Przyznam się bez bicia, że przez intensywne zgłębianie, analizowanie a w efekcie finalnym spisywanie obszernych wiadomości niezbędnych do ukończenia mojej pracy magisterskiej jak również wszechogarniające lenistwo poświąteczne, z którym to ze względu na naglący termin oddania pracy musiałam walczyć, blog przez prawie dwa tygodnie leżał odłogiem, za co wszystkich najmocniej przepraszam i obiecuję poprawę. A jeśli o poprawę chodzi, to idę na całość i jak to mówią "z grubej rury" z uwagi na prośby Eli, tak tej od Najlepszej sałatki z kurczakiem i Jeszcze lepszej karkówki :) wrzucam coś cytuję: "konkretnego!" :) Na tapetę poszły gołąbki i tutaj cała najlepsza historia dzisiejszej notki dopiero się zacznie! Jako młoda adeptka sztuki kulinarnej przyznam szczerze, że robienie gołąbków z uwagi na moje mylne jak to się teraz okazało przeświadczenie o ich niebywale trudnym przygotowaniu omijałam szerokim łukiem. Na szczęście w ferworze przedświątecznych przygotowań i wymyślaniu czegoś pysznego, ciepłego i konkretnego padło na gołąbki a decyzja była spontaniczna i podyktowana tęsknotą naszych kubków smakowych za smakiem pysznych domowych zawijasków z kapusty :) Jako że nigdy nie robiłam gołąbków moim doradcą została wyżej wspomniana Ela, której z tego miejsca pragnę podziękować za przekonanie mnie o prostocie opisywanego dania :) Przepis na gołąbki powstał z połączenia przepisów dwóch doświadczonych w tej kwestii kucharek z wieloletnim stażem, których imion ze względu na ochronę danych osobowych tutaj nie podam :) Jedyne co mogę zdradzić to to, że pieczenie gołąbków wywiozłam z mojego ulubionego regionu (zaraz po Pomorzu Zachodnim oczywiście) - Podkarpacie, zwanego w niektórych kręgach Pogórza :) Zaś sos pomidorowy, w którym je zapiekłam to oznaka tęsknego wypatrywania smaku gołąbków przygotowanych przez moją mamę gdy byłam jeszcze dzieckiem. Tyle teorii poniżej trochę praktyki :)
Składniki:
1 średniej wielkości główka kapusty (najlepiej o niezbyt grubych liściach - w dzisiejszych czasach mutacji i pędzenia znalezienie takiej graniczy z cudem ale życzę powodzenia :) )
40dag karkówki ew. 50dag łopatki
30 dag surowego boczku
400g ryżu (dwa woreczki)
1 koncentrat pomidorowy Pudliszki lub Łowicz
2 kostki rosołowe (lub bulion ambitnie przygotowany samodzielnie)
4-5 listów laurowych
6-8 ziaren ziela angielskiego
sól, pieprz
1 duża cebula
2 duże ząbki czosnku
1 jajko
1 łyżeczka przyprawy do mięsa mielonego
1 łyżeczka pieprzu ziołowego
1 łyżeczka majeranku
Z kapusty wykroić głąb, włożyć do wrzątku, sparzyć, liście powinny powoli odchodzić od główki. Czynność robić tak długo aż "rozbierzemy" całą kapustę :)
Ryż ugotować wg przepisu na opakowaniu
Karkówkę, łopatkę, zemleć. Dodać do ryżu.
Z boczku odciąć skórę również zemleć, skóry nie wyrzucać potem będzie potrzebna. Również dodać do ryżu.
Cebulę podsmażyć na niewielkiej ilości oleju. Dodać do ryżu i mięsa.
Do farszu wbić jajko, dodać czosnek przeciśnięty przez praskę, sól, pieprz, pieprz ziołowy i 1 łyżeczkę przyprawy do mięsa mielonego oraz pozostałe przyprawy. Wszystko wymieszać do uzyskania jednolitej masy, spróbować, ewentualnie doprawić ponownie do smaku solą i pieprzem.
Na dno brytfanki tzw. kaczki wlać odrobinę wody, położyć 2-3 liście kapusty, które nie nadają się do zawinięcia.
Z liści odkroić zgrubiały grzbiet. Na środek liścia układać porcję farszu, najpierw złożyć do środka boki, potem zawinąć rulonik.
Gołąbki układać ciasno jeden przy drugim w brytfannie, gdy pierwsza warstwa będzie ułożona, rozłożyć pomiędzy gołąbki liść laurowy, ziele angielskie, skórę z boczku pokrojoną w paski, na koniec posypać 1 łyżeczką vegety.
Ułożyć drugą warstwę gołąbków. Ponownie posypać 1 łyżeczką vegety.
Koncentrat rozrobić w 1/2 litra rosołku. Połową zalać gołąbki. Połowę zostawić.
Gołąbki przykryć 2-3 liśćmi kapusty, przykryć pokrywką i wstawić do zimnego piekarnika, ustawic temperaturę na piecu na 200stopni. Gdy gołąbki zaczną "parkotać" zmniejszyć temperaturę do 180stopni i zapiekać kolejne 30min, po tym czasie wyjąć gołąbki z pieca, zalać resztą sosu pomidorowego.
Zapiekać kolejne 20min. wyłączyć piekarnik, gołąbki zostawić w wyłączonym piecu jeszcze na 30min.
No dziecino, Babcia Bronia by się nie powstydziła! Pogórze (wiadomo, o jakie kręgi chodzi, hie hie...) jest coraz bardziej dumne z Ciebie! I naprawdę dobry opis, dla każdego zrozumiały; znać rękę mentora (pani Ela) i utalentowanej Młodej Kucharki (prawie-ziomek pogórzański :-)
OdpowiedzUsuńP.S. U nas sie mówi: "pyrkać" :-D