chwilę jak najlepiej. Sprawcie aby te święta były magiczne i pyszne oczywiści! ;) O to zadba mój blog, który mam nadzieję odwiedzacie systematycznie :)
Wesołych Świąt wszystkim gotującym!!

poniedziałek, 21 grudnia 2015

Muffinki reniferki z makowym nadzieniem

Świąteczne reniferki mogliście podziwiać w tamtym roku w poście z życzeniami Bożonarodzeniowymi :) W tym roku postanowiłam podzielić się z Wami przepisem jak przygotować te małe słodziutkie zwierzaczki, których makowe wnętrze zaskoczy niejednego smakosza :) Renifreki powstały tzw. 'rzutem na taśmę' przed ubirgłoroczną Wigilią dosłownie na kilka godzin przed olśniło mnie, że przydałby się jakiś akcent makowy (moje pomorskie święta mocno trzymają się makiem, rybami i barszczem czerwonym jednak obecnie obchodzę święta na styl podkarpacki, który jest dość mocno odległy od tego, z którym byłam zapoznana przez całe życie :) ) wracając do muffinkowych reniferków ich wygląd zapewni uśmiech na każdej buzi, która takiego reniferka otrzyma do degustacji :) Takie słodkie maleństwa to świetny pomysł na obdarowanie słodkościami najbliższych, więc pomysł szczególnie polecam tym, którzy nie wiedzą co sprezentować swoim bliskim. Gwarantuję, że taki prezent będzie o niebo lepszy niż ten przypadkowo kupiony w supermarkecie, bo jest między nimi zasadnicza różnica - ten, który wykonamy sami będzie naprawdę dany od serca, z miłością i oddaniem :)

Składniki:2 szkl. mąki
12 łyżeczek masy makowej (gotowa dla zabieganych, własna dla ambitnych i niespiesznych :) )
garść posiekanych orzechów
12 łyżeczek marmolady pomarańczowej lub powidła śliwkowego
czerwone i białe drażetki czekoladowe
paluszki 
polewa czekoladowa


1/2 łyżeczki sody oczyszczonej
110g masła (rozpuszczonego i przestudzonego)
1/2 szkl. cukru
2 duże jajka
skórka otarta z 1 pomarańczy
300ml jogurtu naturalnego
1 łyżeczka olejku pomarańczowego


Dodatkowo:

Suche składniki wymieszać. W osobnej misce wymieszać mokre składniki (jogurt, jajka, rozpuszczone masło) gdy składniki się połączą wlać je do suchych składników lekko wymieszać. Nakładać po łyżce ciasta do papilotek ułożonych w formie do pieczenia muffinek. Do każdej poracji dać 1 łyżeczkę dżemu i masy makowej. Przykryć kolejną łyżką ciasta (tak aby 2/3 wysokości foremki były wypełnione ciastem). Piec w temp. 180stopni ok. 20min. do tzw. 'suchego patyczka'.
Gdy muffinki przestygną posmarować je polewą czekoladową. Z czerwonych drażetek zrobić nosy, z białych oczy. Z paluszków zrobić rogi.

piątek, 18 grudnia 2015

Warstwowa sałatka gyros.

Kebab Gyros sałatka tak kultowa, że nie trzeba jej zbytnio nikomu przedstawiać. Każda szanująca się gospodyni domowa ma swój sposób na "gyrosa" mój pochodzi od mojej nieocenionej Cioci Mary, która niejednokrotnie gościła ze swoimi przepisami na moim blogu. Wg mnie to najlepszy przepis na sałatkę kebabową jaką jadłam (a jadłam ich całkiem sporo). Ta chyba ze względu na swój warstwowy charakter jest pyszna i po kilku godzinach na stole wygląda tak samo atrakcyjnie jak tuż po przygotowaniu, co niewątpliwie przemawia za jej przygotowaniem na wielkie goszczenie lub też święta :) Za sprawą marchewki jej smak jest zupełnie inny od rozpowszechnionych sałatek kebabowych. Sałatka jest pyszna a gdy kurczaka usmażymy wcześniej to i szybka w przygotowaniu.

Składniki:
1 podwójna pierś z kurczaka
2 łyżki przyprawy kebab gyros (ja najbardziej lubię z Prymatu albo z Apetity)
1 puszka kukurydzy
4 średniej wielkości marchewki
3 duże cebule
1 kapusta pekińska
1 słoik sałatki szwedzkiej

Sos:
1 słoik majonezu (400ml)
1/2 ketchupu pikantnego (200g)
4 średnie ząbki czosnku

Majonez wymieszać z ketchupem, dodać przeciśnięty przez praskę czosnek.

Pierś pokroić w kostkę, wymieszać z przyprawą odstawić na min.30min po czym usmażyć na niewielkiej ilości oleju i odcedzić z nadmiaru tłuszczu.
W misce najlepiej z płaskim, równym dnem ułożyć 1/2 kurczaka. Posypać cebulą posiekana w kostkę. Następnie wyłożyć odciśniętą z zalewy sałatkę szwedzką. Posmarować 1/2 sosu. Na sos wyłożyć marchew, na marchew pozosstałego kurczaka a następnie   odsączoną z wody kukurydzę. Posmarować drugą częścią sosu. Przykryć poszatkowaną kapustą pekińską.

środa, 16 grudnia 2015

Domowe wafle pomarańczowo-cynamonowe

6. grudnia w kalendarzu przeminął ustalona przeze mnie umownie granica publikowania świątecznych przepisów została przekroczona! Gotowi na porcję świątecznych przysmaków? Od razu mówię, że część z publikowanych tutaj rzeczy w okresie przedświątecznym to potrawy, które gościły na moim stole rok temu. Nie należę do tej części blogerów, którzy od listopada publikują przepisy na pierogi, barszcze, karpie, makowce i serniki o co to nie! Trzymam się swoich standardów i świątecznemu jedzeniu przed świętami mówię nie! :) Szczerze mówiąc marną frajdę miałabym ze świątecznego biesiadowania gdybym na cele blogowe objadła się tych wszystkich pyszności przed świętami ;) Przepis na wafle o dziwo jest w tym przypadku wyjątkiem zrobiłam je z potrzeby serca do niedzielnej kawki za sprawą nuty pomarańczy oraz cynamonu wyszły wspaniale świąteczne andruty, które być może zrobię również na święta, bo wyszły naprawdę przepyszne! 
Pomarańcze i cynamon traktowałam zazwyczaj osobno ew. spotykałam się z nimi podczas degustowania Tequilla Sunrise którą zagryza się cząstką pomarańcza posypaną cynamonem. Od momentu kiedy zostałam oświecona przez Kingę Paruzel na jej warsztatach połączenie cynamonu i pomarańczy towarzyszy mi na każdym kroku. Po prostu się nim zachwyciłam do tego stopnia, że nawet owoce do pracy biorę z dodatkiem cynamonu! Kto by pomyślał! Jeszcze rok temu cynamon tolerowałam jedynie z jabłkami dzisiaj oszalałam na jego punkcie! Stąd dzisiejszy przepis, który myślę, że sprawdzi się na niejednym świątecznym stole. Przepis na te wafle to wariacja na temat przepisu, który mam od przeszło 12-13lat?! Gdy zaczynałam swoją przygodę z pichceniem jednym z pierwszych przepisów jakie miałam do czynienia wypróbować były wafle Eweliny, mojej koleżanki ze szkolnej ławy a raczej jej mamy i babci :) Jednak, że przepis dała mi Ewelina w nazewnictwie pozostały Wafle Eweliny. Przepis genialny do tego stopnia, że lepszego przepisu na wafle nie znalazłam do tej pory, ba! Nawet nie szukałam... ;) Od momentu ostatnich warsztatów moja głowa jest pełna pomysłów i chęci do działania. Jak żywe brzmią słowa w kuchni ogranicza Cię jedynie Twoja głowa. Smakuj, próbuj, wymyślaj. Tego się trzymam i dlatego prezentuje Wam poniżej przepis na genialne domowe wafle o świątecznej nucie cynamonu i pomarańczy!

Składniki: 
1 opak. wafli tortowych
1 kostka margaryny
skórka z 2 pomarańczy
sok z 1 pomarańczy
1/3szkl. cukru
15 łyżek mleka w proszku
1 łyżeczka kakao
1/2 łyżeczki cynamonu

Cukier, margarynę oraz sok zagotować. Przestudzić. Dodawać małymi porcjami mleko w proszku mieszając aż do czasu aż masa będzie gęsta i gładka. Masę podzielić na 2 cześci do 1 dodać skórkę otartą z pomarańczy. Do drugiej kakao i cynamon. 
Na pierwszy wafel rozsmarować 1/2 kremu pomarańczowego. Przykryć i lekko docisnąć kolejnym waflem, na który wyłożyć 1/2 kremu cynamonowego. Czynność powtórzyć. Gotowego wafla zawinąć w papier i folię. Pozostawić w chłodnym miejscu najlepiej dociskając go czymś ciężkim (u mnie deska do krojenia plus 3l słój nalewki - pełny! :)
Kroić w kwadraty i zajadać.

Ps. U mnie wersja z jednym paskiem masy cynamonowej z powodu iż jedna tafla wafla mi się po prostu zagubiła i wafel wyszeł niższy smak jednak genialny więc na 100% będzie powtórka... :)

poniedziałek, 14 grudnia 2015

Daktylowo-pomarańczowe ciasto "CUDACZEK"

W pewną sobotę dopadło mnie totlane lenistwo zryw do pracy poczułam dopiero pod wieczór gdy sklepy w mojej okolicy były już zamknięte a co za tym idzie pole do kulinarnych szaleństw było raczej mocno zawężone. Na szczęście prędko przypomniałam sobie o przepisie, który chciałam wypróbować. Przepisie, na ciasto daktylowe wg Ewy Wachowicz z listy składników miałam prawie wszystkie więc postanowiłam podjąć wyzwanie i... efekt wizualny może nie zachwyca jednak smak jest jak najbardziej godny polecenia. Moja modyfikacja w postaci dodania skórki otartej z 1 pomarańczy było strzałem w 10! Następnym razem jedyne co bym zrobiła to zmniejszyła ilość jabłek (w pierwotnej wersji gruszki) i zredukowała cukier, bo ciacho jest mega słodkie! Śmieszna sprawa z tym ciastem, bo niektórzy degustatorzy przed rozpoczęciem jedzenia myśleli, że to... pasztet!! :D Pasztet pachnący pomarańczą i w smaku z nutą toffi (nie wiem skąd tam smak toffi - może przez daktyle??) czyni to ciasto cudacznym! Dlatego placek przeze mnie stworzony roboczo nazwałam "cudaczkiem"
Ciasto w swojej strukturze należy do tych wilgotnych i zbitych mimo wszystko zakalca w nim brak więc śmiało można piec a nawet jakby zakalec się przydarzył to spokojnie można podeprzeć się argumentem, że ciacho takie po prostu ma być w końcu to "cudaczek" :)

Składniki: (na blaszkę keksówkę)
150g wydrylowanych daktyli
100ml mocnej herbaty (u mnie earl grey)
3 jajka
1/2szkl. cukru
1 łyżka cukru waniliowego
150g stopionego masła
3 gruszki (ja dałam jabłka polecam dać 2 zamiast 3)
skórka otarta z 1 pomarańczy

Daktyle drobno pokroić i zalać gorącą herbatą odstawić na 10-15minut.następnie zmiksować na papkę.
Jajka utrzeć z cukrem i cukrem waniliowym gdy powstanie puszysta biała masa stopniowo dodawać mąkę przesianą z proszkiem do pieczenia oraz skórkę z pomarańczy. Następnie wmieszać mase daktylową i stale miksując powolnie strużką wlewać masło. Gdy masa będzie gładka. Dodać starte na grubej tarce jabłka (odciśnięte z nadmiaru soku).
Masę przelać do foremki uprzednio natłuszczonej i wysypanej bułką tartą.
Piec w 170stopniach przez ok.60min do tzw. "suchego patyczka".

piątek, 11 grudnia 2015

Śledzie pod pierzynką

Śledzie to ryba, którą nawet jako dziecko lubiłam zajadać. Sałatka śledziowa w wykonaniu mojej mamy to był majstersztyk! Niestety przepisu nie zdążyłam podpatrzeć więc muszę radzić sobie własnymi siłami i usilnie próbuję odtworzyć smak tej sałatki z racji tego, że do ideału jeszcze w tej kwestii nie doszłam proponuję śledzie w innej jednak niemniej równie pysznej odsłonie. Zrobiłam je na poprzednią Wigilię, która w moim życiu była wyjątkowa, bo po raz pierwszy spędzana na Podkarpaciu co więcej to była pierwsza Wigilia w roli żony więc debiut był udany śledzie na Wigilijnym stole zrobiły furrorę a kto nie miał okazji lub też miejsca aby wcisnąć chociaż odrobinę to zajadął się nimi na drugi dzień. Nic nie kłamię w smaku obłędne a poprzez dodatek buraczków piękne zarazem! :)

Składniki:
6 solidnych grubych płatów śledziowych matias (ja wykorzystałam sprzedawane na wagę w oleju - po odsączeniu są już pyszne, lekko kwaskowate i gotowe do użycia, można pokusić się o wymoczenie solonych filetow z odrobiną soku z cytryny lub octu)
2 średniej wielkości cebule 
3 ugotowane marchewki
3 średnie ugotowane buraczki czerwone 
3 duże ugotowane ziemniaki
3 duże ogórki kiszone
3 jajka na twardo
pęczek szczypiorku (można pominąć)
1 słoik majonezu (400ml)
sól i pieprz do smaku 
najlepiej miska z płaskim dnem

Na dnie miski ułożyć pokrojone w kostkę śledzie. Cebulę pokroić drobno, sparzyć, odcedzić na sitku, posolić i popieprzyć. Posypać śledzie. Posmarować cienką warstwą majonezu.
Buraki zetrzeć na grubych oczkach, ziemniaki i marchew pokroić w kostkę jak na sałatkę jarzynową.
Na mojonez ułożyć 1/2 ziemniaków. Posolić i popieprzyć. Na ziemniaki położyć 1/2 porcji marchewki lekko przyprawić posmarować cienką warstwą majonezu. Ułożyć połowę startych buraków położyć drugą część ziemniaków, lekko posolić i popieprzyć, ponownie posmarować cienką warstwą majonezu następnie położyć marchew lekko posolić i popieprzyć, ponownie posmarować majonezem, wyłożyć resztę buraków. Posmarować majonezem. Na to położyć pokrojone w kostkę ogórki kiszone oraz pokrojone w drobną kostkę jajka na twardo. Posypać szczypiorkiem. Odstawić do lodówki najlepiej na noc.

środa, 9 grudnia 2015

Sos Tysiąca Wysp -przepis podstawowy

Sos Tysiąca Wysp  to jest taki banał, że aż nie wypada wrzucać go na bloga jednak wśród moich znajomych przepis obrósł wręcz legendą i właśnie z tego powodu postanowiłam przepis jednak dodać, bo już dziesiątki razy dzieliłam się nim z biesiadującymi zarówno w moim domu jak również na imprezach, które zaopatrywałam w imprezowe przekąski. Ten sos to banał ale smak po prostu boski żadna impreza w moim domu nie może się odbyć bez niego, bo goście od progu dopytują się czy w menu przewidziany jest ten pyszny sos... ;) Sosik świetnie sprawdzi się w niejednej sytuacji ja go najczęściej wykorzystajuę do wszelkiego rodzaju sałatek "na szybko" do gotowanych brokułów, do posypki (na którą przepis tutaj), uwielbiam go również jeść jako dodatek do pasztecików, bułeczek, paluszków, krakersów i chipsów. Czyli jak widzicie szeroki wachlarz zastosowania sprawia, że jest to sos idealny! :) 

Składniki:
1 duży jogurt grecki
1/2szkl dobrego majonezu
1/2szkl. ketchupu pikantnego
2 małe lub 1 duży zabek czosnku przeciśniętych przez praskę i roztarty w odrobinie soli (tak aby puścił sok)
cukier, sól do smaku

Wszystkie składniki wymieszac odstawić na godzinę aby smaki się przegryzły

poniedziałek, 7 grudnia 2015

Smoothie ananasowo-pomarańczowe

Smoothie - jakże modne słowo wśród ludzi, którzy są lub starają się być "fit". Moda na bycie fit ogarnęła wszystkich dookoła! Trochę to zabawne aczkolwiek na pewno z korzyścią dla naszego zdrowia jeśli oczywiście nie przesadzimy w drugą stronę i nie zaczniemy żywić się jedynie zielonymi koktajlami, które nota bene są zdrowe tylko od czasu do czasu, bo jeśli zaczniemy pić je dzień w dzień to zakwaszenie organizmu i kamienie nerkowe gwarantowane (tyczy się to głównie ludzi, którzy takie skłonności do tych schorzeń wykazują. Ostatnio będąc w Biedronce na dziale mrożonek wpadły mi w oko paczuszki z zamrożonymi owocami o nazwie "Smoothie" gdy to zobaczyłam stwierdziłam, że szczyt lenistwa wszechobecny w USA przybył i do nas! Takie lenistwo jedno kosztuj dość sporo, bo za paczkę, która ma starczyć na jedno smoothie trzeba zapłacić 4,99! Dla mnie stanowczo za dużo stąd jak smoothie to tylko z owoców kupionych, pokrojonych i ew. zamrożonych (jak zostanie jakaś zwyżka). Podczas ostatniego weekendu w lodówce ochoczo leżał ananas a na kuchennej półce śmiały się do mnie pomarańcze nie zawahałam się ich użyć i powstał wspaniały koktajl pełen słońca i lata czyli idealny na listopadowe przedpołudnie! Z takiej poracji wyszły mi 3 szklanki pysznego napoju, resztę składników zamroziłam w torebce strunowej i gdy tylko najdzie mnie ochota na smak tropików na pewno z niego skorzystam! Poniżej przepis na pyszne smoothie naturalny czasoumilacz i antydepresant na listopadowe smutki :)

Skłaniki: (na ok. 500ml napoju)
1 duży banan
2 plastry ananasa
1 pomarańcza
1 jogurt naturalny (200g)

Wszystkie składniki zmiksować, łasuchy niech sobie dosłodzą miodem. Pić od razu po przygotowaniu.

piątek, 4 grudnia 2015

Studenckie zapiekanki z tuńczykiem I kukurydzą

Te grzanki znam od liceum albo i dłużej. Przepis wykopałam z mojego ulubionego portalu, z którym zaczynałam kulinarną przygodę "Wielkie Żarcie" zapiekanki z tego przepisu robiłam bardzo długo i bardzo często aż się mi przejadły (jak to zazwyczaj bywa, gdy coś robimy zbyt często). Ostatnio korzystając z aury za oknem, która nie napawała do wieczornego wychodzenia postanowiłam zrobić kolację na ciepło a w roli głównej na stole zagościły właśnie zapiekanki z tuńczykiem. Smak ich jest nie do podrobienia a dodatkowo robi się je dosłownie w kwadrans! Idealna przekąska na leniwy wieczór w domu, gdy ma się ochotę na coś "nie z tej ziemi" ale na pizzę szkoda nam pieniędzy albo centymetrów w biodrach w takiej sytuacji nasze ciabatowe zapiekanki przyjdą nam z odsieczą! :)

Składniki: (na 8 sztuk)
4 bułki ciabata (w pierwotnej wersji bułka wrocławska jednak ciabaty super się w tym wypadku sprawdziły, w chwilach kryzysu używałam nawet zwykłego chleba - też dawał radę)
masło do posmarowania bułek
zioła prowansalskie
czerwona słodka papryka w proszku
2 puszki tuńczyka w sosie własnym
1 łyżeczka musztardy
2 kopiaste łyżeczki majonezu
1/2 puszki kukurydzy konserwowej
8 plasterków tłustego żółtego sera (takiego fajnego do zapiekania, żeby się ładnie roztapiał)


Włączyć piekarnik i ustawić na 180stopni.
Tuńczyka odsączyć z wody rozdrobnić widelcem dodać majonez, musztardę, pieprz i sól, wymieszac na głaską masę. Dodać odsączoną kukurydzę wmieszać do masy.
Bułki przekroić wzdłuż, posmarować cienko masłem, posypać ziołami, nałożyć masę tuńczykową, przykryć plasterkiem sera i posypać papryką.
Piec ok.10min. do czasu aż ser się pięknie rozpuści.
Podawać z ketchupem lub sosem czosnkowym.

środa, 2 grudnia 2015

Bitki wieprzowe w sosie chrzanowo-śmietanowym

Dzisiejsze bitki to kolejna spuścizna mojej wesołej twórczości. Jak zwykle podczas gotowania zmieniłam koncepcję i ze zwykłego gulaszu przeszłam do bitek, bitki też stwierdziłam, że ulepszę, bo w planie były te stwierdziłam nie ma co iść sztampą trzeba iść do przodu no i mamy nowy przepis! Zyskał uznanie stołowników więc postanowiłam się nim podzielić. Smak bitek jest jak to mawiają rdzenni mieszkańcy okolicy, w której mieszkam 'cujny' więc polecam je tym wszystkim, którym pikantne smaki niestraszne a wręcz przeciwnie nawet bliskie sercu. Mięso z tego przepisu to miła odmiana dla tradycyjnego mięsa w sosie pieczeniowym stąd z czystym sercem polecam go na zarówno na niedzielny obiad jak i wielką rodzinną ucztę. Przepis na pewno nas nie zawiedzie. Mniam :)

Składniki:
1kg szynki wieprzowej bez kości
słodka papryka, sól, pieprz
ziele angielskie
liść laurowy
3 ząbki czosnku
woda do podlania mięsa

Do sosu:
1 łyżeczka chrzanu
2 łyżki śmietany
1 łyżka mąki
sól, pieprz, cukier do smaku

Mięso pokroić na kotlety. Rozbić tłuczkiem do mięsa. Lekko posolić, popieprzyć oraz posypać słodką papryką. Podsmażyć na złoty kolor przełożyć do brytfanny, wlać pozostały tłuszcz. Dodać listek, ziele oraz czosnek pokrojony w połówki. Zalać wodą tak aby była na równo z mięsem dusić pod przykryciem ok. 30-40min. Po tym czasie wyjąć mięso. Powstały sos zagęścić mąką wymieszaną z odrobiną zimnej wody, śmietany, chrzanu oraz odrobiny ciepłego sosu powstałego podczas gotowania mięsa (tzw. hartowanie), doprowadzić do wrzenia, włożyć z powrotem mięso. Dusić ok.10 min. na małym ogniu aby sos się nie przypalił.
Podawać z ziemniakami lub kaszą i ulubionymi dodatkami.

poniedziałek, 30 listopada 2015

Orzechowa granola

Granola jest w moim życiu od czasów wczesnostudenckich pamiętam jak dziś gdy po raz pierwszy w Carrefourze na Turzynie zakupiłam małą torebeczkę tych pysznych, słodziutkich i chrupiących płatków. Znajomość między mną a granolą miewała się różnie aczkolwiek od czasu do czasu zawsze było nam po drodze. Do przesadnie czytających etykiety na produktach nie należę aczkolwiek od czasu do czasu rzucę na to i owo okiem. Zdarzyło się też tak, że na skład granoli rzuciłam okiem i wtedy moja sympatia do niej nieco zmalała bo skład tej pyszniutkiej przekąski okazał się dość imponujący jeśli chodzi o zawartość  cukru, tłuszczu i innych złowrogo brzmiących składników. W internecie aż roi się od przepisów na domową granolę, ba! Każda szanująca się blogerka ma już własną wersję na blogu! ;) Jako, że lubię czasami potestować coś co wszyscy naokoło robią poszłam z granolowym nurtem i postanowiłam na bazie przepisu Ewy Wachowicz zrobić swoją granolę, która ze względu na pewne modyfikacje została okrzyknięta orzechową! Smakuje obłędnie, jest chrupiąca, dostatecznie słodka no i obłędnie pachnie orzechami, które upieczone w piekarniku mają smak nie do podrobienia! :)

Składniki:
250g płatków owsianych (ja dałam 100g owsianych i 150g orkiszowych
100g słonecznika
100g orzechów (migdały, orzechy włoskie, laskowe, ziemne)
50g sezamu
3 łyżki płynnego miodu
150ml soku jabłkowego
4 łyżki oleju rzepakowego

Dodatkowo można dodać:
suszone morele pokrojone w paseczki, żurawina, rodzynki, posiekana gorzka czekolada


Suche składniki wymieszać, dodac miód i sok. Ponownie wymieszać. Wyłożyć na dużą blachę wyłożoną piekarnikiem piec ok.60min w piekarniku nagrzanym do 150stopni) mieszając co 15min.
Przestudzić przełożyć do szczelnego pojemnika.

piątek, 27 listopada 2015

Ciasto Princessa

Czy ja się będę bardzo powtarzać jeśli napiszę, że nie jestem fanką ciast z kremami? Aha, czyli, że już o tym kiedyś pisałam? :) Ciasto, na które przepis poniżej jest inne i z racji, że krem jest z bitej śmietany bardzo mi smakuje i skradło moje serce już bardzo dawno temu jednak nie było okazji aby je upiec. Dlatego od razu jak tylko nadarzyła się okazja postanowiłam przepis odkurzyć i wcielić w życie tak aby goście, którzy przybyli na imprezę do moich teściów mogli rozkoszować się pysznym, delikatnym i w sam raz słodkim ciastem :) Połączenie kremu czekoladowego, ananasa, bitej śmietany i kruchych kokosowych wafelków. Ciasto idealne na większe okazje, może spokojnie posłużyć za tort. 
Przepis na to ciacho to kolejna spuścizna mojej znajomości z portalem Wielkie Żarcie i użytkowniczką ilka76, jej przepisy są genialne i korzystałam z nich niejednokrotnie o czym możecie się przekonać przeglądając mojego bloga.


Składniki:

Biszkopt (z niezawodnego przepisu - innych nie piekę)

Przełożenie:
1 puszka ananasa
500ml śmietany kremówki
1 słoik kremu czekoladowego (200g)
4 pricessy kokosowe XXL
2 śmietan fixy
2 łyżki cukru pudru
1 tabliczka gorzkiej czekolady rozpuszczonej w kąpieli wodnej

Biszkopt przekroić wzdłuż, pierwszy blat nasączyć sokiem z ananasów. Pogrzać krem czekoladowy, rozsmarować na blacie.
Ananasa pokroić w kostkę, osuszyć z nadmiaru soku.
Schłodzoną śmietankę ubić na sztywno dodać cukier i śmietan fixy. Odłożyć 3 łyżki czystego kremu. 
Pricessy pokroić w kostkę 1/2 włożyć do kremu pozostałą zostawić do dekoracji.
Śmietanę wymieszać z ananasem i pricessami. Wyłożyć na ciasto. Przykryć drugim plackiem, nasączyć sokiem z ananasa, wyłożyć pozostałą śmietanę, posypać drugą cześcią princessy, polać czekoladą. Schłodzić.

środa, 25 listopada 2015

Kuskus - kasza czy makaron?

Ostatnio w pracy zajadając sobie kuskus z warzywami zostałam zapytana przez kolegów co to takiego bez wahania odpowiedziałam, że kasza kuskus koleżanka siedząca przy stoliku obok podważyła moje twierdzenie mówiąc, że kuskus nie jest kaszą a makaronem moje zdziwienie było ogromne i szczerze przyjęłam to z pewną dozą niedowierzania. Na szybko odpowiedziałam, że owszem kuskus jest robiony z pszenicy durum jednak na logikę biorąc kuskusowi bliżej do kaszy niż makaronu, który jest robiony z mąki z pszenicy durum oraz wody czyli prościej mówiąc powstałego ciasta. Postanowiłam temat zgłębić a swoimi obserwacjami podzielić się z Wami na blogu. Aby być dostatecznie wyedukowaną przestudiowałam internet i już wiem! Kuskus to ni kasza ni makaron chociaż strukturą i metodą pozyskiwania zdecydowanie bliżej jej do kaszy. Niestety wielu producentów pod nazwą kuskus sprzedaje właśnie kuskusopodobodne wyroby z mąki z pszenicy durum wody o innych dodatków taki kuskus rzeczywiście więcej ma wspólnego z makaronem niż kaszą...
Kuskus przywędrował do nas z odległych terenów północnej części Afryki. Wg Wikipedii Kuskus pierowtnie był odpadem uzyskiwanym podczas mielenia ziaren na mąkę w prymitywnych żarnach. Obecnie jak podaje jeden z przodowych producentów wyrobów zbożowych Kupiec ziarna pszenicy durum po rozdrobnieniu poddawane są wstępnej obróce termicznej za pomocą pary co pozwala w szybkim czasie przygotować kaszę. Poprzez szybkość przygotowania kuskus znalazł również wielu zwolenników w Polsce (ze mną na czele :) ). Kuskus posiada jeszcze drugą zaletę można go jeść zarówno na zimno jak i na ciepło co więcej co byśmy do niego nie dodali to wyjdzie pysznie! Wiem, bo przetestowałam na sobie wielokrotnie. Jak nie mam pomysłu co wziąć do pracy wielokrotnie robię kuskus wrzucam co akurat mam w lodówce i obiad do pracy gotowy w 10min! :)
A teraz garść informacji na temat co w kuskusie jest dobrego dla naszego organizmu :)
Kasza Kuskus w swojej delikatności wskazuje już nam, że jest lekkostrawna i niskokaloryczna czyli idealna dla osób, które borykają się z problemami trawiennymi oraz refluksem w tych przypadkach grube kasze takie jak pęczak czy gryczana powinny być omijane szerokim łukiem. 
Kuskus jest bogaty w węglowodany i białko. Nie zawiera jednakc zbyt wiele błonnika, w porównaniu z innymi kaszami posiada również mniej minerałów i witamin. Niemniej jednak w jej składzie znajdziemy takie składniki mineralne jak: żelazo, magnez, miedź, mangan, cynk jest ona również nośnikiem witaminy B1,B2, PP, B6, kwasu foliowego oraz jwasu pantotenowego.
Dla mnie kuskus to istny 'must have' w kuchennej szafce, zawsze można coś z niego przygotować na szybko i zachwycić domowników lub przybyłych niespodziewanie gości. Pod spodem linki do przepisów z użyciem kuskusa na moim blogu:
Sałatka warstowowa z kuskusem
Kuskus z tuńczykiem i fetą
Hawajska sałatka z kuskusem

Bibliografia:
Wikipedia
Poradnik Zdrowie
Kupiec
Zdjęcie

poniedziałek, 23 listopada 2015

Kulinarne Warsztaty z Kingą Paruzel

Niedawno miałam przyjemność uczestniczyć we wspaniałych warsztatach kulinarnych z Kingą Paruzel finalistką MasterChefa dla wybrańców zanim jednak opiszę w szczegółach co tam robiłam nakreślę niepoinformowanym jak się tam dostałam. Kilka tygodni temu na facebookowym profilu Kingi pojawiła się informacja o konkursie na najzabawniejszą świąteaczną kulinarną wpadkę - postanowiłam opisać swoje spektakularne rozpuszczenie śledzi w occie. Pisząc tą historie w głębi duszy miałam cichą nadzieję, że mam chociaż maleńką szansę na wygraną jednak racjonalizm podpowiadał mi, że moje śledzie wśród ponad 100 historii mogą wyjść blado... Jakież było moje zdziwienie gdy na moim messangerze pojawiła się prywatna wiadomość od Kingi Paruzel z informacją, że moja historia znalazła się wśród 15 najlepszych i serdecznie zaprasza mnie na warsztaty kulinarne! Cieszyłam się jak dziecko, w końcu od dawna chciałam ją poznać i już podejmowałam próby aby móc podejrzeć Kingę w kulinarnej akcji jednak do tej pory wszystkie konkursy były poza moim zasięgiem ;)
Teraz czas na szczegóły :) Było cudownie!!
Warsztaty zaczęły się przemiłym spotkaniem z Kingą gdzie opowiadała o sobie, swojej historii z MasterChefem, swoim życiu przed programem i ogólnie o wszystkim o co ją zapytałyśmy. Potem odbyłyśmy krótkie autoprezentacje tak aby się lepiej poznać. Było wspaniale, dziewczyny, które również wygrały konkurs były z całej Polski a dwa kwiatuszki przybyły zza granicy. Atmosfera była wspaniała jakbyśmy znały się od zawsze i przyjechały na spotkanie po latach! :)
Po miłym zapoznaniu wzięłyśmy się do pracy. Na pierwszy rzut poszła Pavlova z kremem z serka mascarpone oraz pomarańczami. Kinga krok po kroku instruowała nas co robić aby uzyskać najpyszniejszą bezę na świecie. W tej części warsztatów najbardziej spodobało mi się filetowanie pomarańczy, którego nigdy wcześniej nie robiłam, super sprawa!

Drugi deser, który robiłyśmy to fit mus z ciemnej czekolady, przepyszny, lekki niczym puch i do tego można go jeść bez wyrzeczeń czyli deser idealny!
Po deserze przewrotnie był czas na obiad jednak tego już nie gotowałyśmy, zapewniony był przepyszny catering! Cudowne jedzenie w przemiłym towarzystwie - to był obiad idealny i godny króla! Dużo śmiechu, pozytywnej energii po prostu genialny.
Na koniec przygotowałyśmy wraz z Kingą świąteczny keks również fit a dodatkowo bez miksera! Super sprawa zwłaszcza gdy przed świętami chciało by się błysnąć jakimś świątecznym wypiekiem a czasu brak.
Głównym sponsorem warsztatów był właściciel marki Jan Niezbędny, który okazał się wysoce pomocny jak to w przypadku Janka bywa zawsze :) Aby nasze gotowanie i porządkowanie mieszkania było wygodniejsze i przyjemniejsze wspomniany wcześniej Jan zaopatrzył nas we wspaniałe zestawy. Ja swój na pewno wykorzystam w swojej nowej kuchni, która już niedługo stanie się faktem!
Wisienką na torcie był czas gdy gotowe keksy piekły się w piekarniku a my wszystkie razem siedziałyśmy przy stole zajadając nasze czekoladowe musy rozmawiałyśmy z Kingą, która podpisywała sprezentowane dla nas książki. Takim oto sposobem mam w swojej książce osobistą dedykację dla mnie i tylko dla mnie! :) Dodatkowo drugi egzemplarz stoi na półce i czeka na sprezentowanie dla wyjątkowej osoby... ;)
Podsumowując spotkanie z Kingą i jej kulinarne SPA to była jedna z najwspanialszych kulinarnych przygód w moim życiu! Cudowna kobietka, która zaraża pozytywną energią, uśmiechem i wiarą w marzenia! 

 

piątek, 20 listopada 2015

Zupa gulaszowa

Zupa gulaszowa została ugotowana przeze mnie po raz pierwszy przy okazji hucznego świętowania urodzin mojego M. świętowanie było tak huczne, że zupy nie udało się uwiecznić na zdjęciu ;) Na Wszystkich świętych postanowiłam zrobić powtórkę a to za sprawą taką, że na Wszystkich Świętych zawsze staram się gotować jednogarnkowe danie rozgrzewające do tego kanonu świetnie wpasowała się moja gulaszowa, która wyszła przepysznie! Rozgrzewająca, pikantna jak trzeba (dla mnie, bo mój M. zawsze narzeka, że mój próg ostrości to dla niego nawet nie początek ostrych smaków). W jesienną aurę zupa wpisuje się znakomicie i nakarmi, i rozgrzeje cóż więcej trzeba?

Składniki:
80dag mięsa wieprzowego (karkówka,łopatka lub szynka w zależności od upodobań)
2 papryki (1 żółta i 1 czerwona)
500g pieczarek
2 duże cebule
2l bulionu warzywnego
5-6 średniej wielkości ziemniaków pokrojonych w mniejszą kostkę
3 średnie marchewki
1 puszka pomidorów pokrojonych
Przyprawy do mięsa:
1 łyżeczka wędzonej papryki
1 łyżeczka słodkiej papryki
1/2 łyżeczki ostrej papryki
szczypta chili
1 łyżeczka soli
1 łyżka smalcu
Dodatkowo przyprawy do zupy:
1 łyżeczka pasty chili
sól, pieprz, cukier, mrożona lub suszona pietruszka
Mięso pokroić w większą kostkę. Wymieszać z przyprawami odstawić na kilka godzin, najlepiej na noc.
Smalec rozpuścić w garnku z grubym dnem usmażyć mięso na rumiano. Gdy nie mamy dostatecznie dużego garnka mięso podzielić na dwie części i usmażyć oddzielnie pp połowie porcji.
Gdy mięso będzie już usmażone zalać bulionem, włączyć mały gaz. Na patelni zeszklić cebulę oraz paprykę. Wrzucić do mięsa. Na odrobinie oleju podsmażyć na rumiano pieczarki, dodać do pozostałych składników. Dusić przez ok. 10-15min. po tym czasie dodać ziemniaki i marchewkę w talarki. Gotować kolejne 15min. po tym czasie dodać pomidory, pastę chili i pozostałe przyprawy gotować na wolnym ogniu przez ok.20min. Po tym czasie zupę zdjąć z ognia. Najlepiej smakuje na drugi dzień.

środa, 18 listopada 2015

10 obiadów za 10 złotych

Uwielbiam tanią kuchnię. Przygotowując posiłki za parę groszy czuję się jak ryba w wodzie! Bo nie dość, że mam satyswakcję z tego, że coś smakuje moim domownikom to dodatkowo zaoszczędziłam pare groszy, które mogę zagospodarować na inne przyjemności :) Takie zestawienie z pewnością okaże się zbawienne jeśli popatrzymy na to z perspektywy końca miesiąca gdy do wypłaty jeszcze parę dni a nasz budżet coraz szczuplejszy. Posiłki prezentowane poniżej to świetny pomysł na pyszne obiady bez nadszarpywania naszej kieszeni :) Mistrzynią tego typu schematu była moja Kochana Mama to po prostu była kobieta urodzona ekonomistka! W domu było nas sporo, bo razem z babcią 7 więc trzeba było nieźle się nagłowić jak nakarmić taką gromadę! Mimo, że w domu się nie przelewało nigdy nie było tak żebyśmy jedli nudno i wiecznie to samo. O co to nie! Kuchnię mojej mamy charakteryzowała pomysłowością oraz zdolnością wyczarowania fantastycznych dań małym nakładem środków finansowych, więc jeśli jesteście wyznawcami życiowej domeny 'wcale nie musi być drogo aby było smacznie zapraszam do skorzystania z pomysłów prezentowanych poniżej! 

1. Babka ziemniaczana - wspaniałe, sycące danie, którym zaskoczymy naszych stołowników. Proste i niedorgie składniki w babce ziemniaczanej stanowią połączenie tak udane, że danie nie powstydziło by się wizyty teściowej ;)



2. Pierogi na waflu - potrawa, którą odkryłam za sprawą mamy mojego M. są pyszne! Wspaniała alternatywa dla ruskich pierogów! Ze szklaneczką barszczyku smakują idealnie!




3. Wątróbka po Wielkopolsku - cudowna sprawa! Tanie i przepyszne danie. Wątróbka przygotowana w ten sposób może skusić nawet największych wątróbkowych sceptyków... ;)






4. Pierogi z kaszą gryczaną - pyszne, pożywne i rozgrzewające danie, które małym nakładem finansowym nakarmi i zadowoli całą rodzinę! Połączenie kaszy, białego sera i cebulki to dla mnie strzał w 10!



5. Naleśniki po węgiersku - moja interpretacja zawartości lodówki z czasów studenckich była na tyle udana, że doczekała się publikacji na blogu a co ważniejsze jest do tej pory często odtwarzana w mojej kuchni! Mniam!



6. Placki ziemniaczane z porem i kwaśną śmietaną - placki ziemniaczane - wspaniałe chrupiące złote rarytaski, które kosztują niewiele a sprawią wiele radości naszym stołownikom. Warto pokusić się o kulinarne eksperymenty w tej materii do podstawowego przepisu dodać ulubione zioła, czy drobno posiekane warzywa, która akurat zalegają nam w lodówce.

7. Zapiekanka makaronowa - makaron to taka rzecz, która obroni się sama. Rzadko spotykam ludzi, którzy nie lubili by makaronu. W połączeniu z pomidorowym sosem i serem żółtym stanowi świetny posiłek, który wyżywi całą gromadę wygłodniałych paszczy.




8. Smażone ziemniaki z jajkiem - przepis mojej mamy. Smak mojego dzieciństwa. Pyszne, proste i dodatkowo szybkie danie, które jak już raz się spróbuje to robi się na okrągło!



9. Potrawka z żołądków w sosie chrzanowym - dla mnie bomba! Miłość do podrobów wszelkiej maści zaszczepiła we mnie mama stąd moje tanie kucharzenie jest o wiele prostsze, bo jak wiadomo z podrobów można wyczarować mnóstwo pysznych i tanich dań!




10. Ziemniaczane krokiety z pieczarkowym farszem - pyszne ziemniaczane krokieciki z serem i pieczarkami to dani, które skradnie serca wszystkich domownikom! Gwarantuję pełnię sukcesu! Pyszne, pożywne i... tani oczywiście! :)

poniedziałek, 16 listopada 2015

Pikantne roladki drobiowe z suszonymi pomidorami.

Potrzeba matką wynalazków toteż przy okazji goszczenia w swoim domu majstra, który nareszcie zrobił porządek z naszą łazienką a raczej tchnął w nią życie poprzez jej wykończenie wpadłam w wir gotowania! Na pierwszy rzut padły wspomniane w tytule roladki. Rozmroziłam mięso i miały być nudne, sztampowe kotlety ale nie byłabym sobą gdybym swoich planów nie zmieniła podczas rozbijania mięsa! Co prawda po drodze przeżyłam chwile grozy, bo czy aby na pewno improwizacja w kuchni jest wskazana gdy na piętrze jest wygłodniały robotnik?! Postanowiłam zaryzykować i jak to zazwyczaj bywa ryzyko się opłaciło, wyszło pysznie i niebanalnie. Polecam wszystkim spragnionym nowych drobiowych pomysłów naprawdę warto! Pyszne delikatne mięso z lekką nutą chili i aromatycznymi pomidorami tworzy duet idealny!
Składniki: (na 3 porcje)

1 podwójna pierś z kurczaka
1 opakowanie serka Łaciaty Meksykański (lub naturalny serek posypany odrobiną chili)
1/2 słoika suszonych pomidorów 170g
3 łyżki oleju z suszonych pomidorów
przyprawa do kurczaka po staropolsku Kamis

Sos:
1 łyżeczka mąki
1 łyżka śmietany
sok z 1/2 cytryny
odrobina soli i cukru
woda do podlania mięsa

Mięso pokroić w cieńsze kotlety (sztuk 6) lekko rozbić, przyprawić przyprawą Kamis, posmarować cienką warstwą serka, ułożyć pomidory pokrojone w cienkie paseczki. Ostrożnie zawinąć w roladkę, obwiązać sznurkiem, Na patelni rozgrzać olej, podsmażyć na rumiano roladki, podlać wodą do 2/3 wysokości roladek, dusić ok.10min. Zdjąć z patelni, ostrożnie usunąć sznurek. Zagęścić sos mąką wymieszaną ze śmietaną, odrobiną zimnej wody oraz na końcu zahartować odrobiną sosu z patelni. Energicznie mieszając doprowadzić sos do wrzenia, po czym włożyć do niego roladki. Poddusić przez ok.5min.
Podawać z ziemniakami i ulubioną surówką.

piątek, 13 listopada 2015

Tort wiśniowo-chałwowy

Torciarka ze mnie średnia powtarzam to przy każdym wpisie o tej tematyce jednak głównie biorę pod uwagę wygląd zewnętrzny tortów, bo z ich wnętrzem idzie mi całkiem nieźle -przynajmniej tak twierdzą degustatorzy. Kolejny tort, który idzie na tapetę to Panieński Tort Judyty, która panienką już dawno nie jest jednak jakoś tak wcześniej nie było sposobności, żeby podzielić się z Wami przepisem. Tort jest przepyszny wiśniowa kwaskowatość przełamana słodką chałwą tworzy duet idealny niczym Judyta z Kamilem! :) Dwa słodziaki nie wytrzymałyby ze sobą więc balans między kwaśnością a słodyczą musi być zachowany :)

Składniki:
Niezawodny biszkopt klik.

Masa wiśniowa:
500g wiśni świeżych lub mrożonych
2 galaretki wiśniowe

Wiśnie zagotować gdy puszczą sok wsypać galaretki wymieszać do rozpuszczenia. Gdy masa przestygnie i zacznie tężeć przełożyć na pierwszą wczęść biszkopta.
Przykryć kolejnym blatem.

Krem chałwowy:
30dag chałwy waniliowej
1 opak. budyniu waniliowego
0,5l litra mleka
4 łyżki cukru (ja dałam 2)
1 łyżka mąki pszennej
1 kostka masła

Z 1.2l litra mleka odlać szklankę. Pozostałe mleko zagotować z cukrem. W szklance rozmieszać proszek budyniowy oraz mąkę wlać do gotującego się mleka. Ugotować gęsty budyń, przestudzić. Miękkie masło utrzeć z budyniem (jak na krem karpatkowy), stopniowo dodawać pokruszoną chałwę stale ucierając.
Odłożyć 4-5 łyżek kremu do dekoracji. Resztę posmarować na biszkopt (wcześniej nasączony wodą z alkoholem). Przykryć ostatnim blatem biszkopta. Całość posmarować pozostałym kremem, udekorować wg uznania. u mnie biszkopty do tiramisu, różowe żelki, draże śmietankowe oraz zabawny, spersonalizowany transparent  wykonany własnoręcznie :)

środa, 11 listopada 2015

5 przypraw które nas rozgrzeją.

Zimno, zimniej, najzimniej! Zima za pasem. Dni do nadłuższych nie należą a dania typu sałatka grecka, chłodnik z botwinki czy mrożona kawa omijamy szerokim łukiem! Nastał czas rozgrzewającej kuchni, dań sycących, rozgrzewających po prostu zimowych! W dzisiejszym wpisie ściągawka dla wszystkich spragnionych wiedzy na temat rozgrzewających przypraw. Jak zaraz zobaczycie nie bez przyczyny święta Bożego Narodzenia pachną goździkami, imbirem, cynamonem i kaedamonem. Pewnie w Australii święta pachną eukaliptusem lub cytrusami, bo tam o tej porze piękne lato się zaczyna :) My jednak mieszkamy w Europie Środkowo Wschodniej no i musimy posiłkować się wspomagaczami. Przykłady poniżej :)

Imbir - zapach i smak imbiru poniekąd kojarzą nam się z cytrynowymi klimatami, bo w swojej woni jest świeży i mocno cytrynowy, stąd chyba bierze się idealny duet imbiru i cytryny. Imbir przyspiesza krążenie a jak wiadom jeśli krew szybciej krąży po naszym organizmie to i robi nam się cieplej a co więcej jesteśmy w ten sposób bardziej odporni na infekcje. No 1 w rozgrzewaniu już jego mały dodatek do herbaty lub potrawy sprawia, że robi nam się cieplej na brzuszku i w serduszku :) Polecam genialny syrop imbirowy, który świetnie sprwadzi się jako dodatek do zimowej herbaty lub grzańca.


Goździki - goździków używamy głównie przy przygotowywaniu deserów, warto pokusić się o poeksperymentowanie z nimi również w potrawach mięsnych. Goździki nie dość, że rozgrzewają to jeszcze hamują rozwój wolnych rodników i odtruwają nasz organizm.




Wanilia - kolejna przyprawa 'deserowa' cudowny aromat, który sprawia, że po samy zapachu ślinka nam cieknie. Poza rozgrzewaniem koi nasze nerwy.
Chili - rzecz oczywista na samą myśl o papryczkach robi się nam cieplej ;) Poza właściwościami rozgrzewającymi chili świetnie poradzi sobie z problemami ze strony dróg oddechowych oraz wszelkimi infekcjami. Dodatkowo jako niebanalne połączenie możemy pokusić się o dodanie odrobiny do gorącej czekolady.




Gałka muszkatołowa - nie dość, że nas rozgrzeje to jeszcze usprawni pracę naszego układu trawiennego. U mnie musowo dodawana do piernika oraz sosu beszamelowego. sos bez gałki muszkatołowej sosem straconym!






Cynamon -oczywista oczywistość w zimowej kuchni dodawany do kawy, czekolady, pieczonych jabłek i świątecznych wypieków świetnie podkręci nam też smak pieczeni czy kurczaka. Poza walorami smakowymi i rozgrzewającymi jest bardzo pomocny w walce z infekcjami gardła a to za sprawą działania antyspetycznego. 


Źrodła:
Naturalnie to Auchan - Akademia Smaku Najlepsze przepisy Kulinarne Dla Całej Rodziny, Magazyn Kulinarny Nr 3/2015
www.przyprawowy.pl

Printfriendly