piątek, 29 lipca 2016

Deser jogurtowo-owocowy

Pewnego piątkowego popołudnia dostałam od Judyci sms'a, w którym zapowiedziała się z wizytą niedzielną. Oczywiście wiadomość ucieszyła mnie ogromnie, bo odkąd wyprowadziłam się ze stolicy Podkarpacia i obie zaczęłyśmy życie na poważnie czyt. skończyłyśmy studia i zaczęłyśmy pracować okazji do zobaczenia jest jak na lekarstwo. Rozradowana faktem odwiedzin zaczęłam w swojej głowie obmyślać co dobrego zrobię dla moich gości w trakcie obmyślania przyszedł mój M. który oznajmił mi, że w niedzielę
wpadną do nas również Marcin z Gosią, z którymi widzieliśmy się równie dawno jak z Judytą i Kamilem :) Po drodze miał wstąpić do nas również kuzyn M. z rodziną, którzy koniec końców do nas nie dojechali co nie znaczy, że lista gości na ten dzień została wyczerpana o co to nie! Koniec końców na niedzielną kawkę wpadli również Anetka i Wojtek z pyszną nalewczką malinową, którą skonsumowaliśmy w doborowym towarzystwie i tak oto z małej niepozornej kawki zrobiła się całkiem spora imprezka. Dobrze, że moja kulinarna intuicja mnie nie zawiodła i z tej okazji postanowiłam upiec placka, zrobić deserki i sałatkę z początku myślałam, że znów za bardzo szaleję - bo wiadome było, że Judyta z Kamilem wpadną na chwilę ale koniec końców coś mi podpowiadało, że to będzie tłumna niedziela tak też było z czego się ogromnie cieszę, bo goszczenie u siebie moich bliskich i znajomych to jest coś w czym czuję się jak ryba w wodzie! :) Taki troszkę przydługawy wstęp do pysznych deserków, które są bajecznie proste a do tego cudownie pyszne i orzeźwiające! Polecam wszystkim leniwym łasuchom!!

Składniki: (na 12 pucharków - jeśli nie macie pucharków spokojnie można zrobić je w małych szklaneczkach lub miseczkach)
2 galaretki brzoskwiniowe
600g jogurtu greckiego
2 duże nektarynki
3 galaretki malionowe
1 szklanka świeżych malin

Galaretki brzoskwiniowe rozpuścić w 2/3szklanki gorącej wody. Ostudzić.
Nektarynki pokroić w kostkę, 1/3 poukładać na dnie pucharków, pozostałe wymieszać z jogurtem, który wcześniej trzeba wymieszać z ostudzoną galaretką brzoskiwniową.
Galaretki malionowe rozprowadzić w 4,5szklanki wody, przestudzić.
Na warstwie jogurtowej ułożyć maliny, zalać płynną, chłodna galaretką malinową. Wstawić do lodówki do całkowitego stężenia.



Ciasto czarna porzeczka

Z tego ciasta jestem naprawdę dumna! Ja, pierwszy wróg masiarzy zrobiłam 'masne' ciasto, które nie zamula, nie zasładza a smakuje genialnie! Smakuje genialnie do tego stopnia, że mój powściągliwy w komplementach teść wypowiedział na jego temat tyle słów uznania co do przynajmniej pięciu innych placków z pod mojej ręki razem wziętych! ;) To możecie sobie wyobrazić jak musiało mu smakować. Ba! Smakowało mu do tego stopnia, że jak mu
powiedziałam, że mogę mu takiego placka piec co niedzielę ale dżemu porzeczkowego mi nie starczy oznajmił, że jutro dostarczy mi odpowiednio dużą ilość porzeczek żeby dżemu nie zabrakło! :)
Ostatnie słowo na temat dzisiejszego przepisu, wymyśliłam go z potrzeby ugoszczenia moich znajomych jakimś nowym plackiem, od początku wiedziałam, że to musi być ciacho z przytupem nie zwykły gnieciuch dlatego postawiłam na ciasto przekładane. Bazą wyjściową był dżem z czarnej porzeczki, który postanowiłam wykorzystać, bo stwierdziłam , że fajnie będzie komponował się z czekoladowym plackiem i waniliową masą. Nie zawiodłam się! Wyszedł pyszny i został zjedzony w całości jednego dnia! :)

Składniki:

Ciasto:
1 kostka masła
3 łyżki kako
3 łyżki wody
1 szklanka cukru
1,5 szklanki mąki pszennej
1 łyżka proszku do pieczenia
szczypta sody
5 jajek

Krem waniliowy:
1 kostka masła
2 szklanki mleka
3 łyżki mąki ziemniaczanej
1 łyżka mąki pszennej
1 cukier wanilinowy
0.5 szklanki cukru

Dodatkowo:

300g dżemu z czarnej porzeczki
120g okrągłych biszkoptów
100ml likieru amaretto
polewa czekoladowa:
3 łyżki kakao
3 łyżki wody
2 łyżki cukru
5 dag masła

Przygotować ciasto:


Masło, kakao, cukier i wodę zagotować. Przestudzić.
Dodać jajka zmiksować na gładką masę. Mąkę wymieszać z proszkiem i sodą. Przesiać do masy jajecznej. Zmiksować na gładkie ciasto (ok.3-4min.)
Blachę wyłożyć papierem lub natłuścić i wysypać np. wiórkami kokosowymi, wlać ciasto piec w 180 stopniach przez ok. 30-40min. kontrolować pieczenie w ciągu podanego czasu, gdy coasto wyda nam się już upieczone warto sprawdzić patyczkiem czy jest już suchy.
Ciasto ostudzić zupełenie. Przekroić wzdłuż na dwa placki.

Krem waniliowy:

W 1 szklance mleka rozrobić mąkę ziemniaczaną i pszenną. Drugą szklankę mleka zagotować z cukrem i cukrem waniliowym, do gotującego mleka wlać zawiesinę z mleka i mąk, energicznie mieszając doprowadzić do uzyskania konsystencji gęstego budyniu. Ostudzić.
1 kostkę masła utrzeć na puch. Łyżka po łyżce stopniowo dodawać budyń.
1. blat ciasta lekko nasączyć kawą, posmarować dżemem z czarnej porzeczki, na dżem ułożyć biszkopty (każdy biszkopt zanurzyć w amaretto) na biszkoptach rozsmarować krem waniliowy, przykryć drugim blatem ciasta.
Zrobić polewę:
masło, Cukier, kakao i wodę zagotować. Gorącą polewą polać ciasto. Udekorować wg uznania.
Ciasto najlepiej zostawić w chłodnym miejscu na noc by smaki się przegryzły a ciasto zrobiło się idealnie wilgotne.


środa, 27 lipca 2016

Wiśnie w syropie

Wiśni w syropie nie muszę chyba nikomu zbytnio przedstawiać... ;) Te małe okrągłe lekko kwaśne owoce zamknięte szczelnie w słoiczkach przypomną nam zimą o cudownym słonecznym lecie i pozwolą wyczarować w kuchni naprawdę pyszne rzeczy! :) Osobiście
przyznam się Wam szczerze, że jestem zwolenniczką mrożenia owoców i warzyw, bo jest z nimi wtedy najmniej roboty ot po prostu umyć, w razie czego osuszyć na tackę do zamrażalnika a potem ciach do woreczka! Bez mycia i wyparzania słoików, bez zbędnych pasteryzacji itd. poza tym wg mnie z mrożonymi owocami mam największe pole manewru w kuchni ;) Niemniej jednak fajnie mieć w zanadrzu kilka słoiczków słodkich wiśni w syropie na wypadek stworzenia pysznego i szybkiego deseru rodem z PRL czyli gorącego budyniu z pysznym syropem wiśniowym, syrop świetnie sprawdzi się również jako dodatek do lodów, zaprawa do napoju czy też miłe urozmaicenie zimowej herbatki stąd moja decyzja o jego publikacji. Poza tym lubię mieć na swoim blogu przepisy, do których w sezonie przetworowym sama później wracam... ;)

Składniki:
1kg wiśni
0,5kg cukru

Wiśnie zasypać cukrem odstawić najlepiej na noc w chłodne miejsce (u mnie lodówka) aby puściły sok. Na drugi dzień w garnku z grubym dnem zagotować wiśnie. Wrzące wiśnie przekładać do wyparzonych słoików, uzupełniać syropem powstałym podczas gotowania, zakręcić. Wstawić do garnka wyłożonego ściereczką, nalać wody i gotować na małym ogniu 20minut od momentu gdy woda zacznie się solidnie gotować.

poniedziałek, 25 lipca 2016

Cieciorkowo-orkiszowe ciasto na pierogi

Obiecuję, że mój blog nie zmieni się w jedną wielką wylęgarnię zdrowych przepisów jednak niewątpliwie musicie się przyzwyczaić, że takie będą się pojawiać coraz częściej :) Mam nadzieję, że część z Was za sprawą moich zdrowych pyszności odkryje, że zdrowe często znaczy również smaczne! Jestem pewna, że tak będzie jeśli spróbujecie pierogów, na które przepis poniżej. Idąc w zdrową stronę żywienia oczytałam się jak głupia różnych artykułów o zdrowych tzw. super food, z których o dziwo część można zrobić w domowym zaciszu niewielkim nakładem pracy i finansów tak jest właśnie z mąką z cieciorki, którą jeśli tylko mamy młynek do kawy możemy wyczarować sobie sami. Bardziej ekologiczne freak'i mogą pójść o krok dalej i poza samodzielnym wytworzeniu mąki cieciorkowej ciecierzycę mogą
zakupić 100% 'eko' ja na tym etapie jeszcze nie będę, (nie dajmy się zwariować... ;) ) i użyłam zwykłych ziaren ciecierzycy z Biedronki. Gdy już zrobiłam swoją pierwszą w życiu mąkę z ciecierzycy zaczęłam przekopywać internet na temat co dobrego może wnieść do naszej diety oraz co pysznego można z niej wyczarować. Po przekopaniu miliona stron wpadły mi w ręce pierogi, które autor robił w 100% z mąki z cieciorki - ja aż tak odważna nie jestem, więc postanowiłam zrobić wersję 'soft' i połączyć ją z równie zdrowym orkiszem, to był strzał w 10! :) Zdrowie na talerzu połączone ze smakiem sama nie wierzę, że stałam się wyznawczynią mąki cieciorkowej, w której się zakochałam i w głowie mam już co najmniej 3 przepisy do przygotowania z cieciorkową mąką w roli głównej. Dobra ostatnie słowo o tych pierogach jeśli ktoś liczy, że z połączenia cieciorki i orkiszu otrzyma super mięciusieńkie pierożki to może się od razu z tą myślą pożegnać, bo niestety ale takie pierogi to tylko z mąki z pełnego przemiału, śnieżnobiałej, pszennej... ALE warto wiedzieć, że pierogi z przepisu poniżej mimo, że strukturą odbiegają od tych aksamitnych to są niemniej smaczne, miękkie i delikatne a lekko orzechowy posmak sprawia, że jedząc je odkrywamy nowy wymiar pierogowego smaku! Dla samego przekonania się czy z mąką z ciecierzycy Wam po drodzę zachęcam do wypróbowania przepisu :)

Składniki: (na ok.50 pierogów)

2 szklanki mąki orkiszowej białej (nie miałam na opakowaniu napisanego mąka orkiszowa biała do placuszków, klusek, wypieków)
1 szklanka mąki z ciecierzycy
1 szklanka ciepłej wody
szczypta soli

Farsz:
1 opakowanie świeżego szpinaku (lub mrożonego) świeży 600g mrożony 450
1 cebula
1 kostka sera feta (200g) lub sera białego
4 ząbki czosnku
4 łyżki otrębów orkiszowych
sól, pieprz do smaku

Cebulę zaszklić na odrobinie oleju kokosowego, dodać posiekany czosnek chwilę podsmażyć aby z czosnku uwolnił się aromat, dodać świeży oczyszczony szpinak lub rozmrożony i odciśnięty mrożony.
Gdy świeży szpinak zmniejszy swoją objętość dość znacznie i odparuje z niego woda, przyprawić do smaku solą i pieprzem (z solą ostrożnie, bo będzie dodawana jeszcze słona feta).
Do przestudzonego szpinaku dodać ser feta, rozetrzeć widelcem, całość mieszać do momentu aż grudki sera będą niewyczuwalne, dodać otręby, wymieszać.
Z mąki orkiszowej i z ciecierzycy oraz ciepłej wody zagnieść elastyczne spójne i miękkie ciasto.
Rozwałkowywać na cienki placek, wykrwać kółka, nakładać porcję farszu, zlepić brzegi.
Pierogi wrzucać na posolony wrzątek z dodatkiem oleju. Gotować do momentu aż wypłyną od tej chwili gotować jeszcze 1-2minuty.
Okrasić cebulką lub polać odrobiną masełka.
U mnie na zdjęciu wersja z uprażoną na oleju kokosowym cebulką, mniam!

piątek, 22 lipca 2016

Mizeria z sosem winegret

Mizeria z sosem winegret to mój wymysł zainspirowany ostatnimi poprawinami, na których miałam okazję się bawić :) Mizerię z winegretem pamiętam co prawda jeszcze z czasów dzieciństwa gdy moja kochana rodzicielka przygotowywała taką bardzo często tak często, że po prostu przejadła mi się na tyle aby jej nie robić samodzielnie przez blisko 19 lat?! Szok. Właśnie teraz sobie uzmysłowiłam jaki szmat czasu minął od tamtych obiadów z mizerią w sosie winegret w roli głównej...
No dobra wracając do przepisu jak dla mnie jest strzałem w 10! Przypadnie do gustu każdemu, bo ogórki w towarzystwie tego sosu oraz cieniutko pociętej cebulki to naprawdę rarytas, na który w sezonie ogórkowym pozwolić sobie może każdy :)



Składniki:

4-6 sporych ogórków gruntowych zielonych
1 mała czerwona cebulka
Sos winegret:
1 łyżka musztardy (może być stołowa)
sok z 1/2 cytryny
8 łyżek oleju
1 ząbek czosnku
1/2 łyżeczki ziół prowansalskich
1 łyżka cukru kokosowego lub zwykłego kto może i lubi :)
1 płaska łyżeczka soli

Wszystkie składniki na sos umieścić w małym słoiczku, zakręcić. Energicznie potrząsać do momentu aż wszystkie składniki stworzą gładką w strukturze emulsje.
Ogórki obrać i pokroić na cienkie plasterki - ważna informacja: nie polecam trzeć ogórków na tarce jak do tradycyjnej mizerii lepiej smakują nieco grubsze plasterki, które wyjdą nam z pod noża ;)
Czerwoną cebulkę pokroić w cieniutkie piórka, dodać do ogórków.
Całość wymieszać z sosem winegret. Odstawić na kwadrans aby składniki się przegryzły.

czwartek, 21 lipca 2016

Dżem z czarnej porzeczki bez żelfixu

Dżem porzeczkowy w moim życiu nigdy nie cieszył się zbyt dużym uznaniem wręcz należał do rzeczy za którymi raczej nie przepadałam. O jakież było moje zdziwienie kiedy na targu poczułam impuls do kupienia koszyczka czarnych porzeczek ot tak żeby zrobić z nimi jakieś fajne ciasto. Ciasta nie zrobiłam (przynajmniej tego, które miałam w głowie kupując porzeczki) część zamroziłam a resztę postanowiłam przetworzyć na dżem. Korzystając z piątkowego urlopu wzięłam się do pracy, w czwartek porzeczki oczyściłam z szypułek, zasypałam cukrem a na drugi dzień wzięłam się za smażenie dżemu :) i... efekt końcowy
powalił mnie na kolana, zrobiłam dżem tak gęsty, że aż trudno łyżką wyjąć go ze słoika (sama już nie wiem czy przypadkiem nie wyszła mi marmolada... ;) ) gęsty dżem bez przypalonego garnka! To jest jednak wyczyn! Brak przypalonego garnka dedykuję Eli i Markowi od których dostałam pokuszę się o stwierdzenie, że najlepszy prezent kuchenny na świecie garnek z nieprzywierającym dnem firmy Ambition, którego sama w życiu bym w swoim budżecie domowym nie ujęła.. ;) Garnek jest wspaniały i za każdym razem gdy go używam zachwycam się nim na nowo! Tak też było przy robieniu dżemu :) Ok dość siania trawy czas przejść do przepisu :)

Składniki:
2,5kg porzeczek
0,5kg cukru

Porzeczki obrać z szypułek, umyć delikatnie, przełożyć do miski/garnka - zasypać połową cukru. Odstawić na noc do lodówki.
Na drugi dzień porzeczki umieścić w garnku najlepiej takim, którego dno jest solidne, grube z nieprzywieralną powłoką - wtedy zaoszczędzimy sobie nerwów związanych z szorowaniem przypalonych resztek... ;) Dodać pozostały cukier.
Porzeczki smażyć na wolnym ogniu przez ok.1h do 1,5h im dłużej będziemy smażyć tym gęstszy dżem otrzymamy. W razie potrzeby dżem dosłodzić, dla mnie nie ma potrzeby, bo taki fajnie kwaskowaty jest idealny sprawdzi się wtedy nie tylko do deserów ale również mięs i serów :)

środa, 20 lipca 2016

Jagodowo-jogurtowy sernik na zimno.

Ten sernik na zimno to moja wesoła twórczość na temat jagód i jogurtu greckiego, wyszło tak pyszne i orzeźwiające, że nie mogłam się z Wami tym przepisem nie podzielić zwłaszcza, że lato w pełni i stanie przy piekarniku niekoniecznie jest najprzyjemniejszą rzeczą. Formę podania podpatrzyłam na fb u Przepisy Joli, u której to niedawno obejrzałam króciutki filmik właśnie na sernik na zimno z owocową "wkładką" pomysł tak mi się spodobał, że sama postanowiłam spróbować go w swojej kuchni! :) Ciacho wyszło tak dobre, że zniknęło w ciągu kilku godzin więc chyba więcej pisać nie będę... ;)

Składniki: (na tortownicę o śr.26cm)


1kg jogurtu greckiego
3 cytrynowe galaretki
1 opakowanie biszkoptów
3 galaretki o smaku owoców leśnych
3 szklanki jagód/borówek
Galaretki cytrynowe rozpuścić w 2,5szkl. wody
1 galaretkę leśną rozpuścić w 1/2szkl. wody


Jagody przebrać i wyczyścić. 2 szklanki przełożyć do okrągłej miseczki następnie zalać galaretkę tak aby jedynie połączyć owoce z galaretką. Pozostawić do stężenia.
Jogurt ubić mikserem przez chwilę, wlać zupełnie wystudzone galaretki, całość zmiksować, wsypać 1/2 szkl. jogód, wymieszać.
Tortownicę wyłożyć papierem do pieczenia a następnie biszkoptami.
Na środek biszkoptów położyć zastygniętą galaretkę z jagodami po czym wylać masę cytrynową, na środek wsypać pozostałe jagody. Pozostawić do stężenia.
Gdy masa stężeje zalać całość 2 galaretkami o smaku owoców leśnych rozpuszczonych w 2,5szkl. gorącej wody.






poniedziałek, 18 lipca 2016

Zapiekanki PRL

Dzisiaj przepis banalnie prosty ale za to tak pyszny, że nie mogłabym się nim z Wami nie podzielić! Te zapiekanki to smak dzieciństwa chyba każdej osoby, której dzieciństwo przypadało na przełom lat 80tych i 90tych! Aż sama się zastanawiam jak mogłam sama nie wpaść na odtworzenie tego przepisu! Zawsze kombinowałam z pieczarkami jak przysłowiowy koń pod górę z pustym wozem, a to je podsmażyłam a to dodałam czosnku a to na maśle udusiłam i tutaj tkwił błąd! Z pieczarkami aby smakowały tak jak w danych zapiekankach nie trzeba robić nic! Tą tajemną wiedzę sprzedał mi mój kolega z pracy Grzesiek (ten od sosu koperkowego i obiadów od teściowych i mam ;) ). Pewnego dnia przychodząc na śniadanie do naszej firmowej kuchni Grzesiek poczęstował mnie właśnie tymi zapiekankami, po
skosztowaniu zachwytom z mojej strony nie było końca i słusznie, bo takich pysznych zapiekanek to nie jadłam odkąd w Drawsku zlikwidowali budkę obok kawiarni Ptyś i PZU ;) (moi lokalni rodacy wiedzą, o którym miejscu piszę). Te zapiekanki to HIT!! Po prostu nie ma opcji, żeby komuś nie posmakowały za sprawą Grześkowych Zapiekanek gwarantuję Wam kulinarną podróż w czasie i rozkoszowanie się smakami dzieciństwa!

Składniki: (na ok.10kromek chleba - ja następną porcję zrobię na bagietce, tak żeby było w 100% oldschoolowo i smakowo jak w tej budce)

10 średnich/dużych pieczarek
1 mała cebulka
sól, pieprz do smaku
masło do posmarowania pieczywa
żółty ser do posypania

Pieczarki zetrzeć na tarce o grubych oczkach, cebulkę drobno posiekać wymieszać z pieczarkami, doprawić solą i pieprzem.
Pieczywo cienko posmarować masłem, nałożyć cienką warstwę pieczarek (jeśli mowa o chlebie, bo przy swoitej porcji chleb po prostu rozmaka, zaś jeśli mamy bułkę lub bagietkę farszu możemy położyć troszkę więcej.
Całość posypać startym żółtym serem. Wstawić do piekarnika nagrzanego do 180 stopni na ok. 10minut trzeba pilnować i doglądać żeby zapiekanki ślicznie się zrumienił a ser rozpuścił.

piątek, 15 lipca 2016

Ogórki z curry

Ogórki w zalewie Curry podobnie jak te w zalewie słodko-ostrej goszczą na półkach mojej spiżarni od kilku sezonów aż dziw bierze, że nie mam ich na blogu ot tak nawet dla samej siebie, bo podejrzewam, że dla większości Was przepis jest już znany. Muszę się Wam przyznać, że sama czasami korzystam z przepisów tutaj zamieszczonych wynika to z wygody, czasami zanim znajdę coś w swoich kulinarnych notatkach to mija godzina a tutaj wujek google, nazwa przepisu plus nazwa bloga i rach-ciach i już mam! :) Jeszcze kilka słów o
ogórkach, na które przepis poniżej. Historia tego przepisu jest zabawna, bo będąc jeszcze na studiach niekoniecznie zaliczałam się do ludzi lubiących różne dziwne ogórkowe kombinacje. Ela chyba z pracy, któregoś razu przyniosła przepis na te ogórki i oczywiście nie zawahała się ich przygotować. Ja, wygłodniała studencina ze Szczecina powiem szczerze, że mocno kręciłam nosem, że niby jak? Curry? Cukier? Nieeee, ble fuj i w ogóle, że chyba to nie moje klimaty. Ela mnie nie zachęcała i nie namawiała przyjęła moją niechęć ze spokojem tak jak ma to w zwyczaju. Po kilku dniach odwiedziliśmy babcię Ninę no i tak babcia mówi, że ma ogórki z nowego przepisu, żebym spróbowała, babci tak łatwo nie było odmówić... ;) Spróbowałam i... pyszne!! Zjadłam cały słoik po czym mówię, że chcę przepis a babcia, że to ogórki z przepisu od Eli no i jak to się wtedy mówiło ZONK :) Od tej pory są to jedne z moich ulubionych ogórków i w tym momencie pragnę wykorzystać mojego bloga do upublicznienia mojej skruchy, Elu zwracam honor! Te ogórki są pyszne i królują na moim stole rok w rok nieprzerwanie od 4-5lat! :)


Składniki: (na 4 duże litrowe słoiki lub 6 małych po 400ml)
2,5kg ogórków
2-3 cebule
6 gałązek naci selera
po 1 łyżeczce gorczycy do każdego słoika

Zalewa:

5 szklanek wody
1 szklanka octu 10%
1,5 szklanki cukru
2 łyżki soli
3 łyżeczki curry

Ogórki umyć obrać (lub pozostawić w skórkach wg uznania) przekroić na ćwiartki.
Na dnie słoika ułożyć gruby plaster cebuli, wsypać łyżeczkę gorczycy i włożyć gałązkę selera. Do słoika układać ciasno ogórki.
Z podanych składników zagotować zalewę, gdy doprowadzimy ją do wrzenia zdjąć z ognia zalać słoiczki. Zakręcić. Pasteryzować na mokro ok. 5minut od momentu zagotowania.

środa, 13 lipca 2016

Sałatka z kalafiorem i cukinią

Ta sałatka to kolejny kulinarny spontan! Przyznam szczerze, że coraz częściej łapię się na takim spontanicznym kucharzeniu, którego efekt końcowy zaskakuje nawet mnie! Żeby nie było zaskakuje pozytywnie! :) Tak też było z tą sałatką. Pewnego popołudnia gdy wróciłam z pracy a mój M. był na kilkudniowej delegacji postanowiłam zrobić pożytek z zawartości lodówki, w której o wykorzystanie
postulował wspaniały dorodny kalafior, jeszcze bardziej dorodna zamarynowana dwa dni wcześniej pierś z kurczaka oraz smukła cukinia :) W mojej głowie kiełkowała myśl aby zrobić do jedzenia coś co będzie sycące, nie zapychające i bez problemu będę mogła zabrać to ze sobą do pracy w ten sposób w mojej głowie zrodził się pomysł na tą pyszną wariację sałatkową, która spożywać możemy zarówno na zimno jak i na ciepło w obu wariantach smakuje genialnie! :)

Składniki:
2szkl. makaronu penne
1 mała cukinia
1/2 małego kalafiora podzielonego na maleńkie różyczki
6-7szt. suszonych pomidorów
1 ząbek czosnku
1 mała cebulka
sól, pieprz do smaku
1 dorodna pierś z kurczaka

Marynata do kurczaka:
1 łyżka suszonych ziół prowansalskich
1 łyżka suszonych pomidorów (przyprawa)
3 łyżki oleju z suszonych pomidorów
sól, pieprz

Składniki marynaty wymieszać, pierś pokroić w kostkę, wrzucić do marynaty marynować przynajmniej 1h najlepiej całą noc.

Sos jogurtowo-czosnkowo-koperkowy
3 łyżki jogurtu greckiego
1 kopiasta łyżka posiekanego koperku
1 ząbek czosnku
sól, pieprz do smaku

Składniki sosu wymieszać odstawić na min. kwadrans do lodówki.

Makaron ugotować wg przepisu na opakowaniu.
Oczyszczony kalafior wrzucić na wrzątek gotować w lekko osolonej i posłodzonej wodzie przez ok. 5-6minut.
Zamarynowanego kurczaka usmażyć na patelni na łyżce oleju z suszonych pomidorów, zdjąć z patelni na tym samym oleju podsmażyć cebulę, dodać przeciśnięty przez praskę czosnek oraz cukienię, całość wymieszać podsmażać przez 3-4minuty po tym czasie dodać pokrojone w paseczki suszone pomidory.
Do cukinii dodać kurczaka, kalafior i ugotowany makaron, całość wymieszać i przyprawić.
Podawać na zimno lub ciepło polane sosem jogurtowym.

poniedziałek, 11 lipca 2016

Sałatka z kaszą orkiszową i indykiem

Ta sałatka to jak dość spora część sałatkowy kombinacji lodówkowy recykling. Pewnego dnia gdy wróciłam z pracy postanowiłam coś przekąsić, mojego M. akurat nie było w domu - wywiało męża w delegację. Jak to zazwyczaj w takiej sytuacji bywa jeśli nie mam komu gotować - nie gotuję! ;) Tak też było w tym przypadku stwierdziłam, że zjem co jest w
lodówce i będę zadowolona. W lodówce znalazłam kaszę orkiszową z poprzedniego obiadu oraz indyka, również z poprzedniego obiadu. Biorąc pod uwagę, że to połączenie jadłam przez ostatnie dwa dni postanowiłam zrezygnować i przekuć te dwa produkty w jakieś inne danie, pomysł okazał się strzałem w 10! Sałatka wyszła tak dobra, że sama nie dowierzałam ze zdumienia, że to jest tak pyszne! Lodówkowy recykling okazał się nadzwyczaj owocny... ;)

Składniki:
1/2 woreczka kaszy orkiszowej
1 kawałek upieczonej lub ugotowanej piersi z indyka (ja dałam indyka z tego przepisu klik)
2 suszone pomidory
1 średni zielony ogórek
3-4 rzodkiewki
1/2 pęczku szczypiorku
sól, pieprz, olej z pomidorów i sok z cytryny do smaku

Kaszę wymieszać z pokrojonym w kostkę indykiem, obranym i pokrojonym w kostkę ogórkiem zielonym, suszonymi pomidorami pokrojonymi w cienkie paseczki i rzodkiewą pokrojoną w plasterki.
Całość doprawić solą, pieprzem, olejem i sokiem z cytryny. Jeść tuż po przygotowaniu.

czwartek, 7 lipca 2016

Drożdżówki z serem i jagodami

Z okazji Dnia Ojca postanowiłam upiec mojemu kochanemu teściowi pyszne drożdżówki. Po przekopaniu kilkunastu stron z przepisami na drożdżówki w moje ręce wpadł ten idealny, który od razu wiedziałam, że będzie hitem! :) Intuicja mnie nie zawiodła moje pierwsze drożdżówki w życiu okazały się przepyszne i zostawiły wszystkie kupne bułeczki daleko w tyle! Jeśli i Wy chcecie sprawić swoim najbliższym małą słodką przyjemność upieczcie im drożdżówki właśnie z tego przepisu - obiecuję, że będą prze-szczęśliwi! :) Z drożdżówkami w moim życiu wiąże się pewna historia o rozbieżnościach językowych wszystkim powszechnie znane drożdżówki przeze mnie i moje najbliższe otoczenie zwane było słodkimi bułkami. Gdy mieszkając w Szczecinie wraz z moją Alicją szłyśmy na zajęcia powiedziałam, że musimy wstąpić do piekarni, bo chcę kupić słodką bułkę Ala wybuchła salwą śmiechu i zaczęła dopytywać co to słodka bułka ;) Podobnie było z masarnią ale to już inna historia... ;)

Składniki:

500g mąki pszennej
2 łyżki cukru
40g drożdży
250ml ciepłego mleka
2 jajka
1/4 kostki roztopionego masła

Nadzienie:

3szklanki serka labneh lub innego kremowego serka
3/4 szklanki jagód/borówek
pokruszone płatki migdałowe

Drożdże rozpuścić w ciepłym mleku z 2 łyżkami cukru i łyżką mąki. Całość odstawić do wyrośnięcia na kilka minut.
Mąkę przesiać do miski, wbić jajka, wlać wyrośnięty rozczyn i energicznie wyrabiać, stopniowo dolewając rozpuszczone masło. Ciasto wyrabiać do momentu aż zacznie odchodzic od ręki, ja z tym miałam problem jednak po 10minutach stwierdziłam, że dodam odrobinę oleju i wtedy poszło gładko ;)
Wyrobione ciasto przykryć ściereczką i odstawić w ciepłe miejsce na 30minut.
W tym czasie przygotować nadzienie.
Serek wymieszać z jagodami w razie potrzeby lekko posłodzić.
Wyrośnięte ciasto rozwałkowywać na placek grubości ok.1-1,5cm i dużym kubkiem wykrawać kółka, układac na blaszce wyłożonej papierem do pieczenia, pozostawić do wyrośnięcia (ok.10minut) po tym czasie na środku bułeczek zrobić wgłębienie za pomocą denka od literatki. We włębienie nasypać trochę płatków migdałowych, nałożyć porcję serka, posypać płatkami migadłowymi.
Wstawić do piekarnika nagrzanego do 180stopni i piec ok.15-20minut do momentu aż zrobią się pięknie rumiane.

Bułeczki są super! Długo utrzymują świeżość! :)

wtorek, 5 lipca 2016

Koktajl kokosowo-truskawkowy

Jak mogliście wywnioskować z poprzedniego wpisu jestem od niedawna poszukującą zdrowych rozwiązań w mojej kuchni z tych poszukiwań wychodzą całkiem smaczne dania i przekąski, sama nie owierzam, że w tak krótkim czasie stałam się fanką nasion chia i mleka kokosowego, które na sama myśl wprawiało mnie kiedyś w obrzydzenie ;) Dzisiaj na tapecie koktajl z mleka kokosowego i truskawek! Muszę Wam powiedzieć, że to połączenie
zaskoczyło ogromnie nawet mnie!! Co więcej pokuszę się o stwierdzenie, że to najlepszy koktajl truskawkowy jaki wyszedł z pod mojej ręki! Pysznie truskawkowy z delikatną nutką kokosa stanowi połączenie idealne i na głowę bije koktajl truskawkowy z maślanką, serio! :) Mój koktajl wyczarowałam w upałowe apogeum, które miało miejsce w sobotę i okazał się zbawienny, bo nie dość, że gasi pragnienie to do tego jest pożywny a gdy zalejemy nim nasiona Chia będziemy mieć cudowny pudding kokosowo-truskawkowy. Sami widzicie banalne składniki a tyle zastosowań!

Składniki:
2 szklanki pokrojonych truskawek
2szklanki domowego mleka kokosowego
1 łyżka ksylitolu

Wszystkie składniki zmiksować.
Do szklanek włożyć 2-3kostki lodu, wlać koktajl.

poniedziałek, 4 lipca 2016

Domowe mleczko kokosowe

Stało się! Dopadło i mnie... co takiego? Zdrowe odżywianie! Od pewnego czasu chcąc czy nie chcąc zaczęłam większą uwagę przykładać do tego co ląduje w moim brzuchu. Co prawda na to co tam ląduje zwracałam uwagę zawsze jednak zazwyczaj świadomość sobie a pokusy i zachcianki sobie. Nadszedł taki moment, że tak jak już wspomniałam chcąc nie chcąc muszę być trochę bardziej świadoma w swoich wyborach a do tego aby żyć w zgodzie samej ze sobą i nie zwariować jakoś te całe zdrowe żywienie wpleść w mój niełatwy kulinarny temperament, który bez pewnych rzeczy żyć nie umie! ;) Nie myślcie sobie, że od razu zostałam drugą Anną Lewandowską lub inną żywieniową wariatką o co to nie! Po prostu w swoim żywieniu metodą prób i błędów staram się wplatać co raz to nowe albo i też stare ale bardzo zdrowe produkty tak tez było z mleczkiem kokosowym, na które przepis poniżej. Do tego mleka zabierałam się już ładnych parę miesięcy jednak dopiero gdy sytuacja mnie do tego zmusiła takowe mleko wyczarowałam w swojej kuchni jakie było moje zdziwienie i zaskoczenie gdy okazało się, że koktajl truskawkowy zrobiony na bazie tego mleczka to odkrycie smakowe na miarę małego nobla! Ale o koktajlu napiszę w osobnej notce teraz swoje pięć minut ma przepis na podstawowe mleko kokosowe domowej roboty za grosze! Tak za grosze! Bo w porównaniu z mlekami dostępnymi na naszym rynku, z których większość oprócz kokosa może pochwalić się również solidną dawką chemii jest raczej droga! To mleko natomiast będzie nas kosztować tyle ile kosztuje 20 dag wiórek kokosowych, bo wody już nie liczę ;)
Przepis odkryłam na genialnym zresztą blogu Ola Smile gdzie można znaleźć przepisy na mleka roślinne z rzeczy, o których nie śniło się filozofom!! Np. Mleczko Jaglane! Dla mnie

szok totalny! Jeśli starczy mi na tyle odwagi by zrobić do niego podejście nie omieszkam podzielić się z Wami moim wrażeniami na blogu! A tymczasem Panie i Panowie! Domowe mleko kokosowe za grosze!!

Składniki:
200g wiórek kokosowych
1l wody (wg mnie wtedy mleczkoe wychodzi w sam raz jeśli chcemy więcej kokosa wtedy ilość wody można zredukować do 0,75l)
gaza do przefiltrowania

Wiórki zalać przegotowaną wodą, odstawić na noc pod przykryciem w chłodne miejsce.
Zalane wiórki podgrzać do temp. ok60stopni (idąc za autrką można sprawdzic to ogranoleptycznie za pomocą naszego własnego palca, wkladając go do cieczy i sprawdzająć czy ciesz lekko nas parzy) ew. można użyć kuchennego termometru
Gorące wiórki oddcedzić na gazę, odcisnąć tak aby na gazie zostały tylko i wyłącznie suche wiórki.
Mleko przelać do butelki lub słoika, ostudzić, przechowywać w lodówce do tygodnia czasu.
Gdy pod wpływem zimna tłuszcz oddzieli się od pozostałego mleka trzeba wstrząsnąć butelką lub słoikiem aby całość znów się połączyła
.

piątek, 1 lipca 2016

Kotlety mielone z kolendrą i tymiankiem

Kotlety mielone to takie danie, które zna każdy! Każdy też ma jakieś ściśle związane z nimi wspomnienia. U mnie jednym z najbardziej utkwionych w pamięci wspomnień na temat mielonych są bale choinkowe u mojego taty w pracy gdzie punktem programu był kotlet mielony serwowany między dwoma kromkami chleba :) Drugim wspomnieniem mielonych są czasy LO kiedy wspominana już tutaj p. Wiesia (mama mojego kolegi) robiła najlepsze mielone na świecie! Po prostu jak tylko miałam okazję ich kosztować czułam się jak w 7. niebie! ;) moje dzisiejsze mielone są spuścizną pewnego niedzielnego obiadu, na którym
gościłam swoich kochanych teściów i babcię Kazię :) Oczywiście jako młoda kuchareczka nie mogłam dać plamy i postanowiłam wszystkich ugościć należycie, tak jak trzeba czyli tradycyjną Polską kuchnią! Obok schabowych na stole królowały mielone nie byłabym jednak sobą aby tradycję przełamać nieco nowoczesnością stąd pomysł na dodanie świeżej kolendry i tymianku, które dzielnie i dumnie rosną na moim kuchennym parapecie. Efekt końcowy był pyszny! Kotlety wyszły wspaniałe! Z braku bułki tartej postanowiłam panierować je w otrębach pszennych, co okazało się genialnym pomysłem, który wcielę w swoje kulinarne poczynania na stałe! Jeśli lubicie kotlety mielone i szukacie na nie nowego przepisu zapraszam do gotowania! :)

Składniki:

40dag wieprzowego mięsa mielonego
1 mała bułka pszenna
1 jajo
1 ząbek czosnku
1/2 czerwonej cebuli
1 łyżeczka słodkiej papryki
1/2 łyżeczki majeranku
2-3 gałązki  kolendry
3-4 gałązki świeżego tymianku
mleko do namoczenia bułki
otręby pszenne do panierowania
sól, pieprz do smaku

Mięsa wyrobić na gładką masę z posiekaną drobno cebulką, przeciśniętym przez praskę czosnkiem, wyciśniętą z nadmiaru płynu bułką, posiekanymi ziołami, przyprawami i jajkiem.
Gdy mięsa będzie wyrobione na gładką masę formować kotleciki i obtaczać w otrębach, Smażyć na rozgrzanym tłuszczu na złoty kolor.
Podawać z ziemniakami i mizerią - tak smakuje najlepiej... ;)

Printfriendly