Lubię przyprawy przyznam się szczerze, że często korzystam z gotowych mieszanek choć coraz częściej czytam przy tym etykiety co tak naprawdę taka mieszanka zawiera. Na szczęście konsumenci są coraz bardziej świadomi i coraz trudniej jest im wcisnąć tzw. bubel stąd i skład wielu mieszanek jest bardzo zadowalający. Skoro mieszanki przypraw z niektórych firm naprawdę poza przyprawami nie posiadają w swoim składzie niczego innego po co w takim razie robić przyprawy domowe? Po pierwsze, czasami tak jak w tym przypadku mnie, po prostu zabraknie nam podczas gotowania danej przyprawy i jesteśmy w kropce co tu zrobić gdy do sklepu biec się nie chce. Druga rzecz, która mówi, że warto pokusić się o swoje mieszanki przyprawowe to fakt, że smak takiej mieszanki możemy dowolnie
dobrać ściśle do swoich upodobań. W mieszaniu przypraw niewątpliwie ogromnie ważne są proporcje mieszanych ze sobą przypraw. Należy pamiętać aby przyprawy łączyć w takich proporcjach aby intensywny aromat jednej nie zabił pozostałych, bardziej delikatnych. Domową przyprawę kebab gyros wyczarowałam z potrzeby natychmiastowej chęci przyrządzenie kurczaka w przyprawie kebab gyros. Najpierw przekopałam swoje koszyczki z przyprawami a następnie wzięłam się za ucieranie w moździerzu ot cała filozofia ;)
Składniki:
1 łyżeczka soli morskiej drobnoziarnistej
1 łyżeczka słodkiej papryki
1/3 łyżeczki kuminu rzymskiego
1/2 łyżeczki gorczycy
1/3 łyżeczki cynamonu
1/2 łyżeczki ostrej papryki
1 łyżeczka oregano
1/2 łyżeczki suszonego czosnku
Gorczycę i kumin podprażyć na patelni następnie przełożyć do moździerza i ucierać z solą do momentu aż powstanie miał, dodać wtedy dodać pozostałe przyprawy, wymieszać. Gotowe! :) Jeśli chcemy przyprawę przechować a dłużej musimy koniecznie zamknąć w szczelnym pojemniku.
ja mam całą szufladę przypraw i też czasami korzystam z gotowych mieszanek :-)
OdpowiedzUsuńCóruś, Tyś taka kuchareczka bywała w wielkim świecie, więc tak mi STRASZNIE miło, że jeszcze starej mamci się o coś pytasz (aczkolwiek już może być kapkę późno, bom wczoraj nie była onlajn :-D). Taką szyneczkę piecze się co najmniej 1,5 godziny, ale to nie biszkopt, więc można wyciągnąć i sprawdzić: jak już miękutka, to wyciągamy, dajemy odpocząć (o ile Twoja H&C już nie dyszy Ci w kark w oczekiwaniu na jedzonko) i albo kroić, albo dopiec :-) CaUski serdeczne, mój Ty skarbie kulinarny! I zapraszam do mię na wieś spokojną i wesołą, bo nie masz daleko!
OdpowiedzUsuń