Rzutem na taśmę trafia zupa dyniowa, którą przygotowywałam po raz pierwszy w życiu nie powiem, że było to pichcenie z pewną dozą niepewności i wątpliwości podczas mieszania w garach, bo w swoim życiu wszelkiego rodzaju zupy dyniowe i inne tym podobne jadło omijałam szerokim łukiem (wyjątkiem był dżem dyniowo-jabłkowy z pod ręki mojej mamy).
Jako, że jestem sceptyczką zup typu krem zostałam całkiem miło zaskoczona tym co sobie naważyłam w garnku i potraktowałam blenderem. O tym, że jestem mięsożerna wiadomo stąd moja fantazja na temat boczku do tej zupy :) Pysznie, w miarę prosto i niezbyt drogo tak można nazwać tą zupę w największym skrócie :) Jeśli ktoś jakimś cudem jest jeszcze w posiadaniu dyni szczerze polecam wypróbować!
Składniki:
1 dynia hokkaido (cała z pestkami i resztą wnętrzności ważyła ok.1,2kg)
3 średniej wielkości ziemniaki
1 duża cebula
2 ząbki czosnku
1 kopiasta łyżeczka curry
1 łyżeczka czerwonej ostrej papryki
1 łyżeczka słodkiej papryki
1 łyżka masła
1l bulionu warzywnego (tak jestem z tych co używają kostek od czasu do czasu, dla bardziej ambitnych i preferujących zdrową kuchnię polecam zrobić wywar samodzielnie)
1 mały kubek jogurtu naturalnego
20dag wędzonego boczku pociętego w cienkie plasterki
grzanki czosnkowe (zakładam, że większość z Was zna przepis na ten zapychacz jeśli nie odsyłam -> tutaj <-)
Dynię obrać, pozbawić wnętrzności pokroić w kostkę.
Z ziemniakami uczynić podobnie.
Cebulę pokroić w piórka, czosnek przecisnąć przez praskę, razem podsmażyć w garnku na łyżce masła.
Po chwili dodać ziemniaki, również chwilę podsmażyć. Dodać pokrojoną dynię.
Zalać bulionem, gotować na małym ogniu do chwili aż dynia będzie miękka.
Zdjąć z ognia i przy pomocy blendera zmiksować na krem.
Ponownie postawić na gaz doprawić przyprawami oraz jogurtem (jogurt wlewać powoli, partiami żeby się nie zważył).
Boczek usmażyć na rumiano.
Wlać zupę do talerzy na środek pokruszyć grzanki i ułożyć boczek.
UWAGA: Dla tych bardziej "trendy" istnieje możliwość dodać do zupy łyżeczki świeżo startego imbiru, o którym to ja oczywiście zapomniałam :)
No nie! Byłaś wczoraj w moim mieście a JA O TYM NIC NIE WIEDZIAŁAM! Tutaj masz, dzicie, mojego majla, wyślij mi jakiś kontakt, to Ci podam mój telefon i następnym razem już musimy się spotkać :-D
OdpowiedzUsuńbramasole@interia.pl
A uroczo to BYŁO, zanim nie zdemolowano rynku, co sie nazywa "rewitalizacja" - czyli betonowa pustynia w obowiązkową podświetlaną fontanną, błeee :-(
już się mailowo melduję co by drugi raz takiej okazji nie przegapić ;)
Usuńno tak betonowa rewitalizacja musi być taki trend jak z tymi kostkami, że trują, identycznie!
Wszystkie miasta powoli zaczynają wyglądać tak samo (na szczęście kościoły wybudowali wcześniej i za bardzo nie mają jak ich zmienić ;) )
A zupę z dyni robiłam raz, na ostrrro azjatycko jakby, ale H&C powiedziała, że lepszy krem z brukselki.
OdpowiedzUsuńJa też czasem używam kostek i zlewam gupie komentarze w stylu: "truje dzieci"
Ojej! Zupa dyniowa z boczkiem - to jest to! Stanowią zgrany duet!
OdpowiedzUsuń