Listopad chyli się powoli ku końcowi a zewsząd zalewa nas masa świątecznej paplaniny, której wybaczcie ale w listopadzie to ja zdzierżyć nie umiem dali by człowiekowi chociaż listopad przeżyć w spokoju, dać odetchnąć, tym co chcą zaliczyć listopadową deprechę również dać spokój. Ale nie, bo przecież kiedy wyrobić normę sprzedaży? Lepiej zacząć tuż po Wszystkich Świętych a jak! Jeszcze bardziej niezrozumiałe jest dla mnie dodawanie świątecznych przepisów o tej porze, drodzy moi czy Wy naprawdę już wszystko pieczecie?!? A może jednak mamy do czynienia z "odgrzewanymi" piernikami i ciasteczkami z zeszłego roku?? Oby, bo jeśli blogerzy tak samo powariowali jak sklepy i galerie handlowe to szczerze współczuję i idąc pod prąd proponuję solidny kawał mięsiwa pod solidną pierzyną, która mimo swojej solidności smakuje jak niebo w gębie :) Przepis jak jeden z wielu na tym blogu pochodzi od mojej bratowej Eli (tak tak czas na prywatę, pozdrowienia z odległego Podkarpacia lecą teraz do Ciebie! :) ) No to historia tego przepisu jest taka, że przywędrował on do nas z urzędu jakiego mówić nie mogę tajemnica ściśle tajna :)) A gdy już przywędrował to zawładnął naszymi stołami na parę ładnych miesięcy a może i rok?!?! Mało tego! Przy tej karkówce poznałam swojego M. :) Chyba więcej reklamy temu mięsiwu już nie potrzeba dlatego przechodzę do przepisu.
Składniki:
8 kotletów z karkówki ( lekko rozbitych)
2 duże cebule (w przepisie są białe z braku ich na kuchennym stanie wzięłam czerwone)
1 średni słoik majonezu
15dag żółtego sera (startego na grubych oczkach)
Blachę do pieczenia wyłożyć folią aluminiową.
Karkówkę posolić i popieprzyć z obu stron, ułożyć na folii.
Na karkówkę ułożyć pokrojoną w piórka cebulę.
Cebulę obficie i grubo posmarować majonezem.
Na końcu posypać całość żółtym serem.
Wstawić do nagrzanego do 190stopni piekarnika, piec 40min. pod przykryciem z folii aluminiowej po czym folię zdjąć i podpiekać przez kolejne 20minut aby ser się przyrumienił.
Podawać z ziemniakami i ulubioną surówką w moim przypadku najbardziej lubię ten zestaw z surówką z marchewki i pora.
Dzięki przez tak wielu znienawidzonemu przez swoją kaloryczność majonezowi mięso jest niesamowicie miękkie a do tego soczyste!!
Naprawdę, czasami warto zaszaleć :)
|
Tak wyglądała w całości :) Chyba smakowiciej niż po krojeniu :) |
Jakie kalorie, dziewczyno, kto liczy kalorie, gdy w grę wchodzi "wielka pyszność"? (a propos, warto zajrzeć na blog Magdy pod tym właśnie tytułem, link u mnie na blogu).
OdpowiedzUsuńTe pozdrowienia na Podkarpacie to oszywiście lecą tyż do Marzyni (co prawda wolę określenie: Pogórze, bo podkarpackie to jakaś hybryda językowo - pojęciowa). Taka karkóweczka to jest dokładnie to, o czym marzymy w zimne dni listopadowe, a wszystkich fałszywych na amerykański strój dżingobelów to olewamy CM.
P.S. Jessu, że też się człowiek doczekał, że jakaś Młódka też nie cierpi tego chłamu komerchy pseudoświątecznej! A przepisy świąteczne to chyba laski tulczą cały rok, żeby potem wrzucać na blogaski, bo ja TEŻ NIE WIERZĘ, że już pichcą na święta!
Okej to w takim razie do Marzyni z pogórza lecą pozdrowienia z pogórza! :))
OdpowiedzUsuńCo do blogasków z piernikami i sałatkami śledziowymi w listopadzie to jeśli robią to rzeczywiście to wychodzi na to, że na święta lubią jeść grzyby i bynajmniej nie chodzi mi w tej kwestii o prawdziwki w barszczu :D
Ps. U mnie optymalność świąteczna wpisuje się w pieczenie pierników ok. 6. grudnia a to za sprawą, że potem cały tydzień je dekoruję :)) ale zanim będzie o piernikach stanowczo będę oponować za napędzaniem oglądalności hasłami: święta, Boże Narodzenie, itd.! :) Niech moc walczących o Święta w grudniu będzie z Tobą! :)
Tak jest! I proletariusze wszystkich niewypasionych blogów łączcie się!
UsuńNe mosz, dzicie, jakby powiedziała BB:
OdpowiedzUsuńhttp://www.wielkapysznosc.pl/
Idzie zima wielkimi krokami, a nam coraz bardziej chce się zjadać mięsko... karkówka! Coś pysznego :)
OdpowiedzUsuńSłońce, tu masz leniwe krok po kroku. Naprawdę warto się do nich przekonać - moim zdaniem lepsze niż ziemniaczane :-)
OdpowiedzUsuńhttp://mamamarzynia.blogspot.com/2009/11/leniwe-pierozki.html
Bardzo fajny przepis. Wykorzystam przy najbliższej okazji :)
OdpowiedzUsuńNa początku marca też smakuje :-)
OdpowiedzUsuńZrobiłam ją dziś na obiad dla rodzinki i bardzo wszystkim smakowała :-)
Dziękujemy za dobry pomysł na szybki obiad :-)
Ps. Całym sercem przyłączamy się do poglądów na temat "chłamu komerchy pseudoświątecznej", że tak pozwolę sobie zacytować.
Bardzo się cieszę i już szykuję bojowy nastrój na żółte kurczaki, które lada dzień wyjdą i będą buszować wszędzie gdzie się da z babami wielkanocnymi na czele! ;)
Usuńjest to pyszne danie
OdpowiedzUsuń